Infiniti QX30 – terenowy kompakt

Do gamy crossoverów Infiniti dołączył niedawno najmniejszy model QX30. Sprawdzamy, co oferuje ten kompakt na szczudłach.

Mówiąc "kompakt na szczudłach" wcale nie mamy nic złego na myśli - to po prostu dość precyzyjny opis tego, czym jest QX30. To uterenowiona wersja Q30, które, choć nie przejawia żadnych offroadowych inspiracji, ma prześwit większy od sporej liczby SUVów i crossoverów - ponad 20 cm! Jak można "uterenowić" taki model, który na dodatek już występuje z napędem na cztery koła?

To proste - podnieść go jeszcze bardziej! W efekcie QX30 ma prześwit wynoszący aż 232 mm - niemal tyle, ile Jeep Wrangler, a więc rasowa terenówka! Co więcej, w przeciwieństwie do Q30, kupimy go wyłącznie z napędem na wszystkie koła. Offroadowe aspiracje modelu podkreślają także zmienione zderzaki ze srebrnymi osłonami oraz plastikowe nakładki na progi i nadkola.

Reklama

Na tym kończą się zmiany w porównaniu do Q30. Warto jednak miejscu podkreślić, że, pomimo sporego prześwitu, auto nie sprawia wrażenie przesadnie podniesionego. QX30 ma co prawda 1530 mm wysokości, ale jest długie na 4425 mm, a do tego ma sporych rozmiarów koła - 235/50 18 cali. W efekcie udało się osiągnąć zabieg podobny jak w przypadku QX70 - auta, które nie wydaje się na przykład przesadnie długie czy też wysokie. Otrzymaliśmy auto o standardowych proporcjach, tylko jakby... widziane w powiększeniu.

QX30 ma również tę niezaprzeczalną zaletę, cechującą wszystkie modele Infiniti - oryginalną i zwracającą uwagę stylistykę, niepodobną do tego, co oferuje konkurencja. Zwraca to uwagę nie tylko z zewnątrz, ale również zza kierownicy - jak w każdym Infiniti dobrze widoczne są dwa wydatne garby na masce, co dodatkowo wzmaga wrażenie podróżowania wyjątkowym autem.

Wrażenie to wzbudzają również materiały - choć to samochód jedynie kompaktowy, testowany egzemplarz wyposażono w tapicerkę z naturalnej skóry, którą znajdziemy również na pasie deski rozdzielczej. Obszyto nią także daszek nad wskaźnikami oraz ekranem systemu multimedialnego. Warto zwrócić też uwagę na bardzo wygodne fotele przednie z elektryczną regulacją.

Zajęcie miejsca za kierownicą Infiniti QX30 wiąże się niestety z pewnym problemem. Natychmiast przypomina nam bowiem, że model ten bazuje na Mercedesie klasy A. Fakt, to świetny samochód, ale nieco razi fakt, że Infiniti, mające wypracowane własny, charakterystyczny styl, zdecydowało się pójść na łatwiznę. Bez zmian pozostawiono zegary i komputer pokładowy, taki sam jest panel klimatyzacji (umieszczony zbyt nisko), sterowanie fotelami na drzwiach (co akurat jest bardzo wygodne), a także wiele przełączników i dźwigienka kierunkowskazów, którą obsługujemy również wycieraczki, co wymaga przyzwyczajenia. I uwagi, ponieważ tuż pod nią znajduje się druga, obsługująca tempomat. A czy wybierak skrzyni biegów znajdziemy po prawej stronie kierownicy? Nie - Infiniti wykorzystało niewielką dźwigienkę, stosowaną w usportowionych odmianach AMG, umiejscowioną tradycyjnie, na tunelu środkowym.

Z Mercedesa pochodzi także układ napędowy z dieslem o pojemności 2,1-litra, pracujący pod maską testowanego egzemplarza. Generuje on 170 KM i 350 Nm, co pozwala na rozpędzenie QX30 do 100 km/h w 8,5 s. Auto jest przy tym całkiem oszczędne - spalanie w ruchu miejskim oscyluje w granicach 7 l/100 km.

Wytknąć musimy niestety w tym momencie dwie wady - pierwsza to dosyć twarda i dobrze słyszalna praca silnika. Druga natomiast, to subiektywnie dość przeciętna dynamika. Winna temu wrażeniu jest 7-biegowa, automatyczna skrzynia biegów Mercedesa. Działa ona albo w trybie Eco, w którym auto sprawia wrażenie przyduszonego i leniwie przyspieszającego, albo w trybie Sport. Ten drugi z kolei zapewnia niemalże, nomen omen, sportowe wrażenia z jazdy, szczególnie, że bardzo sprawnie działający napęd na cztery koła nie pozwala na najmniejsze uślizgi, ani nawet interwencje kontroli trakcji, również na śliskiej drodze. Niestety, silnik utrzymywany jest wtedy na wysokich obrotach, co dość szybko męczy. Jeśli więc chcecie sprawnie kogoś wyprzedzić, musicie wybrać Sport, ale tylko na chwilę, albo zdecydować się na samodzielną zmianę biegów, ale chyba nie o to chodzi w skrzyni automatycznej.

Pochwały należą się natomiast za zestrojenie zawieszenia - biorąc pod uwagę imponujący prześwit, można spodziewać się dość twardego resorowania, aby auto zachowywało stabilność w zakrętach. Inżynierowie Infiniti znaleźli jednak całkiem niezły kompromis pomiędzy komfortem, a precyzją prowadzenia.

Na koniec zostawiliśmy dwa mankamenty - pierwszy, to skromna ilość miejsca na tylnej kanapie. Z przodu jest go jednak wystarczająca ilość, a bagażnik oferuje słuszne 430 l. Drugi to cena - 180 tys. zł za bogatszą odmianę Premium Tech, do której należałoby jeszcze doliczyć pakiet "Bezpieczeństwo" za 10 tys. zł, nagłośnienie Bose kosztujące 3911 zł, lakier metalizowany (3451 zł) oraz szklany dach za 4141 zł. Sporo jak na kompakt. Kiedy jednak spojrzymy na cennik Mercedesa GLA (również wywodzącego się z klasy A), okaże się, że 180 tys. zł kosztuje wersja 220 d 4MATIC, ale bez dodatków, których jest naprawdę sporo.

Infiniti QX30 jest więc typowym modelem tej marki - oryginalnym, wyróżniającym się na ulicy i bardzo przyjemnie jeżdżącym. Nie jest tanie, ale na tle niemieckiej konkurencji, to całkiem korzystna propozycja.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy