Polskie drogi

Zainstalował aplikację chroniącą przed mandatami. I tak straci prawo jazdy

Motocyklista pędził 187 km/h w terenie zabudowanym. Nie było to jednak jego jedyne wykroczenie i w związku z tym przekroczył liczbę 24 punktów. Najdziwniejsze było jednak jego tłumaczenie zaistniałej sytuacji.

Motocyklista jechał 187 km/h w terenie zabudowanym

Policjanci radzyńskiej drogówki, którzy patrolowali nieoznakowanym radiowozem miejscowość Ulan Duży, zwrócili uwagę na pewnego motocyklistę. Gołym okiem było widać, że porusza się on z prędkością znacznie wyższą niż dopuszczalna w terenie zabudowanym. Pomiar, który przeprowadzili funkcjonariusze, tylko potwierdził ich obserwacje. Wykazał on, że kierujący motocyklem poruszał się z prędkością 187 km/h, co oznacza, że jechał o 137 km/h za szybko.

Po przejechaniu kilku miejscowości policjanci w końcu zatrzymali motocyklistę. Jak się okazało był nim 37-letni mieszkaniec gminy Ulan Majorat. Tłumaczenie swojego zachowania miał bardzo nietypowe. Jak stwierdził, nie zauważył patrolu policyjnego w aplikacji w swoim telefonie.

Reklama

Poza znaczącym przekroczeniem prędkości w terenie zabudowanym motocyklista popełnił także inne wykroczenia i w efekcie został ukarany mandatem w wysokości 6 tys. złotych. Jego konto zostało obciążone również punktami karnymi i wskutek tego 37-latek przekroczył dopuszczalną liczbę 24 punktów. W związku z tym czeka go ponowny egzamin na prawo jazdy.

Problem z aplikacjami ostrzegającymi o patrolach policji

Swoim dość nietypowym tłumaczeniem motocyklista jasno dał do zrozumienia policjantom, że stosunek do przepisów drogowych ma, delikatnie to ujmując, mocno ambiwalentny. Zapewne, gdyby zauważył patrol w swojej aplikacji, zgodnie z przepisami przejechałby w okolicy, w której znajdowali się funkcjonariusze. Następnie pewnie popędziłby w sobie znanym kierunku z prędkością podobną, do tej, z którą poruszał się w momencie zatrzymania. Tu dochodzimy do problemu aplikacji ostrzegających przed patrolami policji. Wielu kierowców odbiera je jako swego rodzaju pomoc na drogach. Kierowcy, którzy w swoim mniemaniu jeżdżą "szybko, ale bezpiecznie", czyli z reguły przestrzegają przepisów drogowych, ale zdarza im się jeździć nieco szybciej, niż pozwalają na to ograniczenia, chętnie korzystają z takich rozwiązań. 

Straciłem prawo jazdy za punkty. Co teraz?

Warto pamiętać, że w przypadku kierowcy, który ma prawo jazdy dłużej niż rok i przekroczy dopuszczalną liczbę punktów, starosta wysyła skierowanie na badanie psychologiczne oraz ponowny egzamin mający sprawdzić kwalifikacje kierującego do jazdy samochodem. Najpierw kandydat do odzyskania prawa jazdy musi zaliczyć część teoretyczną, a później praktyczną. W przypadku, gdy kierowca uzyska wynik pozytywny na egzaminie i badaniu psychologicznym, odzyskuje stracone uprawnienia. Jeśli jednak nie uda mu się zaliczyć egzaminów, może stracić prawo jazdy na dobre, a wtedy musi już ponownie przejść cały kurs nauki jazdy i zaliczyć egzaminy. Warto pamiętać, że ustawodawca nie przewidział limitu egzaminów, więc w teorii chętny na odzyskanie prawa jazdy może zdawać do skutku. 

Kierowcy, którzy utracili prawo jazdy za punkty powinni jednak pamiętać, że w przeciwieństwie do osób, w stosunku do których starosta wydał postanowienie o zatrzymaniu prawa jazdy na okres trzech miesięcy (czyli np. za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym), osoby, które straciły prawo jazdy za punkty, są traktowane tak jakby nigdy go nie posiadały. Prowadzenie pojazdu po przekroczeniu punktów karnych jest więc jazdą bez uprawnień. 

Warto też wiedzieć, że kierowcy, którzy np. przekroczyli prędkość w obszarze zabudowanym o ponad 50 km/h, a także ci, którzy przewozili co najmniej trzech pasażerów więcej niż ponad liczbę określoną w dowodzie rejestracyjnym pojazdu, muszą liczyć się z zatrzymaniem prawa jazdy na trzy miesiące. Jeśli w tym czasie taki kierujący zostanie zatrzymany w czasie prowadzenia, okres bez prawa jazdy zostaje przedłużony do 6 miesięcy. Jeśli to również nie przyniesie rezultatu, wówczas oprócz mandatu funkcjonariusze sporządzą dokumentację, na podstawie której organ wydający prawo jazdy cofnie takiemu kierowcy uprawnienia do kierowania całkowicie. Wówczas musi on również ponownie podchodzić do kursu i egzaminu.

Z nieco inną sytuacją mają do czynienia kierowcy, którzy prawo jazdy mają krócej niż rok, czyli dysponują maksymalną liczbą 20 punktów karnych. W przypadku, kiedy taki kierujący przekroczy dopuszczalną liczbę punktów, starosta wydaje decyzję o cofnięciu uprawnień. W takiej sytuacji sam zainteresowany otrzymuje wezwanie do zwrotu dokumentu. Od daty określonej w wezwaniu traci on uprawnienia do prowadzenia pojazdów i całą procedurę ubiegania się o prawo jazdy musi zacząć od początku.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: motocyklista | antyradary | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy