Najbardziej absurdalne przepisy w Polsce. Wyprzedzasz, musisz zatrąbić
Polskie prawo zawiera szereg przepisów, które można nazwać przynajmniej "dziwnymi". Dziecko raz może jechać na rowerze chodnikiem, innym razem nie. Pieszy może używać telefonu na przejściu, o ile go to nie rozprasza. Wyprzedzasz we mgle - nie zapomnij zatrąbić. Jakie jeszcze inne dziwne regulacje znajdziemy w kodeksie drogowym?
Czytając przepisy dotyczące ruchu drogowego można niejednokrotnie odnieść wrażenie, że albo powstawały na kolanie, albo sam autor miał problem z tym, co chce przez nie wyrazić. W efekcie mamy sporo bubli prawnych, które powstały w celu zwiększenia bezpieczeństwa, ale są kompletnie niezrozumiałe. Jakie jest pocieszenie w tej sytuacji? Nie tylko my mamy absurdalne przepisy.
Art. 30 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym nakazuje, by zachować szczególną ostrożność podczas jazdy w warunkach, kiedy mgła, opady atmosferyczne lub inne czynniki powodują ograniczenie przejrzystości powietrza. Jest to całkowicie zrozumiałe. Historia pokazuje, że w takich sytuacjach nader często dochodzi do wypadków. Jeśli jednak będziemy czytać ten artykuł dalej to w ust. 1 dotrzemy do pkt. 1b, który stanowi, że kierowca pojazdu silnikowego ma obowiązek:
Sygnalizowanie omijania jest jeszcze w jakiś sposób logiczne. Jeśli jednak chodzi o wyprzedzanie, to z reguły nikt przy zdrowych zmysłach nie podejmuje się go, kiedy kompletnie nic nie widzi przed sobą. Oczywiście istnieją jednostkowe przypadki takich zachowań, jednak tacy kierowcy mają najczęściej znacznie więcej za uszami, niż nieużywanie sygnału dźwiękowego i nigdy nie powinni wsiadać za kierownicę. Zdecydowanie lepsze jest rozwiązanie, które zakazuje wyprzedzania, jeśli warunki na to nie pozwalają.
W art. 14 ust. 8 możemy przeczytać, że pieszy ma zakaz:
Przepis jak najbardziej słusznie wprowadzony. Wlepieni w swoje telefony ludzie na przejściach wielokrotnie są powodem różnych wypadków drogowych. Niestety jest to również klasyczny przykład trudnego do wyegzekwowania przepisu. W jaki sposób rozgraniczyć ograniczenie możliwości obserwacji od kontrolowania tego, co dzieje się dookoła. Zdecydowanie lepszy byłby całkowity zakaz używania telefonu na przejściu. Piesi przynajmniej wiedzieliby dokładnie, kiedy łamią prawo.
Prawo stanowi również, że jadące na rowerze pod opieką dorosłego dziecko, mające maksymalnie 10 lat, jest traktowane, jak pieszy.
W pewnych wypadkach jest to bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ dzięki temu mały rowerzysta może poruszać się po chodniku. Z tego samego powodu jednak (nie licząc wyjątkowych sytuacji, jak brak chodnika lub pobocza, albo gdy nie ma możliwości korzystania z nich) ma ono zakaz korzystania z drogi dla rowerów.
Chociaż zazwyczaj są one wytyczone obok siebie, to zdarzają się przypadki, że w pewnym momencie rozłączają się. To jednak nic w porównaniu z tym, w jaki sposób ma poruszać się dziecko na rowerze, będące pod opieką rodzica, jeśli chodnika nie ma. Zgodnie z tym, że jest traktowane, jak pieszy, ma obowiązek poruszania się lewą stroną drogi, czyli pod prąd. Prawo dopuszcza również, żeby lewą stroną jezdni poruszał się także opiekun małego rowerzysty.
Co gorsza, dziecko na rowerze wieku do 10 lat może wjechać na przejście bo wjeżdżając ma pierwszeństwo. Ale jeśli jest starsze to już musi zejść z roweru i go przeprowadzić.
Na pocieszenie można jedynie dodać, że polskie przepisy nie są osobliwością w tej kwestii. Przykładowo w Japonii, jeśli chcemy kupić samochód trzeba wykazać, że mamy miejsce, w którym samochód możemy zaparkować. Dodatkowo parking nie może znajdować się dalej niż 2 kilometry od miejsca zamieszkania. W niektórych miastach wyłączone z tego obowiązku są kei cars (specyficzna grupa małych samochodów, które można spotkać właściwie tylko w Kraju Kwitnącej Wiśni). Z kolei w Szwajcarii obowiązuje zakaz ręcznego mycia auta w niedzielę. Jeśli już ktoś koniecznie chce skorzystać tego dnia z myjni, musi udać się na myjnię automatyczną.