Audi RS3 Sportback performance edition - co naprawdę daje limitowana odmiana?
RS3 to ważny model z punktu widzenia historii Audi, który w tym roku obchodzi 12. urodziny. Niemiecki producent przygotował jego specjalną, limitowaną wersję performance edition, a ja sprawdziłem, czym się wyróżnia i czy jest godnym uhonorowaniem tego wyjątkowego samochodu i stojącej za nim legendy.
Quattro to prawdziwa legenda rajdów, która wyróżniała się przede wszystkim napędem na wszystkie koła, ale wyjątkowy był także 5-cylindrowy silnik. Nieparzysta liczba "garów" nigdy nie należała do popularnych konfiguracji - tym bardziej w dzisiejszych czasach, kiedy sportowe wersje nawet w autach klasy średniej zaczynają dostawać 4-cylindrowe jednostki. Tymczasem motor pracujący pod maską RS3 to nadal R5, co można traktować wręcz w kategoriach ewenementu i pięknego odwołania do historii marki. Natomiast swego rodzaju uczczeniem historii tego modelu jest testowana odmiana performance edition.
Trzeba przyznać, że pomimo oryginalnego, ale jednak mało krzykliwego koloru, testowane RS3 prezentuje się bardzo agresywnie. Przeprojektowany przód z dużą ilością czerni (która obejmuje również pierścienie oraz oznaczenie modelu) natychmiast przykuwa uwagę, zaś z tyłu dumnie prezentują się duże owalne końcówki wydechu, w których ukryto podwójne rury z aktywnymi klapkami. Sportowe aspiracje zdradzają też karbonowe wstawki na progach, karbonowe obudowy lusterek oraz duży spojler (również karbonowy) nad tylną szybą.
Wyjątkowości dodają też 19-calowe alufelgi o ciekawym wzorze oraz ukryte za nimi niebieskie zaciski hamulców, które z przodu mają ceramiczne tarcze. Całość robi naprawdę dobre wrażenie, choć pojawia się pewien drobny szkopuł. Żaden z tych elementów nie jest wyróżnikiem odmiany performance edition. Wszystkie dokupimy do każdego RS3.
Pierwszym, co rzuca się w oczy, są kubełkowe fotele. Audi lata temu oferowało taką opcję w większości modeli z gamy RS, obecnie znajdziemy je tylko w R8. Powrót do takiego "umeblowania" to świetna informacja, ale niestety znajdziemy je tylko w specjalnych wersjach RS Q3, RS4, RS5 oraz właśnie RS3. Szkoda, ponieważ świetnie otulają one podróżnych, zapewniają doskonałe trzymanie i bardzo dobrze wyglądają. Ale niestety nie mają wydłużanego siedziska i zamocowane są trochę za wysoko.
Na tym właściwie kończą się wyróżniki wnętrza RS3 performance edition. Pozostałe zmiany to tło ekranu centralnego o wzorze karbonu oraz plakietka przed pasażerem z napisem "1 od 300". Odmiana ta powstała tylko w 300 egzemplarzach, ale wspomniana plakietka nie wskazuje z jakiegoś powodu numeru konkretnego auta (co jest powszechnie stosowanym zabiegiem), a jedynie przypomina o limitowanej produkcji.
Poza tym modyfikacji brak. Kierowca ma przed sobą świetnie leżąca w dłoniach kierownicę o spłaszczonym wieńcu, pokrytą zamszem z niebieskimi przeszyciami. Wirtualne zegary mają specjalny widok z podwójnym obrotomierzem, a kierowca może wyświetlać wskazania, takie jak procent wykorzystania mocy i momentu obrotowego, wartości przeciążeń, a także dokonywać pomiarów czasów okrążeń oraz przyspieszenia do 100, 200 km/h oraz na 1/4 mili.
Do minusów RS3 Sportback trzeba zaliczyć niewielką ilość miejsca z tyłu (pasażer mający 180 cm wzrostu nie będzie czuł się komfortowo za równie rosłym kierowcą), zaś bagażnik ma tylko 282 l pojemności.
Standardowe RS3 ma pod maską silnik 2.5 TFSI i mocy 400 KM i generujący 500 Nm. Odmiana performance edition przebija to o... 7 KM. Różnica zupełnie niezauważalna i czysto symboliczna, a sprint do 100 km/h nadal trwa 3,8 s. Wyższa jest za to prędkość maksymalna - w RS3 można przesunąć limiter z 250 na 290 km/h, a w performacne editon odcięcie następuje dopiero przy 300 km/h.
Wrażenia z mocniejszego dodania gazu są wręcz piorunujące - RS3 nabiera prędkości w sposób godny supersamochodu a nie kompaktowego hot hatcha. Auto potrafi być wręcz brutalne, w czym pomaga błyskawicznie działająca, 7-biegowa skrzynia dwusprzęgłowa oraz zapewniający wzorową trakcję napęd na wszystkie koła. Pewien niedosyt pozostawia tylko dźwięk seryjnego sportowego wydechu - brzmi świetnie po uruchomieniu samochodu, znacznie mniej spektakularnie podczas jazdy, a zmianie biegów czy odejmowaniu gazu nie towarzyszą żadne efekty specjalne, jak choćby w poprzedniej generacji RS3. Audi wspomina, że performance edition ma "nieco przekonstruowaną" regulację klap wydechowych, ale dźwiękowe braki standardowej wersji modelu pozostały.
RS3 performance edition seryjnie wyposażone jest w sportowe zawieszenie z regulacją tłumienia, a także system RS torque splitter. Ten drugi pozwala przekazać całość mocy na tylne koła (standardowo do 50 proc.), umożliwiając driftowanie niczym tylnonapędowym samochodem. W odpowiednich rękach RS3 staje się prawdziwym driftowozem, a jego wyczynowy charakter uzupełniają wspomniane już ceramiczne tarcze z przodu o średnicy 380 mm (z tyłu stalowe 310 mm) oraz semi-slicki Pirelli P Zero Trofeo R. Ponownie jednak wszystkie te elementy są dostępne w każdym RS3.
RS3 Sportback performance edition to doskonały sportowy, a nawet supersportowy (w sprincie do 100 km/h dotrzyma kroku R8 V10 RWD Spyder) hatchback. Nie jest przy tym wyłącznie mistrzem prostej, prowadząc się naprawdę pewnie i przewidywalnie, a także pozwalając na pokonywanie zakrętów bokiem.
Problem tylko w tym, że jedyną istotną różnicą między RS3 a odmianą performance edition są kubełkowe fotele. Zwiększona moc czy prędkość maksymalna są jedynie symboliczne. Brakuje jakichś dodatków stylistycznych podkreślających, że mowa o limitowanej, specjalnej odmianie, większego zastrzyku koni mechanicznych oraz agresywniejszego wydechu. Stworzenie takiej specjalnej wersji było świetnym pomysłem, ale zakres zmian wydaje się być zbyt skromny, jak na uhonorowanie auta o takim dziedzictwie i powstałym w tak niewielkiej liczbie egzemplarzy.
Audi RS3 Sportback kosztuje 292 400 zł, a kompletnie wyposażony egzemplarz (tak jak testowy) to cena około 430 tys. zł. Wszystkie samochody w odmianie performance edition zostały już sprzedane.