Sprawa A2. Minister już wie, co z przejezdnością
Przejezdności na autostradzie A2 nie ma i na Euro nie będzie - powiedział minister transportu Sławomir Nowak.
Reporter RMF FM Paweł Świąder ustalił, którędy kibice i turyści będą omijać niewykończoną na mistrzostwa Europy drogę. Objazd ma 70 kilometrów.
Minister transportu długo zwlekał, ale ostatecznie ogłosił porażkę.
- Dzisiaj nie jest przejezdna. Wolę zatem być mile zaskoczony na koniec niż rozczarowywać kogokolwiek. I raczej uczciwie, i odpowiedzialnie dzisiaj bym powiedział, że tej przejezdności nie ma i nie będzie, natomiast szykujemy warianty takie, żeby ten ruch sprawnie rozprowadzić - powiedział RMF FM Sławomir Nowak.
Jeszcze niedawno Szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Lech Witecki tłumaczył, że praca na budowie autostrady A2 wre i do ostatniej chwili trudno będzie jednoznacznie stwierdzić, czy uda się uzyskać na niej przejezdność, czy też nie. Wykonawca najbardziej opóźnionego odcinka C twierdził, że robi, co może, żeby nadgonić terminy. Zgromadził na budowie mnóstwo ludzi i sprzętu, a urzędnicy GDDKiA nieoficjalnie mówili, że uzyskanie przejezdności jest możliwe.
Minister Nowak w połowie maja ma przedstawić objazdy dla autostrady. Jednak - jak dowiedział się reporter RMF FM Paweł Świąder - drogowa dyrekcja zakłada, że tylko jeden z pięciu odcinków A2 nie będzie przejezdny. Kierowcy - jadąc od strony Poznania - musieliby zjechać z niedokończonej autostrady na drogę krajową numer 70. Nią dotrzeć do trasy numer 2. Dopiero w Błoniu mogliby drogą wojewódzką wrócić na autostradę A2 przed Warszawą.
To oznacza, że kierowcy musieliby nadrobić nawet 50 kilometrów, a cała trasa objazdu może mieć długość nawet 70 kilometrów. Niestety, niewykluczone, że kierowcy będą musieli jechać z prędkością najwyżej 70 km/h.
Jest szansa, że trasa objazdu będzie krótsza. To jednak zależy od tego, jak długi odcinek autostrady uda się dokończyć firmie, która przejęła realizację inwestycji po skompromitowanej firmie DSS.
Podwykonawcy oszukani na budowie A2 chcą zablokować tę trasę w najbliższy poniedziałek, bo liczne apele, prośby i spotkania - nic nie dały.
Sejmowa komisja infrastruktury zamiast zająć się rezolucją, która wzywała ministra transportu do natychmiastowych działań w ich sprawie, głosami koalicji odesłała projekt do dalszych prac.
- Uważam, że w Polsce należy tylko kraść. Trzeba zawieszać firmy, nie płacić podatków - tylko kraść. Jeżeli będziemy pracowali ciężko, to pójdziemy siedzieć do więzienia - mówili podwykonawcy reporterowi RMF FM. Oszukani przedsiębiorcy planują też protesty w czasie Euro. Szef Generalnej Dyrekcji Dróg, Lech Witecki, nie pozostawił złudzeń.
- Najlepszą drogą, najskuteczniejszą jest dochodzenie roszczeń biznesowych w sądzie - skomentował.
Sławomir Nowak najwyraźniej sam "przejechał się" na autostradowych planach. Nic nie wskazuje jednak na to, aby miał zostać skierowany na polityczne pobocze. Dymisja mu nie grozi. Dlaczego? Bo nie widać następcy. Poza tym w sprzątanie po chińskim konsorcjum COVEC zaangażował się jeden z najbliższych współpracowników premiera - Jan Krzysztof Bielecki.
Nie bez znaczenia jest również fakt, że premier przygotowuje Sławomira Nowaka do odgrywania ważnej roli partyjnej. To oznacza, że dymisji nie będzie i nie zmienią tego żadne wnioski o wotum nieufności.
Sam zainteresowany przyznał, iż zdaje sobie sprawę, że będzie rozliczany przez premiera i opinię publiczną z budowy dróg i przygotowanie infrastruktury transportowej na mistrzostwa.
- Wszystkie opóźnienia i problemy związane z budową autostrad biorę na klatę (...) jestem w stanie z każdego odcinka i z każdej pracy, którą wykonujemy, odpowiedzialnie się rozliczyć. Ale myślę, że na to przyjdzie czas po Euro. (...) Dzisiaj trzeba ciężko pracować - skomentował Nowak.