Dzikie zwierzę też człowiek? Czyli co zrobić w przypadku potrącenia zwierzyny
Dzikie zwierzę, które przechodzi przez drogę, często na widok samochodu zastyga nieruchomo. W takich sytuacjach uniknięcie zderzenia może okazać się niemożliwe. Co zrobić, kiedy już potrącimy dzikie zwierzę?
Do zderzeń ze zwierzętami dochodzi najczęściej na drogach, które przecinają tereny leśne. Pozorną pustkę na tych odcinkach, kierowcy nierzadko wykorzystują i pozwalają sobie na rozwinięcie wyższych prędkości. Niestety może się to skończyć dość niespodziewanym spotkaniem z dzikimi mieszkańcami lasów.
Na drogach można często zauważyć dziki, łosie, jelenie, czy lisy. Trzeba się liczyć z tym, że za jednym osobnikiem mogą pojawią się kolejne. Wiele gatunków żyje w stadach, przemieszczać mogą się również matki z młodymi.
O tym, że możemy spodziewać się zwierząt na drodze, informuje znak A-18b "Uwaga, dzikie zwierzęta". Zobowiązuje on kierowcę do poruszania się z taką prędkością, żeby mógł zareagować, jeśli na drodze pojawi się zwierzyna.
Mimo to może zdarzyć się sytuacja, w której zwierzę wyskakuje wprost przed maskę auta. Światła samochodu oślepiają zwierzęta, wówczas część z nich stara się biec na oślep, ale inne po prostu nieruchomieją. Szczególnie niebezpieczne jest to np. w przypadku łosi. Zderzenie z nimi może być tragiczne w skutkach nie tylko dla samego zwierzęcia, ale również podróżujących samochodem.
Jeśli już dojdzie do potrącenia, a kierowca nie odniósł żadnych obrażeń, powinien zaopiekować się rannym stworzeniem. Zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt (art. 25) musi mu zapewnić odpowiednią pomoc lub powiadomić stosowne służby.
W myśl tego prawa, kierowca, który czuje się na siłach, a jego auto nadaje się do jazdy, może sam zawieźć zwierzę do lecznicy weterynaryjnej. Warto jednak wziąć pod uwagę, że ranna zwierzyna może zachowywać się nieprzewidywalnie i wskutek tego zrobić krzywdę sobie i nam.
Najlepszym wyjściem będzie powiadomienie policji. Ta poinformuje już stosowne służby weterynaryjne. Nawet jeśli zwierzę nie żyje, obecność specjalistów jest wymagana. Warto wiedzieć, że koszt ewentualnego leczenia, odstrzelenia itd. kierowca pokrywa z własnej kieszeni.
Tak, jak przy każdym innym zdarzeniu drogowym, należy włączyć światła awaryjne oraz ustawić trójkąt ostrzegawczy. Kierowca, w celu zdobycia materiału dowodowego powinien zrobić zdjęcia z miejsca wypadku, uszkodzeń samochodu, a także oznakowania drogi. To może pomóc w uzyskaniu ewentualnego odszkodowania.
Odszkodowania można dochodzić od koła łowieckiego lub zarządcy drogi. Jeśli chodzi o koło łowieckie, kierowca ma możliwość dochodzenia odszkodowania, jeśli w chwili wypadku odbywało się polowanie i to w jego efekcie zwierzę wtargnęło na drogę. Stosunkowo łatwo to sprawdzić, ponieważ każde wyjście na polowanie jest odnotowywane.
Otrzymanie odszkodowania od zarządcy drogi jest możliwe, gdy nie dopełnił on swoich obowiązków poinformowania o zagrożeniu jakim jest dzika zwierzyna. Chodzi tu właśnie o brak znaku A-18b "Uwaga, dzikie zwierzęta". Trzeba jednak wykazać, że brak oznakowania przyczynił się do wypadku. Jeśli jednak znak tam był, wtedy odszkodowanie nie przysługuje.
Często starania o odszkodowanie mają swój finał w sądzie. Wyroki są bardzo różne.
O relatywnie dobrej sytuacji można mówić, kiedy posiada się polisę autocasco, która obejmuje różnego rodzaju zdarzenia z udziałem zwierząt. W takim wypadku nie powinno być problemów z wypłatą pieniędzy. Jeśli w wyniku kolizji kierowca lub pasażer odniósł obrażenia, można wnioskować o odszkodowanie z polisy od Następstw Nieszczęśliwych Wypadków (NNW). Oczywiście jeśli się takową posiada.
Za potrącenie zwierzęcia nie grozi żadna kara. Co innego, jeśli kierowca postanowi odjechać z miejsca zdarzenia i nie udzieli pomocy rannemu stworzeniu. Wówczas należy liczyć się z grzywną sięgającą nawet 5 tys. złotych lub karą aresztu.
***