Rewolucja w prawach jazdy! PiS wyciąga rękę do kierowców?
PiS chce wyciągnąć rękę do kandydatów na kierowców. Rząd pracuje właśnie nad zmianami w prawie mającymi położyć kres patologii związanej z egzaminami na prawo jazdy.
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", nad nowelizacją przepisów dotyczących zdobywania uprawnień do prowadzenia pojazdów pracuje m.in. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. Główne zmiany dotyczyć mają systemu finansowania Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego.
Obecnie, jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, aż 90 proc. przychodów WORD-ów stanowią opłaty za egzaminy. Co więcej - aż 3/4 z tych kwot to wpłaty od osób, które przystępują do egzaminów poprawkowych. Sprawdzian pisemny w przypadku prawa jazdy kategorii B kosztuje 30 zł. Opłata za egzamin praktyczny to już 140 zł. System prowadzi do patologii, w myśl której większa liczba "oblanych" kandydatów, którzy będą musieli po raz kolejny przystąpić do egzaminu, oznacza większe wpływy do kasy WORD-u. Mówiąc krótko - w dzisiejszym systemie - egzaminatorom po prostu opłaca się przerywać egzamin z najbardziej nawet błahego powodu.
W swoim raporcie NIK stwierdza m.in., że tzw. zdawalność egzaminów na prawo jazdy w Polsce jest dużo niższa niż w innych krajach Unii Europejskiej. Z danych cytowanych przez "Dziennik Gazetę Prawną" wynika, że w 2014 roku średnio wynosiła zaledwie 34,5 proc. Dla porównania, w słynącej z rygorystycznego podejścia do kierowców Wielkiej Brytanii, było to 47 proc., a w Niemczech aż 74 proc.
Szykowane przez rząd przepisy mają to zmienić. Plany zakładają zmianę sposobu finansowania WORD-ów. Ich utrzymanie, w oparciu o przedłożone budżety, spadłoby na resort infrastruktury lub wojewodów. Pieniądze z egzaminów zamiast do WORD-ów miałyby trafiać do budżetu państwa.
Parlamentarzyści i przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa chcą też, by celem odciążenia Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego, część egzaminów mogła być przeprowadzana w ośrodkach szkolenia kierowców. Powstać ma lista specjalnych kryteriów, jakie szkoły nauki jazdy musiałyby spełniać, by samodzielnie móc przeprowadzać egzaminy pod okiem wykwalifikowanych egzaminatorów. Prawo do prowadzenia egzaminów miałoby być przydzielane poszczególnym ośrodkom rotacyjnie (nadzór nad ich przydzielaniem sprawowałby system informatyczny), by uniknąć posądzeń o korupcję.