Skoda Superb 2.0 TDI Sportline - potrafi się wyróżnić
Czeski producent nie oferuje usportowionej odmiany Superba, ale osoby chcące nadać mu trochę zadziornego charakteru mogą zdecydować się na wersję o wszystko mówiącej nazwie Sportline.
Ponieważ mówimy o wersji wyposażenia, Superba Sportline możemy mieć z (niemal) każdym silnikiem. Można więc zamówić sobie egzemplarz mający sportową stylizację (zmienione zderzaki, w tym tylny z imitacją dwóch, dużych końcówek wydechu), lakierowane na czarno elementy oraz 19-calowe felgi (seryjne 18-calowe) i specjalny lakier (taki jak w aucie testowanym lub żółty Dragon Skin), a do tego 150-konnego diesla pod maską.
Również we wnętrzu pojawiło się trochę sportowych akcentów. Seryjnie otrzymujemy dobrze wyprofilowane fotele ze zintegrowanymi zagłówkami, pokryte kombinacją czarnej skóry i alcantary. Czarna jest również podsufitka oraz listwy ozdobne, będące imitacją włókna węglowego. Bardzo przypadła nam do gustu sportowa kierownica ze spłaszczonym wieńcem i pokryta perforowaną skórą.
Musimy przyznać, że testowany Superb wyróżniał się na ulicy, a takie fotele i taką kierownicę chcielibyśmy w każdej odmianie modelu. Szkoda tylko, że producent nie daje możliwości zamówienia innego rodzaju wykończenia wnętrza - na przykład aluminiowych listew ozdobnych oraz tapicerki w innym kolorze lub w pełni skórzanej. Jeśli chcecie Sportline’a, musicie polubić nieprzeniknioną czerń.
Poza tym Skoda nie narzuca żadnych obostrzeń co do tego jak skonfigurujemy swój egzemplarz. Testowany napędzany był najmocniejszym dieslem (190 KM), zestawionym z 7-stopniową przekładnią DSG oraz napędem 4x4. Taki Superb przyspiesza do 100 km/h w 8 s i może rozpędzić się do 229 km/h. Spalanie? W mieście będzie to około 8,5 l/100 km, a w trasie 6 l/100 km. Zależy to oczywiście od stylu jazdy, a w modelu tym łatwo nie zauważyć prędkości z jaką jedziemy. Poruszając się autostradą 140 km/h słyszymy tylko cichy szum powietrza opływającego karoserię.
Nie znaczy to, że w zakrętach Superb Sportline czuje się źle. Testowany egzemplarz wyposażony był w adaptacyjne zawieszenie, które w trybie sportowym zauważalnie się utwardza i ogranicza przechyły nadwozia. Wyjątkowo dobrze sprawdza się też progresywny układ kierowniczy (od niedawna dostępny w Superbie), dzięki któremu od skrajnych położeń kierownicy mamy nieco ponad dwa obroty. Auto prowadzi się więc całkiem pewnie i bezpośrednio.
Z drugiej strony, wybierając opcję Comfort w ustawieniach zawieszenia, Superb robi się... aż nazbyt komfortowy. Auto zaczyna się wtedy wręcz bujać na nierównościach, co nie każdemu musi odpowiadać. Na szczęście amortyzatory mają trzystopniową regulację siły tłumienia, więc każdy powinien znaleźć odpowiadające mu ustawienie. Warto tylko rozważyć sens dopłacania do 19-calowych felg - wyglądają świetnie, ale niewielki profil opony daje się wyczuć bez względu na ustawienie zawieszenia.
Ceny Superba Sportline zaczynają się od 124 650 zł za wersję z silnikiem 1.4 TSI o mocy 150 KM. Kwotę taką uzasadnia dość bogate wyposażenie, które obejmuje między innymi dwustrefową klimatyzację automatyczną, tempomat, biksenonowe reflektory przednie, bezkluczykowy dostęp do auta, sportowe fotele z tapicerką ze skóry i alcantary i system multimedialny z 8-calowym ekranem. Testowana wersja silnikowa to już wydatek 157 700 zł.
Kto zatem powinien zainteresować się Skodą Superb Sportline? Z pewnością osoby, które chcą praktyczne, wygodne i bardzo przestronne auto, ale przy okazji wyróżniające się na drodze. Pozostałym odmianom Superba nie wychodzi to najlepiej (choćby z uwagi na popularność modelu), ale ciekawie skonfigurowany Sportline sprawdza się w tej roli całkiem nieźle.
MD