Nowa władza bramek nie otworzy. A1 nad morze stanie w korkach
O podniesionych szlabanach i darmowych przejazdach autostradą A1 kierowcy już mogą zapomnieć. W rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zapowiada, że więcej takich prezentów nie będzie. Zdaniem ekspertów, to krok w dobrą stronę.
Wielu kierowców jeżdżących na wakacje nad polskie morze ma w pamięci obrazek w postaci wielokilometrowych korków na autostradowych bramkach. Poprzedni rząd PO-PSL zdecydował, że w takich sytuacjach rogatki będą podnoszone, co było równoznaczne z darmowym przejazdem.
Zawieszanie poboru opłat na odcinku autostrady A1 Gdańsk-Toruń miało miejsce dwukrotnie - w okresie wakacyjnych weekendów 2014 i 2015 r.
Decyzja była kosztowna.
- Na pokrycie zmniejszonych wpływów do Krajowego Funduszu Drogowego, w związku z niepobieraniem opłat za przejazd A1 Gdańsk-Toruń, wykorzystano środki z ogólnej rezerwy budżetowej - w 2014 r. ok. 11,8 mln zł, a w 2015 r. ok. 26,8 mln zł (kwoty netto). Zgodnie z Umową Koncesyjną wpływy z poboru opłat trafiają na rachunek KFD, zatem z tytułu zaniechania poboru opłat Koncesjonariuszowi nie przekazano żadnych dodatkowych kwot - wyliczyło Ministerstwo Infrastruktury.
W rozmowie z "DGP" szef tego resortu Andrzej Adamczyk twierdzi, że decyzja poprzedniego rządu o podnoszeniu bramek w wakacyjnych szczytach komunikacyjnych była błędem.
- Pamiętam, jak rok temu jechałem autostradą A4, gdy w radiu usłyszałem, że za chwilę zostaną podniesione szlabany na A1, a ja stałem w tym czasie 40 minut w korku właśnie przed bramkami. A przecież są zapisy w umowie o odpowiedzialności koncesjonariusza za rozładowanie zatorów - mówi minister. Zapytany wprost, czy szlabany będą jeszcze otwierane, odpowiada: Nie chciałbym być tym, który wyda takie polecenie.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".