Oszczędzaj paliwo nie tracąc prędkości
Dzięki odpowiednim technikom rozpędzania, utrzymywania prędkości i hamowania, można zaoszczędzić nawet 20% paliwa bez utraty tempa jazdy.
Oszczędne prowadzenie samochodu podświadomie kojarzy się wielu kierowcom z jazdą ślamazarną. Tymczasem jedno z drugim niekoniecznie musi iść w parze. Oczywiście zbyt wysoka prędkość jest wrogiem ekonomiczności, ale stosując się do kilku reguł można obniżyć spalanie bez znaczącego wydłużania czasu jazdy.
Wykorzystaj sprawność silnika
Maksymalna sprawność silnika spalinowego to około 35-40%. To znaczy, że jedynie taki odsetek energii zawartej w paliwie jest zamieniany na pracę użyteczną, a reszta jest bezpowrotnie tracona (jako ciepło, tarcie, pod postacią spalin itp.). Jednak szczytowa sprawność i tak jest uzyskiwana w pewnym, bardzo wąskim zakresie pracy. Podczas normalnej jazdy zwykle sprawność sięga jedynie kilkunastu procent. Czy z tego wynika coś praktycznego? Zdecydowanie tak. W sytuacjach, gdy występuje duże zapotrzebowanie na moc, opłaca się utrzymywać silnik w zakresie najwyższej sprawności. Tak więc na przykład podczas ruszania czy przyspieszania pewne techniki będą bardziej efektywne niż inne, gdyż pozwalają wykorzystać większą część energii zawartej w paliwie. Nawet jeżeli przez pewien czas poprawimy efektywność o jedynie 10%, to i tak będzie to opłacalne.
Przyspieszaj zdecydowanie
Podczas ruszania ze świateł wielu kierowców leniwie głaszcze pedał gazu i do prędkości przelotowej dochodzi bardzo powolnym tempem. To błąd. Opłaca się przyspieszać energicznie, ale za to krócej. Pole maksymalnej sprawności różni się w zależności od silnika, ale uogólniając można przyjąć, że występuje ono w okolicach obrotów momentu maksymalnego i przy poziomie wciśnięcia pedału gazu w około 80-90%. To w tych warunkach silnik z każdego litra paliwa generuje najwięcej energii. Przekładając to na praktykę - przyspieszając oraz przechodząc przez kolejne biegi warto korzystać z obrotów rzędu 2000-3000 obr./min w benzyniaku (lub 1800-2500 w turbodieslu) z pedałem gazu wciśniętym nie minimalnie, lecz całkiem mocno (80-90%). Mniej paliwa pochłoną wtedy wszelkie straty, a jednocześnie auto wcześniej osiągnie prędkość, przy której możliwe będzie wrzucenie wysokiego biegu i zmniejszenie nacisku na pedał gazu, aby utrzymać uzyskaną prędkość.
Stała prędkość? Nie zawsze
Wydawać by się mogło, że na dłuższym dystansie najbardziej optymalna jest jazda ze stałą prędkością. Jednak w praktyce może być lepszy sposób na oszczędność paliwa. Specjaliści od jazdy oszczędnościowej nazywają to jazdą "piłą". To odniesienie do zmian prędkości: zamiast prostej pojawia się tu właśnie piła, będąca wynikiem naprzemiennego przyspieszania i jazdy rozpędem. Przyspieszać należy w polu maksymalnej sprawności (startujemy z obrotów nieco poniżej momentu maksymalnego z gazem wciśniętym w 80%), a po osiągnięciu pewnej prędkości nastąpić musi wytaczanie, czyli hamowanie silnikiem lub w szczególnych przypadkach jazda na luzie. Po osiągnięciu minimalnej prędkości sytuacja się powtarza. Efektem tego jest zmniejszenie zużycia paliwa, wynikające m.in. z dużego udziału jazdy na puszczonym pedale gazu.
Hamowanie silnikiem
Zastosowanie technik oszczędnej jazdy pozwala czasami nawet pobić katalogowe wyniki zużycia paliwa
Szczególnie w jeździe miejskiej duży udział ma hamowanie silnikiem, czyli sytuacja, w której kierowca podczas jazdy zdejmuje nogę z pedału hamulca. Od 30 lat wszystkie silniki, zarówno benzynowe, jak i diesle, mają w takich warunkach funkcję odcięcia dopływu paliwa. W porównaniu z tą techniką, wytracanie prędkości podczas hamowania ze skrzynią biegów w położeniu luzu i silnikiem pracującym na biegu jałowym jest ewidentną stratą paliwa. W przeciętnym cyklu jazdy miejskiej korzystanie z hamowania silnikiem zamiast hamowania na luzie daje oszczędności na poziomie nawet 5%.
Adaptuj się do warunków
Oczywiście nie w każdych warunkach można stosować jednocześnie wszystkie opisane wyżej techniki, ale warto zaadaptować je do konkretnych sytuacji drogowych. Wszelkie wzniesienia wykorzystujmy do przyspieszania, a zjazdy do wytaczania pojazdu siłą rozpędu. Jazdę wybiegami stosujmy tam, gdzie nie utrudnia to ruchu innym. Przy dłuższych dojazdach do punktu zatrzymania (np. z daleka widocznego czerwonego światła) czasami opłaca się zamiast hamowania silnikiem wrzucić luz, gdyż znacząco spadają wtedy opory jazdy i samochód jest w stanie przejechać dystans nawet kilkuset metrów, co przy hamowaniu silnikiem byłoby niewykonalne.
Defensywna technika jazdy z obserwacją tego, co się dzieje jeszcze daleko przed samochodem, pozwala unikać częstych zatrzymań i ruszania z miejsca (najbardziej paliwożerny fragment jazdy). Jeżeli pozwolimy autu wytaczać się na kilkaset metrów przed sygnalizatorem z czerwonym światłem, to mamy szansę, że światło zdąży się zmienić na zielone zanim dojedziemy. Podobnie nie opłaca się wyprzedzać długiej kolumny po jednym samochodzie, lepiej wyczekać na moment, w którym będzie więcej miejsca na manewr wyprzedzania kilku aut naraz. Nawet profesjonalni kierowcy ciężarówek uzyskują wymierne oszczędności po przejściu szkoleń opierających się głównie na obserwowaniu i wykorzystywaniu aktualnych warunków ruchu. Jeżeli kierowca tira, przejeżdżający rocznie 120 tys. km, jest w stanie obniżyć spalanie 40-tonowego zestawu z 36 do 33 l/100 km, to znaczy, że każdy z nas, bez względu na doświadczenie, jest w stanie poprawić swoją technikę jazdy. Co ważne, taki ecodriving jedynie w niewielkim stopniu odbija się na czasie jazdy, co doskonale ilustruje nasz test.
Test 1: porównawcza próba drogowa
Obydwa samochody zostały zatankowane pod korek przed rozpoczęciem testu. Powtórne tankowanie po przejechaniu całego dystansu odbyło się na tym samym dystrybutorze.
Auta pokonały dystans 266 km z Warszawy, z ul. Puławskiej do Kutna i z powrotem. Na odcinku aglomeracji warszawskiej częściowo wykorzystana została obwodnica ekspresowa i autostrada, dalej trasa przebiegała drogą nr. 92, czyli tzw. starą dwójką.
Samochód jadący „normalnie”
Jazda "zderzak w zderzak"
Utrzymywanie zbyt bliskiego kontaktu z innymi autami wymagało ciągłego hamowania i ruszania.
Czekanie z reakcją do ostatniej chwili
To podstawowy błąd w ruchu szosowym: dojeżdżanie np. do sygnalizatora wymuszającego zatrzymanie (czerwone światło) z hamowaniem w ostatniej chwili. Manierze tej ulega większość kierowców, choć wcześniejsze zatrzymanie w żaden sposób nie skraca łącznego czasu jazdy.
Wykorzystywanie limitów prędkości
Jadąc na autostradzie 140 km/h zamiast np. 120 km/h podnosi się zużycie paliwa o ponad litr. Na 50 km zyskuje się tylko 5 min.
Wyprzedzanie "skokami", po jednym samochodzie
Przy dużym natężeniu ruchu zysk czasowy jest niewielki, a każde gwałtowne wyprzedzanie i hamowanie to starta paliwa (chwilowe zużycie ok. 20 l/100 km).
Nadganianie opóźnień
Dłuższa jazda za wolniej jadącym pojazdem wywołuje chęć nadrobienia opóźnienia. Zaledwie kilkukilometrowy "rajd" potrafi zniweczyć oszczędności uzyskiwane na dystansie wielu kilometrów.
Niewłaściwy dobór przełożenia
To częsty błąd kierowców: stosowanie zbyt niskiego biegu i jednocześnie zbyt wysokich obrotów. W Kii Soul oszczędność kończy się na 3500 obr./min.
Samochód jadący oszczędnie
Jazda płynna
Podstawową zasadą jazdy oszczędnościowej jest obserwacja sytuacji drogowej na dalszym planie. Pozwala to z wyprzedzeniem planować dalsze manewry.
Unikanie zbędnego przyspieszania
Kierowca nie przyspieszał niepotrzebnie, jeżeli kawałek dalej był pojazd jadący znacznie wolniej. Zamiast tego dojeżdżał do niego z tak dobraną prędkością, aby manewr wyprzedzania wykonać bez wcześniejszego hamowania.
Jazda wybiegami
Gdy warunki na to pozwalały, zamiast jazdy ze stałą prędkością kierowca stosował technikę jazdy oszczędnościowej: naprzemienne przyspieszanie (mocno wciśnięty pedał gazu, niskie obroty) i następnie dłuższa jazda na puszczonym pedale gazu. Duży udział jazdy wybiegiem (bez wciśniętego pedału gazu) daje tu oszczędność kilku procent paliwa.
Przyspieszanie na podjazdach
Wzniesienia pokonywane były na średnich obrotach i z mocnym wciśnięciem gazu. Nigdy nie rozpędem, gdyż wtedy strata prędkości byłaby zbyt wielka.
Wykorzystywanie zjazdów
Trzymanie wciśniętego pedału gazu podczas zjazdów z wzniesień byłoby stratą energii. Dlatego kierowca pozwalał autu swobodnie wytaczać się na zjazdach. W szczególnych przypadkach (np. konieczność zatrzymania kilkaset metrów dalej) kierowca stosował też zjazd na luzie i silniku pracującym na biegu jałowym.
Unikanie niepotrzebnego hamowania
Każde użycie hamulców to strata energii. Przewidując skręt, kierowca odpowiednio wcześniej przechodził do hamowania silnikiem bez użycia hamulców. Komputer odcina wtedy dopływ paliwa.
20% różnicy w zużyciu paliwa
5% różnicy w czasie jazdy
Test 2: pomiary na torze testowym
Technika rozpędzania: korzystanie z zakresu wysokiej sprawności silnika
Zamiast powolnego rozpędzania z niedużym obciążeniem silnika należy robić to dynamiczniej, z niskich obrotów i pedałem gazu wciśniętym prawie całkowicie. W tym zakresie pracy silnik jest bardziej efektywny, a samo rozpędzanie trwa krócej.
Technika utrzymywania prędkości: jazda na tzw. piłę (przyspieszanie-wytaczanie)
W stosunku do jazdy ze stałą prędkością oszczędności może dać naprzemienne rozpędzanie (dużo gazu, niskie obroty) oraz wytaczanie (jazda rozpędem). Duży udział jazdy bez wciśniętego pedału gazu pozwala na dłuższym dystansie obniżyć spalanie.
Technika zwalniania lub zatrzymywania: wykorzystywanie hamowania silnikiem
Stosowanie hamowania silnikiem zamiast hamowania na luzie nie tylko pozwala na zmniejszenie zużycia hamulców, ale również zapewnia obniżenie zużycia paliwa w wyniku wyłączania wtrysku (aż do spadku obrotów około 1300 dopływ paliwa jest odcinany).
Podsumowanie
Nawet jeżeli w warunkach codziennej jazdy, po zmianach w technice jazdy, uda się zaoszczędzić jedynie pół litra na każde 100 km, to w ciągu roku daje to kwotę kilkuset złotych. Warto wyrobić w sobie nawyk obserwowania sytuacji drogowej z dużym wyprzedzeniem i jednocześnie wykorzenić złe nawyki, jak ślamazarne rozpędzanie czy nerwowe wyprzedzanie. Tu zysk przekłada się na żywą gotówkę.
Tekst: Marcin Klonowski, zdjęcia: Robert Brykała, archiwum