Audi S8 plus za 887 180 zł. Wiesz, dlaczego tyle kosztuje?
Nieodżałowany prof. Władysław Bartoszewski zwykł mawiać, że "warto być przyzwoitym". Auto, które trafiło niedawno do naszej redakcji stanowi motoryzacyjną antytezę tych słów. Jest ostentacyjne i brutalne, a zganiając wszystkich z lewego pasa autostrady, staje się wręcz wulgarne. Poznajcie Audi S8 plus - szalony samochód zarezerwowany wyłącznie dla ludzi majętnych. Nieprzyzwoicie...
Żeby nie być gołosłownym - ceny tego modelu startują z pułapu 722 500 zł. Testowy egzemplarz doposażony m.in. w nagłośnienie Bang&Olufsen czy system noktowizyjny to wydatek - bagatela - 887 180 zł. Co sprawia, że za pojazd sygnowany logiem marki, która jeszcze dwie dekady temu zaledwie ocierała się o klasę premium, zapłacić trzeba tak przytłaczającą kwotę?
Na wstępie wypada zaznaczyć, że na tle rynkowych rywali obecne wcielenie Audi S8 nie jest już młodzieniaszkiem. Chociaż samochód poddano szeregowi operacji plastycznych, typoszereg D4 oferowany jest klientom od przeszło sześciu lat. Dla porównania - obecne wcielenie Mercedesa klasy S zadebiutowało w 2013 roku. Nowe BMW serii 7 - w 2015 roku. Mimo tego, właściciele S8 na pewno nie mają powodów do wstydu. Zwłaszcza, jeśli przyjdzie mierzyć im się z konkurencyjnymi autami na krętych, górskich drogach...
Powodem astronomicznej ceny modelu jest w - głównej mierze - silnik: podwójnie doładowane V8 o pojemności 4,0 l. W biegłym roku poddano go delikatnym modyfikacjom, dzięki którym moc z "błahych" 520 KM podskoczyła do 605 KM. To o 200 KM więcej, niż w większości poruszających się po naszych drogach ciągników siodłowych!
Piorunujące wrażenie robi jednak maksymalny moment obrotowy - 700 Nm - który, dzięki charakterystyce widlastej ósemki i dwóm turbinom, dostępny jest już przy 1750 obr./min! Oczywiście, podobne wartości osiągnąć można "w szopie" lekko tylko podkręcając fabrycznego 3,0 TDI. Szkopuł w tym, że w S8 owe 700 Nm (a z funkcją chwilowego przeładowania nawet 750 Nm!) dostępne jest aż do 6 tys. obr./min! Nie ma więc mowy o "przedwczesnym końcu" i konieczności zmiany biegu właśnie wtedy, gdy zalewa nas fala motoryzacyjnej przyjemności. Uściślając - motor ciągnie od samego "dołu" do samej "góry" i zdaje się wcale nie potrzebować żadnych przekładni.
Skrzynia biegów, rzecz jasna, jest i - mimo wieku - potrafi zawstydzić konkurencję. To klasyczny automat z trybem sportowym i możliwością ręcznego sterowania łopatkami przy kierownicy. Warto zaznaczyć, że skrzynia w Audi ma 8 przełożeń, a ta w konkurencyjnym Mercedesie-AMG S 63 4MATIC - siedem.
Przy okazji mała dygresja - niedawno mieliśmy okazję testować Audi RS6 Avant performance, korzystające z tego samego układu napędowego co S8 plus. Zaskoczyła nas ogromna różnica w charakterze tych samochodów - o ile RS6 w trybie dynamic bardzo agresywnie reagowało na dodanie i puszczenie gazu, a do tego oszałamiało dźwiękiem podczas przyspieszania i straszyło przechodniów strzałami z wydechu, S8 okazało się niezwykle dystyngowane. Jest oczywiście piorunująco szybkie i wciska w fotele jak startujący odrzutowiec, ale robi to z klasą, wydając z siebie subtelny warkot. Może nawet zbyt subtelny - pasuje on do zwykłego S8, ale wersja plus z seryjnym sportowym układem wydechowym, powinna odważniej manifestować swoją moc.
Audi S8 plus ma stały napęd na obie osie i funkcję lunch control, co - mimo masy 2065 kg - czyni z niego absolutnego króla sprintu. Przy wsparciu elektroniki sterującej auto wystrzeliwuje do 100 km/h w 3,7 s (!) i potrafi rozpędzić się do prędkości maksymalnej 305 km/h (standardowy ogranicznik do 250 km/h). Oznacza to, że pokaźnych rozmiarów limuzyna (5147 mm długości) chodzi w tej samej lidze, co Ferrari F430 (0-100 w 3,6 s) czy Lamborghini Murcielago (0-100 km/h w 3,8 s)! W żadnym z nich nie da się jednak przewieźć czterech osób, które mogą umilać sobie podróż korzystając z funkcji masażu i wentylacji foteli czy - chociażby - bagażnika o pojemności przeszło 520 l! Mówiąc krótko - na widok Audi S8 stojący obok na światłach dumni właściciele nowych BMW X6 spuszczają wzrok...
Moc byłaby jednak zupełnie bezużyteczna, gdyby nie zapewniono możliwości jej precyzyjnego kontrolowania. Dba o to standardowe, pneumatyczne zawieszenie, sportowy mechanizm różnicowy (indywidualnie rozdzielający moc między tylnymi kołami) i ceramiczne hamulce. Pokładowa elektronika pozwala wybrać jeden z pięciu trybów pracy auta (oszczędny, komfortowy, automatyczny, dynamiczny i indywidualny). W tym ostatnim ustawić możemy niemalże wszystko - od dźwięku wydechu, przez reakcję na gaz, na "czułości" układu kierowniczego i skrzyni biegów kończąc. W efekcie samochód prowadzi się zaskakująco łatwo i pewnie - na krętych górskich drogach łatwo zapomnieć, że poruszamy się przeszło dwutonową limuzyną.
Nie myślcie jednak, że wydając na auto blisko 900 tys. zł nie znajdziecie powodów do narzekania. Z perspektywy kierowcy, który na co dzień porusza się 25-letnim Mercedesem W140 precyzja prowadzenia, poziom wygłuszenia, czy bajery typu dociąganie drzwi - nie robiły na mnie wrażenia. W przeciwieństwie do wykończenia wnętrza - korzystając z możliwości indywidualizacji pojazdu w ramach Audi Exclusive, klient decydujący się na S8 może przebierać we wzorach dekorów, jak właściciel A4 B5 wśród niewiast na wiejskiej dyskotece. W przypadku testowanego egzemplarza, była to czarna skóra z romboidalną stebnówką oraz żółtymi przeszyciami i lamówką. Nie zabrakło także drewnianych inkrustacji, które drewniane są nie tylko z wyglądu, ale i w dotyku.
Pewnym rozczarowaniem dla audiofili może też być system nagłośnienia marki Bang&Olufsen. Gra czysto i głośno, ale łupaniem basu nie zdmuchniecie szpachli ze stojącego obok na światłach Golfa "trójki", a w niektórych partiach miałem problemy z rozpoznaniem, czy perkusista używa "crash’a" czy może "ride’e". Wierzcie bądź nie, ale zdarzało mi jeździć wartymi 30 tys. zł samochodami (mniej więcej tyle dopłacić trzeba za nagłośnienie) których system audio - w porównaniu z S8 - nie miałby powodu do wstydu! Co więcej - aluminiowe podstawy - wysuwanych z deski rozdzielczej "gwizdków" odbijają się w przedniej szybie. To drobiazg, ale wydając na auto blisko 900 tys. zł...
Osobiście drażni mnie też pewna niekonsekwencja w podejściu do bezpieczeństwa. By nie dekoncentrować kierowcy w czasie szybkiej jazdy, auto wyposażone jest chociażby w sprzężony z nawigacją wyświetlacz HUD. Mimo tego błaha zmiana siły nawiewu wymaga od nas kliknięcia w odpowiedni przycisk, wybrania poziomu nawiewu pokrętłem i zatwierdzenia decyzji "kliknięciem". To fajny "bajer" w A4, ale wciśnięcie gazu w S8 sprawia, że wszystko dzieje się tu trzykrotnie szybciej! Spróbujcie to zrobić jadąc 250 km/h po niemieckiej autostradzie!
Ogromne słowa uznania należą się jednak inżynierom i stylistom z Ingolstadt za przemyślaną i intuicyjną obsługę systemów wspomagania kierowcy. Nie należę do "dzieci neostrady", a mimo tego, bez wertowania instrukcji, szybko przywykłem do obsługi aktywnego tempomatu, wyświetlacza HUD czy systemu noktowizyjnego. Krótko mówiąc - wiemy, że otacza nas zaawansowana technologia, ale da się z nią oswoić i nie czujemy się przytłoczeni. W erze miejskich aut, w których ustawienie nawiewu na nogi wymaga godzinnej wycieczki po najskrytszych zakamarkach dotykowego wyświetlacza to ogromny plus!
Na koniec wypadałoby też powiedzieć kilka słów o czymś, co statystycznego klienta decydującego się na Audi S8 zupełnie nie powinno interesować - zużyciu paliwa. Zdaniem producenta auto zużywa średnio 10 l benzyny na 100 km. W trasie spalanie spaść ma do 7,9 l, w mieście - wzrosnąć do 13,4 l. Rzeczywistość nie jest już tak optymistyczna. Średnie zużycie paliwa na dystansie około 1000 km (z przewagą trasy) wyniosło 14,8 l/100 km. W mieście wskazania komputera pokładowego szybko przekroczą 20 l/100 km. W niespiesznej trasie po dolnośląskich drogach (z pełnym poszanowaniem ograniczeń prędkości) udało nam się osiągnąć wynik 12,1 l/100 km. Jazda autostradowa to - mniej więcej 15-17 l/100 km.
Paweł Rygas