Spowodowałeś stłuczkę? W ten sposób zaoszczędzisz nawet 1000 zł!

W Polsce niewielu kierowców może pozwolić sobie na komfort posiadania polisy autocasco. Wynika to nie tylko z cen tego typu usług, ale i średniego wieku pojazdów w naszym kraju (spora część zakładów ubezpieczeniowych nie oferuje polis AC dla aut w wieku powyżej 10 lat).

Kiedy sprawca kolizji przyznaje się do winy, wystarczy spisanie oświadczenia. Interwencja policji potrzebna jest w sytuacji, kiedy żaden z kierowców nie poczuwa się do winy
Kiedy sprawca kolizji przyznaje się do winy, wystarczy spisanie oświadczenia. Interwencja policji potrzebna jest w sytuacji, kiedy żaden z kierowców nie poczuwa się do winyMariusz GrzelakEast News

Chwila nieuwagi i rozkojarzenia może więc odcisnąć głębokie piętno na naszym portfelu. Standardowa polisa ubezpieczenia OC zdejmuje z kierowcy majątkową odpowiedzialność za szkody powstałe w wyniku spowodowanych z jego winy zdarzeń drogowych. Na pokrycie szkód liczyć więc może wyłącznie poszkodowany. Sprawcy pozostaje naprawa swojego pojazdu we własnym zakresie. W jaki sposób - jeszcze na miejscu zdarzenia - można zminimalizować koszty?

Przezorny kierowca zawsze powinien mieć w schowku oświadczenie sprawcy kolizji. Jeśli poczuwamy się do winy, jego wypełnienie pomoże nam zaoszczędzić nawet do tysiąca złotych! Wezwanie patrolu policji zawsze wiąże się z ukaraniem sprawcy zdarzenia mandatem karnym (do 500 zł). Dodatkowo mandat w wysokości 150 zł może grozić za nieprawidłowe zabezpieczenie miejsca zdarzenia! Pamiętajmy więc, by - po sprawdzeniu,  że nikomu nie stała się krzywda - ustawić w odpowiedniej odległości trójkąt ostrzegawczy, a samochody usunąć z jezdni, by nie blokowały drogi!

Z perspektywy sprawcy zdarzenia wezwanie na miejsce patrolu niesie również inne nieprzyjemne okoliczności. Jeśli w wyniku kolizji uszkodzone zostały reflektory lub z pojazdu wyciekły płyny eksploatacyjne, funkcjonariusz na pewno zatrzyma dowód rejestracyjny. Oznacza to, że po naprawie, będziemy musieli stawić się w stacji kontroli pojazdów, co generuje dodatkowe koszty.

Zatrzymany dowód rejestracyjny to ogromny problem zwłaszcza dla właścicieli samochodów wyposażonych w instalację gazową. Gdy na policyjnym pokwitowaniu stoi "pojazd uszkodzony w zdarzeniu drogowym" - diagnosta, przed wystawieniem pozytywnej opinii dotyczącej stanu technicznego - zażąda od nas dokumentów potwierdzających sprawność (szczelność) instalacji gazowej. Te wystawiają jedynie wybrane jednostki Transportowego Dozoru Technicznego.

Naprawa takiego uszkodzenia kosztowała... 8 tys. zł. Płacił ubezpieczycielINTERIA.PL

Sprawa dotyczy tzw. "doraźnego" badania zbiornika gazowego, czyli samej butli. Ma to oczywiście głęboki sens w przypadku poważnych uszkodzeń. Sęk w tym, że dowód rejestracyjny zatrzymywany jest często w wyniku błahych kolizji, w których ucierpiała lampa, kierunkowskaz czy lusterko. W takim przypadku i tak będziemy musieli wykonać "doraźne" badanie butli, za co zapłacić trzeba około 300 zł! W praktyce lepszym (acz droższym) rozwiązaniem okazuje się często wymiana butli na nową! Tej dokonamy w każdym zakładzie montującym instalacje gazowe. Zbędna będzie więc kilkudziesięciokilometrową wycieczka do TDT. Wraz z nową butlą otrzymamy też nową, ważną przez 10 lat, legalizację zbiornika.

Pamiętajmy również, że pokwitowanie wystawiane przez policjanta przy zatrzymaniu dowodu rejestracyjnego ważne jest - z reguły - przez siedem dni. W tym czasie - teoretycznie - możemy usunąć uszkodzenia i udać się na przegląd. W praktyce, często jest to niewykonalne. Po upływie terminu widniejącego na pokwitowaniu - przynajmniej teoretycznie - nie mamy prawa poruszać się samochodem po drogach publicznych! Na przegląd powinniśmy więc udać się korzystając z lawety lub - dodatkowo płatnych - czasowych tablic rejestracyjnych!

Paweł Rygas

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas