Rangerem po Norwegii (filmy)
Norweg spotyka Szweda i... łosia. Skąd on się tu wziął? - A jakoś się tak przyplątał - odpowiada łoś.
Jesteśmy w Norwegii. Jeździmy nowym fordem rangerem. Faktycznie nie spotykamy zbyt wielu ludzi. Łosi zresztą też. Ale do rzeczy...
Sprzedać w Polsce nowy samochód nie jest łatwo. Dealerzy prześcigają się w promocjach, nieliczni klienci wybrzydzają jak dewizowy turysta w barze mlecznym.
Są jednak pewne auta, o których zbyt nie trzeba się martwić. Trend przywędrował do nas USA, ale w tym przypadku chodzi raczej o przepisy, niż o modę. Mowa oczywiście o niszowych, do niedawna, pick-up'ach. Możliwość pełnego odliczenia VAT sprawia, że po te auta ustawiają się kolejki.
Taka koniunktura nie mogła pozostać bez echa. Ford, jeden z potentatów w produkcji tego typu pojazdów, wprowadzi wkrótce także i na nasz rynek produkowanego w Tajlandii rangera. Poznajemy go właśnie na ośnieżonych drogach Norwegii w okolicach Gjovik (gdzie znajduje się m.in. słynna hala sportowa wykuta w litej skale i nie mniej słynne skocznie narciarskie) i Lillehammer.
Jaki jest ford ranger, a konkretnie jego nowa wersja (poprzednia nie była sprzedawana w Polsce)? Wydaje się nam dość toporny. I taki ma właśnie być. Ale w oczy rzuca się imponująca, ogromna pokrywa komory silnika i duża, szeroka krata wlotu powietrza, która dominuje z przodu samochodu, a mocno zarysowane nadkola pomagają chronić nadwozie.
Tył rangera jest zdominowany przez skrzynię ładunkową o wysokich ścianach bocznych i klapie tylnej. Pojemność skrzyni to 1266 litrów, co zapewnia mnóstwo miejsca na duże przedmioty oraz ładunek o masie do jednej tony.
Z uwagi na użytkowy charakter auta, wnętrze zaprojektowano raczej skromnie. Najważniejsza jest tu przecież ergonomia.
Ciekłokrystaliczny wyświetlacz na konsoli środkowej pokazuje najważniejsze informacje dotyczące samochodu, zadbano też o takie dodatki jak pomysłowa szuflada (na... faktury?), czy głębokie schowki. W standardzie znajduje się też wbudowane w deskę rozdzielczą radio CD z odtwarzaczem plików MP3.
Do napędu służy nowy, 2,5-litrowy diesel TDCi. Wtrysk paliwa typu common rail i turbosprężarka o zmiennej geometrii (VGT) pozwoliły na uzyskanie 143 KM i 330 Nm momentu obrotowego, dostępnego już od 1800 obr./min. Dodatkowo, system VGT pozwolił zredukować do minimum zjawisko tzw. "turbodziury".
Ile ford ranger będzie kosztował? Najtańsza wersja XL (w Polsce dostępne będą wyłącznie odmiany z napędem na cztery koła) z krótką kabiną to wydatek ok. 72 tys. zł. Wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa będzie jednak skromne. Na pokładzie znajdą się jedynie dwie poduszki powietrzne oraz "obowiązkowy" już ABS.
Tak samo wyposażony pojazd z przedłużoną kabiną jest droższy o ok 10 tys. zł. Model z 4 drzwiami kosztuje 90 tys. zł. Dopiero podwójna kabina daje możliwość wybrania wyższego standardu - XLT i limited. Samochody w tych specyfikacjach posiadać będą boczne poduszki powietrzne, klimatyzację a nawet skórzaną kierownicę, welurową lub skórzaną tapicerkę, nakładki na progi, halogeny, chromowany grill i felgi aluminiowe.
Według przedstawicieli Ford Polska w tym roku powinno sprzedać się około 300 sztuk rangera, który na naszym rynku ma konkurować z pick-upami Nissana, Toyoty i Mitsubishi. Ford będzie w tej grupie nowy, bo do tej pory nie oferował samochodów tego segmentu. Ale ma ambitne plany.
Więcej napiszemy po powrocie do Polski...
Ha det.
A tutaj filmy...