Citroen C4 Cactus 1.6 HDi . Raczej na "tak", z jednym ale...

Cactus to obecnie jeden z najbardziej oryginalnych modeli Citroena. Bazuje na pokracznym modelu C3 Picasso i na jego tle wygląda jak niebo, a ziemia. Ale ogólny - bardzo pozytywny - obraz psują detale.

Citroen C4 Cactus na pierwszy rzut oka wydaje się idealną propozycją dla rodziny 2+2. Kompaktowe nadwozie udaje małego SUV-a i całkiem mu z tym do twarzy. Wysoki prześwit znakomicie sprawdza się w codziennej eksploatacji. Samochód nie boi się krawężników, kolein, a zimą nie straszne mu będą niewielkie zaspy.

Z ceną wyjściową od 49 900 zł (za bazową wersję benzynową z podstawowym wyposażeniem) plasuje się gdzieś pomiędzy skrajnie budżetowym C-Elysee (od 39 900 zł) a kompaktowym C4 (od 59 900 zł). Największym konkurentem w gamie jest C3 Picasso (od 52 900 zł).

Reklama

Szkoda tylko, że oryginalna forma przeważa czasami nad treścią. Chodzi generalnie o drobiazgi. Czasami aż trudno uwierzyć, że producent nie brał ich pod uwagę.

To naprawdę może się podobać

Ale zacznijmy od pozytywów. Po pierwsze - udana linia nadwozia. Mimo wspomnianego sporego prześwitu auto jest szerokie i niskie. Na drodze wygląda zatem bardzo stabilnie, zdecydowanie lepiej niż wiele tzw. crossoverów, nawet tych z napędem na cztery koła.

Po drugie - przestronne wnętrze. W sam raz spełnia oczekiwania rodziny 2+2. Nie brakuje miejsca ani dla pasażerów, ani dla ich bagażu.

Po trzecie - komfort jazdy. Samochód nieźle radzi sobie z nierównościami nawierzchni i jest nieźle wyciszony. Nawiasem mówiąc ta ostatnia cecha staje się wyróżnikiem większości współczesnych samochodów z francuskiej grupy PSA. W naszym przypadku pod maską pracował diesel 1.6 HDi, pod adresem którego nie można mieć żadnych uwag.

Po czwarte - wysoka jakość wykonania detali. Wiadomo, że w gamie Citroenie Cactus pełni raczej rolę auta budżetowego, ale i tak tworzywa sztuczne są przyjemne w dotyku, a precyzja ich montażu nie daje powodów do krytyki.

Kamyczki do francuskiego ogródka

Sprawa pierwsza to brak możliwości otwierania tylnych okien. Można je tylko nieznacznie uchylać.  Owszem w tylnych drzwiach producent zaprojektował olbrzymie schowki, do których mieszczą się aż dwie, dwulitrowe butelki wody mineralnej, ale fakt, że zostało to poczynione kosztem mechanizmu opuszczania szyby - rozczarowuje. Z założenia z tyłu podróżują dzieci lub młodzież i jest to wobec nich pewna forma dyskryminacji.

Kolejny minus - reklamowane osłony drzwi AIRBUMP. Wyglądają oryginalnie i w pewnym sensie chronią bok samochodu przed otarciami parkingowymi. Ale jeśli się bliżej przyjrzeć, forma przeważa nad treścią. Osłony kończą się dużo przed tylną krawędzią drugiej pary drzwi. Jeśli dziecko podczas wysiadania z impetem je otworzy, uderzy nimi w samochód zaparkowany obok, a AIRBUMP nie spełni swojego zadania. Szkoda zatem, że plastikowe osłony nie są o 3-4 cm dłuższe. Ostatecznie na krawędzi drzwi mogły się znaleźć jakieś dodatkowe nakładki.

Producent poskąpił na oświetleniu wnętrza. W testowanej wersji zabrakło lampki nad tylną kanapą. Niby drobiazg, ale znowu utrudnia życie pasażerom i kierowcy, który np. chce wieczorem zamocować fotelik dla dziecka.

Bagażnik jest spory, ale czemu oparcia tylnej kanapy nie można dzielić? Dlaczego po jej złożeniu nie tworzy płaskiej powierzchni z podłogą bagażnika?

Sprawą drażniącą jest brak obrotomierza. Kierowca ma do dyspozycji dwa wysokiej jakości wyświetlacze. Mniejszy, widoczny przez kierownicę wyświetla prędkość, sugeruje zmianę biegu (ale tylko w górę),  pokazuje przebieg. Ma też miejsce na kontrolki. Drugi duży wyświetlacz zamontowany nad konsolą centralną ma dotykowy ekran i obsługuje wszystko - klimatyzację, radio, nawigację, pozwala na komunikację z komputerem pokładowym itp. itd. Tyle tylko, że obrotomierza nie ma nigdzie. A gdyby tak można go było aktywować na dużym, centralnym ekranie? To tylko nasza sugestia.

A tak przy okazji - pisaliśmy już wielokrotnie, że obsługa "wszystkiego" za pomocą ekranu dotykowego rozprasza niepotrzebnie kierowcę. Fakt, że jakość tego ekranu w modelu Cactus jest bardzo wysoka, sytuacji nie zmienia.

Kolejną sprawą, na którą zwracamy uwagę jest ograniczona liczba nawiewów w kabinie. Kierowca ma do dyspozycji dwa, pasażer - jeden (nie licząc nawiewu na szyby oraz na stopy). Znowu trochę zaoszczędzono.

W testowanym egzemplarzu zabrakło także uchwytów na kubki. Jedno niewielkie wgłębienie w okolicy lewarka zmiany biegów to jasny przekaz od Citroena - nie popiera fast foodów, a jeśli ktoś chce pić podczas jazdy powinien zaopatrzyć się w butelki 1,5-2 litry i przechowywać je w schowkach drzwi bocznych. Tak będzie ekonomiczniej.  

Jazda

Wrażenia z jazdy są jak najbardziej pozytywne. Kanapowate fotele mogą się podobać, choć tapicerka z tworzywa sztucznego (derma?) nie sprawdza się latem - lepiej wybrać opcję z tkaniną.  Układ kierowniczy jest precyzyjny, a wspomaganie ogranicza siłę potrzebną do manewrowania do minimum.

Silnik - wspomniany 1.6 HDi - jest bardzo oszczędny (testowe zużycie paliwa od 4,5-6,5 l), dobrze wyciszony i wystarczająco dynamiczny. Tyle tylko, że ma już bardzo groźnego konkurenta. Francuska jednostka benzynowa 1.2 o mocy 110 KM spisuje się tak dobrze, że naprawdę trudno powiedzieć co jest lepszym wyborem.

Podsumowanie

Cactus zdecydowanie wybija się z tłumu i jest obecnie jedną z nielicznych propozycji w tej klasie cenowej dla osób, które mają dosyć motoryzacyjnej nudy. Mimo wszystko jest samochodem funkcjonalnym i może spełniać rolę auta rodzinnego, co nie jest takie oczywiste w przypadku konstrukcji , w których wygląd jest priorytetem. Do pełni szczęścia zabrakło detali, które nie są przecież takie kosztowne i kto wie - być może pojawią się w wersji po liftingu. Ale póki co pozostaje cieszyć się z tego co jest.

Tekst i zdjęcia: Jacek Ambrozik

Silnik: wysokoprężny, czterocylindrowy, o pojemności 1560 ccm

Osiągi:

0-100 km/h: 10,7 s

V max:  184 km/h

Spalanie w teście: 4,5-6,5 l/100 km

Moc max. 99 KM

Max mom.obr.: 254 Nm

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama