Uczą zdać egzamin, a nie uczą jeździć
Rząd przygotowuje projekt zmian w prawie drogowym. Egzaminy, które zmieniono rok temu i które miały być lepsze, będą znów wyglądały inaczej.
Nawet jednak najlepszy egzamin nie rozwiąże problemów, jeśli nie zmieni się systemu szkoleń. Bo co może umieć kierowca, którego uczy się zdać egzamin, a nie uczy jeździć?
Na ten problem możemy spojrzeć z punktu widzenia młodego adepta sztuki motoryzacyjnej, który zdał egzamin i uświadomił sobie, że tak naprawdę wcale nie umie jeździć!
"Mam wiele spostrzeżeń dotyczących egzaminów na prawo jazdy, ale jedno uważam za najważniejsze - kurs nauki jazdy nie uczy jazdy, tylko przygotowuje do zdania egzaminu, a po jego zdaniu większość młodych osób myśli, że już umie jeździć. A to jest zupełnie mylne przekonanie.
Po egzaminie wziąłem kilkanaście dodatkowych godzin z instruktorem i jazda wyglądała już zupełnie inaczej niż przed egzaminem. Prosiłem o wypady za miasto itd.. Mam to szczęście, że moich rodziców na to stać, a ja wiem, że warto. Tylko, że niestety nie każdy jest w takiej sytuacji.
Propozycje nowych przepisów uważam za bardzo niedopracowane. Szuka się rozwiązań skomplikowanych, trudnych do kontroli. Czy nie jest prościej zacząć "od początku", czyli zmienić system szkoleń? Dodatkowe godziny teorii na temat skutków wypadków, obowiązkowe badania psychologiczne, zmiana formy egzaminu.
Ta ostatnia jest bardzo ważna, aby zmienić to, o czym wspominam na początku listu - należy uczyć jeździć, a nie zdać egzamin! Co daje łuk, jeśli wiem, że przy jeździe do tyłu mam skręcić kierownicę o 3/4 obrotu w odpowiednim momencie i reszta zrobi się sama, a po wyjściu z łuku, to już nawet małpa sobie poradzi? Idąc dalej, czemu nie mogę w trakcie jazdy egzaminacyjnej poprawić ustawienia lusterek - jest to normalna czynność poprawiająca bezpieczeństwo?
Można naprawdę wiele poprawić w nauce jazdy, a nie wzmagać kontrole po niej. Należy rozważyć wszystkie opcje, a nie tylko te wygodniejsze i łatwiejsze do wprowadzenia".
Dodać należy, że część proponowanych zmian wychodzi naprzeciw oczekiwaniom naszego czytelnika. Przypomnijmy, że egzamin ma się odbywać również poza terenem zabudowanym, a młodzi kierowcy (poniżej 18. roku życia) będą obłożeni pewnymi restrykcjami - właśnie po to, by mieli czas na prawdziwą naukę jazdy - czy to z instruktorem, czy też pod okiem bardziej doświadczonych kierowców.
Wciąż jednak pozostanie kwestia absurdalnego placu. W trakcie naszej wewnątrzredakcyjnej rozmowy okazało się, że umiejętność cofania po łuku po egzaminie nie przydała się żadnemu z nas! A takich rzeczy jest więcej...
A jak wy widzielibyście idealny egzamin?