Kolejne problemy na budowie autostrady. Tym razem A1
Budowa autostrady A1 z Torunia do Włocławka może być zagrożona. Polsko-irlandzkie konsorcjum ma problemy z terminowymi płatnościami dla swoich podwykonawców.
Część z nich nie dostaje pieniędzy od sierpnia ubiegłego roku, a zaległości mogą sięgać w sumie nawet 30 milionów złotych.
Problemy są także z ekspresową "piątką" Wrocław-Poznań. Brakuje pieniędzy na jej budowę.
Problemy z płynnością finansową przy budowę A1 potwierdza m.in. Kinga Banaszak rzeczniczka spółki PBG, jednego z wykonawców, którego dwie spółki-córki budują A1 z Czerniewic do Kowala.
Według niej, firmy mają zaległości zarówno wobec swoich podwykonawców, jak i dostawców materiałów.
- To ogromne zadanie. Kontrakty pod względem płynnościowym okazało się trudniejsze, niż przewidywaliśmy - przyznaje rzeczniczka. Zapewnia jednak, że firma pracuje nad uruchomieniem "specjalnych funduszy" na realizację kontraktu. Jak twierdzi Banaszak, zaległości ze strony spółek-córek PBG sięgają "kilkunastu milionów złotych". - Nie potrafię powiedzieć, ile ze strony podwykonawców, a ile dostawców materiałów - wylicza Kinga Banaszak.
Sygnały o nieprawidłowościach docierają m.in. do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Tu jednak sprawa się komplikuje, bo, jak dowiedział się reporter RMF FM, z punktu widzenia GDDKiA rzecz dotyczy nie tyle podwykonawców, ile wynajętych przez nich usługodawców.
W praktyce oznacza to małe, często nawet jednoosobowe firmy prowadzone przez przysłowiowego "Kowalskiego", który obsługuje koparkę lub jest kierowcą ciężarówki i pracuje na budowie.
- Problem w tym, że umowy między usługodawcami i podwykonawcami to już ich sprawa - komentuje Marek Kowalczyk dyrektor bydgoskiego oddziału GDDKiA. - Do tych umów Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie ma zatem wglądu. Jej nadzór zatrzymuje się na poziomie podwykonawców. My robimy co możemy, regulujemy płatności z wykonawcą nawet wcześniej- zapewnia Kowalczyk.
Na "szczycie" budowlanej piramidy płatności są więc regulowane terminowo, ale już na samym dole pojawiają się poważne problemy. To też kwestia samych umów z usługodawcami, czyli tego jak zostały zawarte.
- My na ten temat nie mamy wiedzy, czasem człowiek jest przebrany w strój naszego podwykonawcy i pracuje w maszynie oklejonej jego logo, ale to nie jest nasz podwykonawca - tłumaczy Marek Kowalczyk dyrektor bydgoskiego oddziału GDDKiA.
GDDKiA uspokaja: porównania z autostradą A2 i COVEC-em są na razie przedwczesne.
- Nasi Irlandczycy to nie Chińczycy, choć mamy z nimi trochę problemów - zaznacza Kowalczyk. Zapewnia, że będzie interweniował u podwykonawców w sprawie wypłat wynagrodzeń.
S5 Wrocław-Poznań ma coraz większe opóźnienia. Ekspresowa piątka łączy Gdańsk z Wrocławiem mijając po drodze Poznań. Ponieważ w tych trzech miastach rozgrywane będą mecze piłkarskiego Euro droga z miejsca została zaliczona do priorytetów. Dziś powinna być gotowa, ale to szlak, który, spośród tych planowanych na Euro, najbardziej odczuł cięcia.
W pierwotnym terminie gotowe będą tylko małe fragmenty, z których najdłuższym jest jeszcze budowany odcinek Gniezno-Poznań.
Stolice Wielkopolski i Dolnego Śląska dość wcześnie dowiedziały się, że nie będą połączone, bo nie ma pieniędzy. Jeszcze niedawno zdawało się jednak, że budowa wielkopolskiego odcinka może ruszyć jeszcze w tym roku. Teraz jednak dyrekcja poznańskiego oddziału GDDKiA przyznaje, że czas odczarować rzeczywistość - ta inwestycja nie przejdzie z listy rezerwowej na główną, co oznacza, że trzeba czekać na nowe rozdanie unijnych pieniędzy. Przyznany pół roku temu 1 mln zł przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego to za mało.
Drogowcy liczą teraz na unijne środki, które będą rozdzielane na lata 2014-2020. Jeśli dobrze pójdzie, to S5 uda się zrealizować w pierwszej części tego okresu. Najwcześniej więc budowa ruszy w 2014 roku.