Zabrała na Dakar 150 kg bagażu!

Hiszpańska motocyklistka Laila Sanz, wielokrotna mistrzyni świata w trialu i rajdach enduro, leci do Limy, na start Rajdu Dakar z ważącym 150 kilogramów bagażem osobistym. To wyłącznie dodatkowe wyposażenie, sprzęt dotarł bowiem do Ameryki Południowej drogą morską.

Sanz ma za sobą osiem startów w legendarnej, znanej z ekstremalnych trudności imprezie. Siedmiokrotnie była najwyżej sklasyfikowaną motocyklistką, a w 2015 roku uplasowała się na dziewiątym miejscu w klasyfikacji generalnej kierowców jednośladów.

Na imponujący bagaż pochodzącej z Barcelony zawodniczki składają się kombinezony, buty, kaski, motocyklowe okulary i inne elementy wyposażenia niezbędne na trasie rajdu. Obok strojów sportowych w bagażu znajdują się także ubiory "cywilne", które służyć będą Laili podczas odpoczynku na biwakach.

Reklama

Sanz zabiera ze sobą również tablet i książkę na czas długiej podróży, a także suszarkę do włosów. Jak tłumaczy, używanie tego urządzenia nie ma na celu wyłącznie efektu estetycznego. "Bardzo ważne jest wysuszenie włosów po prysznicu. Kiedy o tym zapominałam, miałam problemy z mięśniami szyi i wiele się z tego powodu wycierpiałam" - wyjaśniła.

Nietypowym przedmiotem w bagażu motocyklistki są także specjalne, usztywnione wkładki do butów. "Doznałam urazu lewej kostki, który uniemożliwia jazdę w typowym obuwiu motocyklowym. Nie byłabym w stanie jechać godzinami, stojąc na podnóżkach, bez specjalnych butów" - tłumaczy Sanz. Nowym elementem wyposażenia jest kamizelka z poduszką powietrzną, stosowana już w motocyklowych wyścigach drogowych, ale nie używana dotychczas w rajdach terenowych.

Laila zabiera także ze sobą sporo produktów odżywczych i suplementów diety. Jak twierdzi, "domowe" jedzenie sprawia, że pobyt poza domem nie wydaje się tak bardzo długi.

    Popularna w Hiszpanii zawodniczka nie zapomina podczas wyjazdów na zawody o jeszcze jednym przedmiocie, towarzyszącym jej od pierwszego startu w Dakarze. "Moja babcia dała mi ten medalik świętego Antoniego, aby mnie chronił i nigdy nie zapominam go zabrać ze sobą. To jest także sposób na zachowanie więzi z rodziną" - przyznała.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama