Renault Scenic to świetne auto rodzinne. Trzeba tylko pamiętać, że elektryczne
Elektryczny Renault Scenic w lutym tego roku zdobył tytuł Car of the Year, a od czerwca dostępny jest w polskich salonach. Sprawdziłem, jak ten samochód sprawdza się w codziennej eksploatacji i co zadecydowało o jego triumfie w tym prestiżowym europejskim plebiscycie.
Renault Scenic z napędem elektrycznym to nowość na rynku. Pierwsze egzemplarze tego pojazdu pojawiły się w polskich salonach dopiero w czerwcu. Co ciekawe, w informacjach prasowych na temat Scenica nie znajdziemy słów crossover czy SUV. Francuzi chcą, by zgodnie z tradycją nazwy, nowy Scenic był nazywany pojazdem rodzinnym. Jednak zgodnie z dzisiejszymi standardami Scenica nie sposób nazwać inaczej niż kompaktowym, elektrycznym crossoverem.
Samochód został skonstruowany na platformie dla samochodów elektrycznych o nazwie CMF-EV, która została opracowana dla modeli aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi. Rozstaw osi, typowo dla aut bateryjnych, jest duży, mierzy 2,78 m, a to oznacza, bardzo obszerne wnętrze. Sporą ilość miejsca mają osoby podróżujące na tylnej kanapie - wpływ na to ma nie tylko rozstaw osi, ale również całkowicie płaska podłoga oraz wysoko poprowadzona i wolno opadająca linia dachu. Pojemność bagażnika wynosi 545 litrów i jest to wielkość absolutnie wystarczająca, jak na "samochód rodzinny". Bagażnik ma regularne kształty i sporą głębokość, jest więc bardzo funkcjonalny.
Skoro przy dachu jesteśmy, to warto zwrócić uwagę na opcjonalny dach Solarbay. Kosztuje on 7 tys. zł i wykonany jest ze szkła o regulowanej przejrzystości. Za pomocą przycisku możemy sprawić, że jest on całkowicie przeźroczysty lub staje się mleczny. Regulować można osobno przednia i tylną część dachu, w sumie możliwe są cztery ustawienia.
Jak działa Solarbay? W szkole znajdują się ciekła kryształy, które pod wpływem prądu zmieniają swoje ustawienie, w efekcie zmienia się przejrzystość. Trzeba przyznać, że to działa to bardzo efektownie, ale jest również skutecznym rozwiązaniem.
Deska rozdzielcza Renault Scenic nie stanowi zaskoczenia. Dominujący element stanowią dwa ekrany - cyfrowych zegarów i umieszczony pionowo systemu infotainment. Oba ekrany wydają się połączone, jednak oddziela je kratka wentylacja. Takie układ znamy już z innych nowych modeli Renault. Po raz pierwszy zastosowano go w elektrycznym Meganie e-Tech, ale znajdziemy go również m.in. w Australu, Symbiozie czy Espace. Oba ekrany w testowanym samochodzie mają po 12 cali.
Pod centralnym ekranem znajduje się szereg fizycznych przycisków, m.in. sterujących klimatyzacją. To bardzo wygodne rozwiązanie, warto je docenić wobec panującej mody na przenoszenie wszystkiego, co tylko się da, do systemu infotainment.
Sam system OpenR oparty jest na Android Automotive, co oznacza, że szereg aplikacji Google, z mapami na czele, jest preinstalowanych w samochodzie, więc nie musimy korzystać z Android Auto. Producent zapewnia, że w samochodzie znajdziemy ponad 50 różnych aplikacji, przydatnych nie tylko kierowcy, ale również pasażerom.
Połączenie samochodu ze smartfonem jest oczywiście bezprzewodowe, ale w kabinie znajdziemy złącza USB-C oraz bezprzewodową, indukcyjną ładowarkę. Ciekawie rozwiązano tylny, składany podkłokietnik. Znajdziemy w nim m.in. dwa uchwyty na kubki, ale także złącza USB-C oraz dwa uchwyty na smartfon. W końcu Scenic ma być samochodem rodzinnym.
Renault podkreśla, że duża część Scenica (aż 24 proc.) zbudowana została z materiałów pochodzących z recyclingu. Z materiałów przetworzonych wykonano m.in. tapicerkę foteli i część obić (np. podłóg czy osłon słupków). Ponadto 90 proc. masy samochodu ma być możliwe do recyclingu.
Renault Scenic jest oferowane w dwóch wersjach napędowych. Bazowa o nazwie comfort posiada silnik o mocy 170 KM (280 Nm) i korzysta z baterii o pojemności 60 kWh. Natomiast testowany samochód to wersja long range, z silnikiem o mocy 218 KM (300 Nm) i baterią o pojemności 87 kWh. Taki samochód rozpędza się do 100 km/h w niespełna 8 sekund, prędkość maksymalna jest ograniczona do 170 km/h.
Zgodnie z normą WLTP samochód z mniejszą baterią powinien mieć zasięg do 430 km, natomiast z większą - do 625 km. To jednak teoria. Testy wykazały, że średnie zużycie prądu w cyklu mieszanym wyniosło 18 kWh/100 km. Jak nietrudno policzyć, daje to około 480 km zasięgu podczas normalnej eksploatacji. Oczywiście w mieście będzie to nieco więcej (nawet 550 km), a podczas jazdy szybkiego ruchu - mniej. Tym niemniej, nawet podróżując autostradami z maksymalną dozwoloną prędkością 140 km/h zasięg powinien przekroczyć 300 km.
Samochodem jeździ się świetnie. Auto jest doskonale wyciszone od szumu wiatru, w kabinie nie słychać również żadnych wentylatorów czy sprężarki klimatyzacji (bo sam silnik elektryczny pracuje bezgłośnie). Moment obrotowy dostępny jest na każde skinienie stopy, dzięki czemu auto subiektywnie sprawa wrażenie znacznie bardziej dynamicznego niż "na papierze". Fotele są wygodne, wnętrze obszerne i pełne udogodnień dla pasażerów. Jednym słowem: wsiadać i jechać aż nie rozładuje się bateria... I tu przechodzimy do sprawy kluczowej. Ile trwa ładowanie i ile kosztuje?
Renault Scenic E-Tech można ładować z maksymalną mocą 150 kW, przy czym o takiej mocy można raczej zapomnieć. Ziezależnie od poziomu naładowania akumulatora czy temperatury, realnie chwilowo może uda się osiągnać 140, ale raczej będzie to 120 kW.
Ponadto moc ładowania spada wraz z rosnącym poziom naładowania. Już przy poziomie około 50 proc. moc podawana przez ładowarkę wynosiła około 90 kW, a powyżej 70 proc. spadała poniżej 80 kW. Warto również pamiętać, że na stacji szybkiego ładowanie prądem stałym raczej nie naładujemy samochodu do 100 proc. Zgodnie z danymi komputera pokładowego ładowanie z 80 do 100 proc. trwa 50 minut, co jest oczywiście spowodowane koniecznością ochrony baterii przed degradacją.
Jak długo więc ładuje się Renault Scenic? Z poziomu 30 do 80 proc (czyli połowa baterii) zajęło mi to niespełna 50 minut. Przypominam, na stacji o mocy 150 kW, czyli takiej, jaką może przyjąć bateria testowanego egzemplarza.
A ile taka przyjemność kosztuje? Najprostsza odpowiedź brzmi: to zależy. Jednorazowo korzystając z takiej ładowarki Greenwaya za jedną kWh płacimy 3,25 zł, ponadto operator dolicza opłatę w wysokości 40 gr za minutę ładowania powyżej godziny (mnie nie dotyczyła, stałem krócej). Rejestrując się jako stały klient zbijamy tę cenę do 3,15 zł (bez miesięcznego abonamentu). Płacąc abonament w wysokości 30 zł miesięcznie cena spada do 2,40 za 1 kWh, a w najdroższym abonamencie za 80 zł miesięcznie - do 2,10 zł za 1 kWh.
Innymi słowy pobranie 43,5 kWh (połowa baterii), przy cenie 3,15 zł za 1 kWh (klient zarejestrowany, bez abonamentu) kosztowało 137 zł. Ta ilość prądu pozwala na przejechanie około 230 km, czyli koszt przejechania 100 km to niespełna 60 zł. Dla porównania: przejechanie 100 km samochodem z silnikiem benzynowym, przy założeniu zużycia 8 l/100 km, kosztuje około 50 zł.
W tym kontekście widać, że znacznie lepszym pomysłem będzie ładowanie Scenika w domu, prądem zmiennym. Całonocny postój pozwala uzupełnić energię do 100 proc (przy wykorzystaniu wallboxa o mocy 11 kW), koszty będą znacznie niższe, a samo ładowanie odbywa się "w tle". Jeśli ktoś ma instalację fotowoltaiczną, to już w ogóle być może będzie jeździł za darmo.
A jak kształtują się ceny samego samochodu? Mniej więcej na poziomie konkurencyjnej Tesli Model 3. Cennik otwiera kwota nieco przekraczająca 200 tys. zł, ale mamy wówczas słabiej wyposażoną wersję, ze słabszym silnikiem i mniejszą baterią. Z kolei za auto w testowanej odmianie Iconic z bateria 87 kWh netto (95 kWh brutto), trzeba zapłacić niespełna 234 tys. zł. Doliczamy dach Solarbay i lakier perłowy i zbliżamy się już do kwoty bliskiej ćwierć miliona. Taki jest urok samochodów elektrycznych.
Renault Scenic to udany samochód, ale nie stanowiący rewolucji. Z punktu widzenia kierowcy autem jeździ się świetnie, na komfort czy wyposażenie nie będą narzekać również pasażerowie. Osiągi, jak na auto rodzinne, są więcej niż wystarczające. Koszty zakupu tego modelu są wysokie, ale nie odbiegające od konkurencji (a ratować można się dopłatą z programu "Mój elektryk"). Jednak dziś samochody elektrycznie nie są dla wszystkich. By zakup takiego auta miał sens, zarówno pod względem ekonomii, jak wygody, koniecznie trzeba mieć możliwość ładowania go w domu. I nie inaczej jest w przypadku Scenika.
A czy Renault Scenic zasłużyło na tytuł Samochodu Roku 2024? Jeśli spojrzymy na niego w oderwaniu od kosztów i niedogodności związanych z ładowaniem, to jest to na pewno samochód godny polecenia, świetnie wyposażony, wygodny i obszerny, o doskonałych właściwościach jezdnych i z dynamicznym napędem. Paradoksalnie, jego największą wadą jest to, co miało być zaletą i co zapewne zdecydowało o przyznaniu mu tytułu Car of the Year - elektryczny napęd. W powodów niezależnych od Renault europejscy kierowcy odwrócili się od aut bateryjnych, a motoryzacyjne koncerny w trybie pilnym zmieniają strategię tak, by nie opierały się na sprzedaży wyłącznie aut elektrycznych. Ale to już temat na zupełnie inną opowieść.