Drogi lokalne w katastrofalnym stanie
Mapa drogowych inwestycji wygląda imponująco. S3, S5, S6, S7, A1, A2, Via Carpatia. Wystarczy przejechać ze wschodu na zachód, czy z południa na północ, by przekonać się, że autostrad i dróg ekspresowych przybywa. Powstają brakujące odcinki, zamykając w końcu całe ciągi komunikacyjne. A co z drogami lokalnymi? Ich stan jest katastrofalny.
Blisko połowa wniosków o inwestycje drogowe w samorządach jest odrzucana. Powód? Zawsze ten sam - brak środków. Gminy nie mogą przez to realizować lokalnych inicjatyw, a nawet koniecznych remontów. A te najczęściej dotyczą nie obwodnicy czy wiaduktu, a budowy chodnika, zatoki autobusowej, naprawy dziurawej drogi osiedlowej, poszerzenia przejazdu w mieście, czy położenia asfaltu na szutrowych jeszcze ulicach.
Schetynówki
Sytuacja nieco się zmieniła, gdy w 2008 roku w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji kierowanym wówczas przez ministra Grzegorza Schetynę ustanowiono Narodowy Program Przebudowy Dróg Lokalnych. Zakładał on wydanie 3 mld zł w trzy lata na tzw. schetynówki, czyli drogi lokalne. W 2011 roku program przedłużono o kolejne trzy lata i zagwarantowano budżet w wysokości 3,2 mld zł.
Dzięki realizacji Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych zaczęło w Polsce przybywać nowych połączeń dróg powiatowych i gminnych z siecią dróg wojewódzkich i krajowych, remontowane były zaniedbane jezdnie, zwiększyła się płynność ruchu, a także poziom bezpieczeństwa.
Tylko w latach 2009-2011 zmodernizowano i rozbudowano sieć dróg lokalnych o łącznej długości ponad 8,2 tys. km - 4,7 tys. km dróg powiatowych oraz 3,5 tys. km dróg gminnych. Wartość inwestycji wyniosła 6,1 mld zł, z czego 2,9 mld zł pochodziło z dotacji celowych budżetu państwa. To jednak kropla w morzu lokalnych potrzeb drogowych.
Fatalne drogi lokalne
Drogi powiatowe mają ponad 127 tys. km długości, a gminne - 237 tys. km, co stanowi 88 proc. wszystkich dróg publicznych (łącznie 412 tys. km). Według policyjnych statystyk co roku trzy czwarte wypadków ma miejsce właśnie na drogach lokalnych.
Mimo to kolejny rząd nie utrzymał programu "schetynówek", przez co nastąpiło ograniczenie środków w budżecie państwa na modernizację lokalnej sieci dróg. W 2014 roku Najwyższa Izba Kontroli oceniła takie działanie krytycznie i uznała, że program miał szansę przynosić pozytywne efekty, o ile byłby kontynuowany w następnych latach.
"Sieć dróg lokalnych w Polsce nie dość, że jest słabo rozwinięta, to w dodatku charakteryzuje się niskiej jakości nawierzchnią, co negatywnie wyróżnia Polskę na tle innych państw Unii Europejskiej" - pisała w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli.
Wieloletnie zaniedbania
NIK, oprócz pozytywnej oceny programu zauważyła także nieprawidłowości. Zdaniem Izby samorządy dopuściły się wieloletnich zaniedbań w zakresie planowania rozwoju sieci drogowej. Ponad połowa z nich nie opracowała planów i to mimo ustawowego obowiązku. W konsekwencji urzędnicy wybierali drogi do remontu lub przebudowy na podstawie własnego uznania.
Poza tym ujawniono przypadki nierzetelnego nadzoru zarządców dróg nad realizowanymi w ramach Programu inwestycjami. Zdecydowana większość zarządców dróg nierzetelnie wywiązywała się także z obowiązku okresowej oceny stanu technicznego swojej sieci drogowej oraz ich oznakowania.
Wyniki kontroli NIK wskazały, że zaniedbania są tak duże, że ich likwidacja zajmie kilkadziesiąt lat, jeśli nie zostanie stworzony co najmniej kilkunastoletni system finansowego zasilenia utrzymania dróg lokalnych (szczególnie powiatowych i gminnych) z budżetu państwa. Dla przykładu w 2009 r. na budowę dróg krajowych (na sieci 18,5 tys. km) wydano 18,5 mld zł, podczas gdy wszystkie Jednostki Samorządu Terytorialnego na prawie dwudziestokrotnie większej sieci dróg lokalnych (364,5 tys. km) zaledwie 15 mld zł.
Dobra zmiana?
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, rząd ma pomysł na aktywizację lokalnych inwestycji drogowych. Grupa posłów przygotowuje projekt ustawy, dzięki któremu w budżecie państwa znajdą się pieniądze na remonty i inwestycje.