BMW 320d xDrive Touring - na bogato, ale z rozsądkiem

Zaprezentowana w zeszłym roku nowa odsłona serii 3 kombi wprowadza wiele zmian, w porównaniu do poprzednika, i stanowi wyraźny krok naprzód. Testujemy „rozsądny” wariant silnikowy.

Wszystkie samochody są do siebie podobne, a nowych modeli trudno nie odróżnić od starych - to stereotypowe przekonanie nie jest oczywiście bezpodstawne. Szczególnie wśród niemieckich producentów daje się zauważyć nieco chyba za daleko posuniętą "unifikację" stylistyki. Bardziej chyba zależy im na rozpoznawalności marki, niż poszczególnych modeli.

Podobnie jest w przypadku nowych bmw, które wykorzystują podobne elementy i zabiegi stylistyczne, dzięki czemu jednak łatwo odróżnić je od poprzednich generacji. W przypadku testowanej serii 3 takim wyróżnikiem są na przykład tylne światła, tak bardzo różniące się od poprzednika, a obecnie spotykane od serii 1 do 8.  Z przodu również daje się zauważyć wyraźne zmiany, takiej jak większy grill z elektryczną żaluzją czy też reflektory z charakterystycznym wcięciem. Ogólnie można powiedzieć, że nowa seria 3 nie wprowadza rewolucji, ale z pewnością wygląda świeżo.

Reklama

Również wnętrze zgodne jest z najnowszymi trendami i tutaj również znajdziemy elementy, stosowane obecnie od serii 1 do 8. Inny jest oczywiście dokładny kształt deski rozdzielczej oraz szczegóły jej rozplanowania, ale kierownica, wirtualne zegary, panel klimatyzacji oraz system multimedialny  (plus parę innych elementów) są po prostu przenoszone między modelami. O tym, że siedzimy w jednym z "tańszych" bmw przypominają jedynie elementy wykończenia. Przykładowo przyciski na tunelu środkowym są po prostu plastikowe, podobnie jak wybierak skrzyni biegów. Trudno jednak narzekać na jakość wykończenia, szczególnie w testowanej wersji Luxury Line, seryjnie wyposażoną w skórzaną tapicerkę i z górną częścią deski rozdzielczej obitej ekoskórą (opcjonalnie może to być skóra naturalna).

Pochwały należą się bmw  również za wygodę obsługi multimediów. Podobnie jak Audi i Mercedes, również Bawarczycy stosują ekran dotykowy, ale w przeciwieństwie do konkurentów, nie zrezygnowali z centralnego pokrętła otoczonego przyciskami. Obsługa dotykowa najlepiej sprawdza się w smartfonach - w samochodzie, który się porusza (szczególnie kiedy trafimy na nierówną drogę) znacznie szybsze i wygodniejsze jest centralne pokrętło, którym zawsze trafimy w interesującą nas opcję. BMW też jako jedyne oferuje obsługę za pomocą gestów. Trudno co prawda regulację głośności, zmianę piosenki lub odebranie połączenia za pomocą gestu traktować inaczej, niż w kategorii bajeru, ale jest to bajer, z którego bardzo przyjemnie się korzysta.

Nie wszystko jednak działa tak dobrze i wygodnie. Przykładowo minimalistyczny panel klimatyzacji z ekranem wciśniętym między nawiewy z pewnością prezentuje się ciekawie, ale jest mniej praktyczny w użyciu, niż bardziej rozbudowana wersja z pokrętłami i kolorowym wyświetlaczem, jaki nadal znajdziemy w serii 5 i 7. Nieduże przyciski, których naciska się górną lub dolną część (na przykład regulując temperaturę) nie pomagają, podobnie jak brak przycisku AC - żeby wyłączyć klimatyzację musimy pogrzebać w menu. Ładne i niepraktyczne są także wirtualne zegary, które co prawda przekazują wiele informacji w atrakcyjny sposób, ale wskazania prędkościomierza i obrotomierza są mało czytelne (na szczęście prędkość prezentowana jest też cyfrowo), a do tego nie ma żadnych opcji personalizacji czy zmiany sposobu prezentowana wskazań.

Nowa seria 3 Touring jest dłuższa od poprzednika o 7,6 cm (w sumie 471 cm) i ma większy o 4,1 cm rozstaw osi (razem 285 cm). Nie przyniosło to rewolucyjnych zmian w kwestii przestronności wnętrza, ale trudno też na nią narzekać. Z tyłu najlepiej poczują się tylko dwie osoby, ale jeśli nie będą miały wiele więcej, niż 180 cm wzrostu, znajdą wystarczająco dużo miejsca w każdym kierunku, choć w wersji ze szklanym dachem podsufitka może dawać o sobie znać. Pojemność bagażnika wynosząca 500 l uznajemy za wystarczającą.

Napisaliśmy na początku, że testujemy "rozsądny" wariant silnikowy i takim też jest odmiana 320d. Podobnie jak w 318d, pod maską pracuje 2-litrowa jednostka wysokoprężna, tylko zamiast 150, ma 190 KM. To daje odpowiedni zapas mocy, a przy tym pozwala spalać wyraźniej mniej, od 3-litrowych odmian (330d 265 KM i M340d 340 KM). Testowana wersja przyspiesza do 100 km/h w 7,4 s, a spalanie w ruchu miejskim kształtuje się w okolicach 8 l/100 km.

Rozsądnym posunięciem jest też połączenie tego silnika z napędem na wszystkie koła, który zapewnia naprawdę wzorową trakcję. Purystów uspokajamy - napęd na przód jest dołączany i auto zachowało swoją tylnopędną charakterystykę, co czuć, szczególnie podczas szybsze jazdy po zakrętach. Łatwo przy tym docenić jędrny układ jezdny, który bardzo dobrze łączy zadowalający komfort z bardzo posłusznym prowadzeniem.

BMW 320d xDrive Touring bardzo udanie łączy funkcję limuzyny dającej posmak luksusu, samochodu rodzinnego oraz auta, które potrafi sprawić przyjemność, nie tylko podczas codziennej jazdy. W ten wielozadaniowy charakter dobrze wpisuje się testowana wersja silnikowa. Oczywiście mocniejsze diesle lub "benzyniaki" też będą dobrym wyborem, ale niemal sportowe osiągi, które zapewniają, odbiją się wyraźnie przy dystrybutorze. Nie bez znaczenia są także koszty zakupu - 320d xDrive kosztuje przynajmniej 189 tys. zł, podczas gdy 330d xDrive jest droższe o 60 tys. zł. Większość osób będzie wolała wydać te pieniądze na dodatki, których jest naprawdę sporo i nie są one tanie. W przypadku bardzo bogato wyposażonego testowanego egzemplarza, kosztowały one niemal 100 tys. zł.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy