Dostałeś mandat z fotoradaru? Zanim się odwołasz, zerknij w róg fotografii
Nowy taryfikator mandatów sprawił, że - z punktu widzenia finansów publicznych - "opłacalne" stało się rejestrowanie nawet drobnych przekroczeń prędkości. Policjantów drogówki skutecznie wyręcza w tym rosnąca armia fotoradarów. Kiedy nie warto odowływać się od mandatu?
Zdecydowana większość urządzeń monitorujących przestrzeganie limitów prędkości na drogach wykorzystuje do tego głowicę radarową. Zasada działania jest taka sama, jak w radarach znanych jeszcze z II wojny światowej.
Wiązka mikrofal wysyłana jest w danym kierunku i wraca do urządzenia po odbiciu się od celu. Prędkość określana jest na podstawie czasu jaki upływa między nadaniem i odebraniem sygnału. Najnowocześniejsze radary (np. Fotorapid PRO) potrafią dziś monitorować kilkadziesiąt "celów" na raz, ale w zdecydowanej większości przypadków zmierzona prędkość dotyczy "największego" z odbić i jest podatna na zakłócenia.
Właśnie dlatego na lokalizację urządzeń wpływa wiele czynników, w tym np. odległość od linii energetycznych, kąt padania wiązki czy odległość od punktu pomiarowego. Im dalej od źródła fali tym szerokość emitowanej przez radar wiązki staje się szersza. Z tego względu, większość zdjęć wykonanych przez fotoradary, na których widocznych jest kilka pojazdów, jeszcze na etapie obróbki trafia do kosza. W przypadku odmowy przyjęcia mandatu kierowca ma bowiem duże szanse na "wybronienie" się od kary na drodze sądowej.
Przy polskich drogach - głównie w miastach - przybywa jednak fotoradarów działających według innej zasady. Dotyczy to chociażby urządzeń zdolnych do monitorowania skrzyżowania pod kątem ignorowania przez kierowców sygnalizacji świetlnej. Dobrym przykładem jest fotoradar Traffistar SR520. Tego rodzaju urządzenie od kilku lat działa m.in. w Warszawie na ulicy Ostrobramskiej. W tym przypadku liczba zarejestrowanych na fotografii pojazdów nie ma znaczenia - operatorzy doskonale wiedzą, który z kierowców dopuścił się przekroczenia prędkości lub wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Jak to możliwe?
Zamiast głowicy emitującej mikrofale, Traffistar SR520 wykorzystuje wycięte w jezdni pętle indukcyjne. Pierwotnie system zaprojektowany został, by ukrócić zjawisko ignorowania przez kierowców czerwonego światła.
W jaki sposób fotoradar z pętlą indukcyjną mierzy prędkość pojazdów? W przeciwieństwie do urządzeń wysyłających wiązki mikrofal, które mierzą prędkości chwilowe, Traffistar SR520 dokonuje pomiaru średniej prędkości pojazdu.
Na każdym z podlegających kontroli pasów ruchu - w ściśle określonej odległości - zamontowane są dwie pętle magnetyczne wykrywające przejeżdżające nad nimi pojazdy. System mierzy czas przejazdu pomiędzy dwiema pętlami i na tej podstawie, z bardzo dużą dokładnością, wylicza średnią prędkość pojazdu. Każdy zestaw pętli obsługuje konkretny pas ruchu, nie ma więc najmniejszego problemu z określeniem, który kierowca dopuścił się wykroczenia.
Większość kierowców nie zdaje sobie sprawy z różnic w funkcjonowaniu poszczególnych typów wykorzystywanych w Polsce fotoradarów i wychodzi z założenia, że jeśli na zdjęciu widać kilka pojazdów - można śmiało odmówić przyjęcia mandatu. Zanim jednak zdecydujemy się na taki krok, warto dokładnie przyjrzeć się dostarczonej w korespondencji fotografii. Znajdziemy na niej (najczęściej w prawym dolnym rogu) informację o rodzaju urządzenia, jakim zarejestrowano wykroczenie. W dobie powszechnego dostępu do internetu ustalenie, czy mamy do czynienia z radarem "klasycznym" czy wykorzystującym pętle magnetyczne, nie powinno zająć więcej niż kilka minut.
W drugim przypadku, jedyna szansa na pozytywny dla kierowcy wyrok to wskazanie, że w danym momencie urządzenie było niesprawne technicznie lub nie posiadało kompletu wymaganej dokumentacji (np. ważne badania homologacyjne). W praktyce, jest to jednak skrajnie mało prawdopodobne, więc odmowa przyjęcia mandatu to jawne proszenie się o dodatkowe problemy i koszty.