Wymiana sprzęgła to droga rzecz. Jak przedłużyć jego działanie?

Wymiana sprzęgła to jeden z czarniejszych koszmarów współczesnych kierowców. Istnieją jednak proste sposoby, by skutecznie wydłużyć żywotność tego podzespołu.

W powszechnej opinii na sprzęgło składają się trzy elementy: tarcza, docisk i łożysko oporowe. W przypadku większości współczesnych pojazdów za taki zestaw zapłacimy między 700 a 1000 zł. W zależności od pojazdu (i lokalizacji) między 500 a 1000 zł zainkasuje też mechanik.

Na tym jednak koszty się nie kończą. W wielu nowoczesnych samochodach sprzęgło współpracuje z dwumasowym kołem zamachowym (od 1,5 tys. zł). Co więcej - dążenie inżynierów do zapewnienia jak największej ilości miejsca w kabinie sprawiło, że masowo stosuje się dziś hydrauliczne, montowane wewnątrz obudowy skrzyni biegów, wysprzęgliki (dotyczy to szczególnie niewielkich aut segmentu A i B).

Reklama

Usunięcie awarii tego elementu wymaga demontażu skrzyni, więc - podobnie jak ma to miejsce w przypadku napędzanych paskiem rozrządu pomp cieczy chłodzącej - rozsądek nakazuje wymienić go profilaktycznie przy każdym "rozpołowieniu" silnika i skrzyni. Biorąc powyższe pod uwagę przestaje dziwić, że w przypadku niektórych samochodów kompletny remont "sprzęgła" pochłonąć możne nawet 4-5 tys. zł. W jaki sposób można przedłużyć jego działanie?

Sam układ sprzęgłowy to typowy element eksploatacyjny, na którego żywotność największy wpływ ma technika jazdy. O czym szczególnie powinniśmy pamiętać w trakcie jazdy?

Ważne, by nauczyć się płynnego operowania sprzęgłem i korzystać z niego możliwie jak najkrócej. Nie chodzi jednak o gwałtowne zwalnianie pedału, ale ograniczenie jazdy na tzw. "półsprzęgle", gdy tarcza sprzęgłowa pozostaje w uślizgu. To samo dotyczy ruszania z piskiem opon, czyli momentu, w którym sprzęgło przenieść musi obciążenie z obracającego się kilka tysięcy obrotów na minutę wału korbowego na - pozostające w spoczynku - elementy układu napędowego. Na tarczę i docisk działają wówczas ogromne siły skręcające, które potrafią nie tylko "zeszlifować" powierzchnię samej tarczy, ale też - kolokwialnie mówiąc - rozerwać ją na kawałki.

Analogiczna sytuacja dotyczy hamowania silnikiem i agresywnych redukcji przełożeń. Większość kierowców nie stosuje już - wymaganej w niezsynchronizowanych skrzyniach biegów - techniki "międzygazu". Oznacza to, że funkcja wyrównania prędkości obrotowych między silnikiem, a skrzynią biegów spoczywa wyłącznie na sprzęgle. Wprawne stosowanie tej, zapomnianej już, techniki pozwala nie tylko zdecydowanie przedłużyć żywotność sprzęgła, ale też poprawia bezpieczeństwo jazdy na śliskich nawierzchniach (zmniejsza ryzyko chwilowego zablokowania osi po zmianie przełożenia).

Zdecydowanie prostsze niż opanowanie techniki międzygazu jest jednak wyeliminowanie nawyków, które śmiało nazwać można "mordercami" sprzęgła. Pierwszy z nich dotyczy jazdy w korku lub oczekiwania na zmianę świateł z włączonym biegiem i wciśniętym pedałem sprzęgła. W takiej sytuacji, zupełnie bez potrzeby, obciążamy pompę sprzęgła, wysprzęglik, docisk i łożysko oporowe. Jeszcze gorszy wpływ na żywotność przeniesienia napędu ma - powszechne głównie u świeżo upieczonych kierowców - opieranie lewej nogi o pedał sprzęgła. Mało kto zdaje sobie sprawę, że nawet najlżejszy nacisk na pedał wywołać może częściowe wysprzęglenie, w czasie którego tarcza pozostawać będzie w uślizgu (co oznacza że niepotrzebnie się zużywa). Identyczny efekt niesie za sobą notoryczne wciskanie pedału sprzęgła przy najmniejszym nawet hamowaniu.

Wyeliminowanie tych nawyków pozwala może wielokrotnie (!) wydłużyć żywotność sprzęgła. W prezentowanym powyżej Mercedesie W124 oryginalny, fabryczny, zestaw sprzęgła (z 1993 roku) legitymuje się obecnie przebiegiem blisko 440 tys. km!

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama