Jesteś młoda i atrakcyjna? A umiesz zmieniać biegi?
Skoda Fabia II generacji to częsty widok na naszych drogach. Auto upodobały sobie młode rodziny i przedstawiciele handlowi, samochód od lat bije rekordy popularności.
Nie wszystkie wersje czeskiego bestsellera cieszą się jednak równą popularnością. Do naszej redakcji trafił niedawno egzemplarz, który wzbudził wśród znajomych większe zainteresowanie niż niejedno rasowe auto o sportowym zacięciu. Na naszym redakcyjnym parkingu zagnieździł się prawdziwy biały kruk - Fabia 1,2 TSI z siedmiostopniową przekładnią DSG! Jak samochód w takiej konfiguracji radzi sobie na drodze?
Nad aparycją nadwozia nie ma się co rozpisywać. Auto jest w ofercie czeskiej marki nie od dzisiaj, jego kształty znają chyba wszyscy polscy kierowcy. Trzeba jednak przyznać, że krytykowana początkowo linia skutecznie opiera się duchowi czasu. Mimo że samochód dostępny jest w salonach od sześciu lat, większość ludzi wciąż używa w odniesieniu do niego słów "nowa Fabia". Czesi mogą więc mówić o sporym sukcesie.
Słowa uznania należą się za projekt wnętrza. Chociaż kubatura przestrzeni pasażerskiej jest mniejsza niż w Fabii I generacji (nadwozie jest nieco węższe), trudno znaleźć jakiekolwiek powody do narzekań. Zajęcie optymalnej pozycji za kierownicą nie sprawia najmniejszych trudności, widoczność we wszystkich stronach jest dobra, a sensownie zaprojektowana deska rozdzielcza zapewnia intuicyjną obsługę i dużą ilość schowków. Części użytkowników przeszkadzać może jedynie nisko opadająca konsola środkowa - niżsi kierowcy często zahaczają o nią w czasie jazdy prawym kolanem.
Nie taka zwykła
W przypadku testowanego egzemplarza to co najważniejsze kryje się pod maską. Auto wyposażone było w najmocniejszą oferowaną w Fabii (nie licząc odmian ze znaczkiem RS) jednostkę benzynową - silnik 1,2 l TSI o mocy 105 KM i dwusprzegłową skrzynię DSG o siedmiu przełożeniach. Z istnienia takiego zestawienia nie zdają sobie sprawy nawet niektórzy dealerzy czeskiej marki. Nie ma się jednak czemu dziwić, ceny stoją bowiem w jawnej sprzeczności z ideą taniego auta miejskiego...
Pomijając jednak tak przyziemny aspekt jak koszt zakupu, trzeba przyznać, że dwusprzęgłowy automat (który - prawdę mówiąc nie jest wcale automatem) i wspomagany turposprężartką silnik o niewielkiej pojemności wydają się idealnym rozwiązaniem dla zatłoczonych metropolii.
Chociaż na papierze osiągi auta nie rzucają na kolana (przyspieszenie do 100 km/h w 10,2 s, prędkość maksymalna 189 km/h) na brak mocy narzekać mogą jedynie malkontenci.
Jednostka zapewnia szybką reakcję na gaz w całym zakresie prędkości obrotowych, skrzynia, która zmienia przełożenia szybciej, niż zwykły kierowca gwarantuje wygodną jazdę w korkach i bezstresowe wyprzedzanie. Co więcej, w połączeniu z typowo niemieckimi nastawami zawieszenia i ponadprzeciętnie precyzyjnym układem kierowniczym, samochód jest w stanie zapewnić kierowcy sporo frajdy na krętej drodze.
Fabia jak UFO
Testowany egzemplarz to tzw. "twór cennikowy", czyli samochód, który różni się od UFO tym, że to ostatnie łatwiej zobaczyć na żywo. Ceny podstawowych wersji Fabii startują z pułapu nieco ponad 35 tys. zł. Mało który klient, w przypadku tego modelu, chce zostawić w salonie więcej niż 45 tys. zł. Tu właśnie daje o sobie znać największa (zaryzykujemy nawet twierdzenie, że jedyna) wada testowanego egzemplarza. Za najtańszy model ze 105-konnym silnikiem i przekładnią DSG zapłacić musimy... niemal 58 tys. zł.
Rysujący się na twarzy grymas rekompensuje wprawdzie odrobinę fakt, że mamy do czynienia z najbogatszą wersją wyposażeniową Elegance Plus z klimatyzacją, pakietem elektrycznym, podgrzewanymi siedzeniami czy tempomatem. Trudno jednak przemilczeć, że po doposażeniu auta w 16-calowe alufelgi, alarm czy oko dachowe cena testowanego egzemplarza zamknęła się kwotą niespełna 63 tys. zł. Jak na samochód segmentu B to "trochę" dużo.
Dla kogo więc powstała Fabia 1,2 TSI z siedmiostopniową przekładnią DSG? Po długim zastanowieniu, dochodzimy do wniosku, że dla samotnej, świetnie zarabiającej młodej kobiety, która nie lubi rzucać się w oczy, nie bardzo radzi sobie ze zmianą biegów i nie przywiązuje wagi do pieniędzy. Jeżeli takowe znacie, wyślijcie je do salonów Skody, a na pewno będą zadowolone. Dealerzy również.