Czy kobiety są coraz gorszymi kierowcami

Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale jeszcze w czasach naszych dziadków i ojców widok kobiety za kierownicą samochodu był zjawiskiem dość rzadko spotykanym. Oglądano się wówczas za taką zmotoryzowaną panią i jej autem z mieszaniną podziwu i obawy. Teraz nikogo to już nie dziwi, wystarczy rozejrzeć się dookoła stojąc chociażby przed sygnalizatorem. Co drugim samochodem kieruje kobieta. Lepiej czy gorzej niż mężczyzna?

W obecnych zwariowanych czasach różnicowanie płci jest raczej niemile widziane, dlatego tworzone są różne nowomodne "mainstreamowe" słowa typu psycholożka, kosmetolożka, ekolożka, ginekolożka itd. Co gorsza, ten bełkot językowy lansują wciąż media, popularyzując go wśród gawiedzi.

Na szczęście nie wymyślono jeszcze żeńskiego odpowiednika dla kierowcy. Kierowczyni? Kierowczynka? Kierowcolożka? A może, wprowadzając wszechmodną angielszczyznę, drajwerka? Nie wykluczam, że za parę lat tak będą pisać różne brukowce, a potem to słowo stanie się normą.

Reklama

Tak czy owak, gdyby nie różnica płci, wyginąłby gatunek ludzki i nic tego nie zmieni, żadne mody, trendy itd.  Ja, chociaż jestem mężczyzną, postaram się przedstawić kobiety za kierownicą w sposób jak najbardziej obiektywny. Chociażby dlatego, że często patrzę z politowaniem na wyczyny kierowców obu płci.

Ile was jest czyli odrobina statystyki

Proponuję prześledzić dane z minionych 10 lat. Ile kobiet ma uprawnienia do kierowania pojazdami? Ile faktycznie jeździ? Popatrzcie na rysunek.

W okresie 2005-2015 liczba kobiet mających prawo jazdy kat. B (najpopularniejsze) wzrosła o prawie 3 miliony.  W tym samym czasie liczba kierowców - mężczyzn zwiększyła się o ponad 4 miliony. Oznacza to więc, że kobiety wśród ogółu kierujących stanowią nadal około 40 %. Wzrost procentowy jest tu niewielki, wynosi zaledwie 1 %.

Ta proporcja może jednak wkrótce ulec zmianie, gdyż wzrasta szybko udział najmłodszych kobiet zdobywających uprawnienia.

Jeżeli popatrzymy na grupę najmłodszych kierujących (18-24 lata), to tu udział kobiet wzrósł w ciągu 10 lat z 38% do 45%. A zatem coraz więcej młodych dziewczyn uzyskuje prawo jazdy.

Warto jednak pamiętać, że jak wykazują badania ankietowe, część kobiet nie jeździ regularnie, codziennie. Jedne nie mają jeszcze samochodu, inne częściej są wożone przez męża (partnera). Szacuje się, że regularnie, codziennie uczestniczy w ruchu drogowym ok 27% przedstawicielek płci pięknej (a nie prawie 40%, jak pokazują statystyki).

Z drugiej strony rośnie zainteresowanie kobiet innymi kategoriami praw jazdy. Popatrzmy na dane dotyczące pań jeżdżących jednośladami.

Ich udział wśród ogólnej liczby osób mających prawo jazdy kat. A jest wprawdzie nadal niewielki, ale rośnie. Obecnie mamy w kraju prawie 300 tysięcy pań, które uzyskały uprawnienia i to na najszybsze motocykle.

Zwiększa się też udział kobiet w grupach kierowców zawodowych. W ciągu 10 lat potroiła się liczba pań posiadających uprawnienia C+E, czyli mogących jeździć tzw. TIR-ami. Mamy ich obecnie ponad 3 tysiące.

Czterokrotnie wzrosła natomiast liczba kobiet kierujących autobusami. Na początku 2016 r. było ich ponad 4 tysiące.

No i tu oczywiście moje wielkie brawa dla tych pań! Z pewnością potrafią jeździć o wiele lepiej, niż niejeden zarozumiały facet - amator, który ma problemy z manewrowaniem osobówką, a dodatku jest pełen kompleksów. Nie oznacza to jednak, że wszystkie kobiety za kierownicą są tak wspaniałe.

Odwrócony stereotyp

Kiedy poszukacie sobie w internecie odpowiedzi na pytanie "kto jeździ lepiej, mężczyźni czy kobiety", znajdziecie najczęściej takie oto teksty redagowane przez różnych dziennikarzy czy może pismaków, w oparciu o opinie wszechwiedzących psychologów:

"Kobiety są gorszymi kierowcami? To błędny stereotyp", "Kobiety jeżdżą ostrożniej", "Kobiety powodują mniej wypadków" , itd...

Nie wiem, na ile jest to podlizywanie się paniom w duchu modnego i lansowanego dziś feminizmu, a na ile bełkot połączony z brakiem profesjonalizmu i dokładnej analizy.

Istotnie, powiedzenie "jeździ jak baba", zwłaszcza kierowane do faceta, nie jest raczej komplementem. Nie ma jednak dymu bez ognia. Panie w jakiejś części zasłużyły sobie na krytyczne oceny swoich poczynań za kierownicą.

Aby móc jednak obiektywnie ocenić, czy jeżdżą lepiej czy gorzej, należy zapoznać się z danymi, przeanalizować je i rozsądnie pomyśleć, a jak wiadomo myślenie nie jest mocną stroną wielu ludzi. Ci, którzy myśleć nie potrafią, wolą czekać na to, co podsuną im media. Na tym polega właśnie pranie mózgów i manipulacja. Ja jednak liczę na to, że moi czytelnicy myśleć umieją i dlatego proponuję im rozsądną analizę.

Dziewczyny, jeździcie coraz gorzej

Gdyby popatrzeć na suche dane odnośnie procentowego udziału kobiet w wypadkach (jako ich sprawczyń), to rzeczywiście można by rzec, iż powodują relatywnie niewiele groźnych zdarzeń. 

No proszę, w 2005 roku 15,9%, a w 2015 21,8%. Prawda, jak malutko? A ci wstrętni faceci około 80%. Uważny czytelnik zauważy jednak, że w ciągu 10 lat udział procentowy udział pań - sprawczyń wypadków wzrósł prawie o 6%. Ta tendencja ma niestety charakter stały. Popatrzcie na wykres.

O ile w 1990 roku udział pań w wypadkach nie sięgał nawet 10%, a o tyle w 2015 roku przekracza już 20%. Oznacz to po prostu, że kobiety powodują coraz więcej wypadków, jeżdżą mniej bezpiecznie. Przypomnijmy również, że z badań wynika, iż tylko 27% kobiet mających prawo jazdy uczestniczy codziennie w ruchu drogowym w charakterze kierujących. Gdyby zastosować odpowiednie przeliczniki wyrównujące populację zmotoryzowanych pań i panów, okazałoby się wówczas, że wcale nie jest tak różowo.

Otóż, gdyby przyjąć, że populacje kobiet i mężczyzn kierowców są identyczne liczebnie, to wówczas udział kobiet - sprawczyń wypadków wyniósłby już 27%. A gdyby jeszcze uwzględnić, że faktyczny udział pań w codziennym ruchu drogowym wynosi nie 39,7%, a zaledwie 27%, to wtedy okaże się, że niewiasty powodują 40,4% wypadków, czyli niewiele mniej od mężczyzn.

Nie jestem żadnym męskim szowinistą, drogie panie. Prawdzie trzeba jednak umieć spojrzeć w oczy, a nie modyfikować ją według własnych oczekiwań. A prawda jest właśnie taka...

Kobieca specyfika czyli "ojej, nie zauważyłam pana"

Oczywiście istnieje coś takiego, jak specyfika damskiej jazdy, chociaż rzecz jasna są to pojęcia umowne. Jestem przeciwnikiem generalizowania. Znam dziewczyny, które pomykają samochodami znacznie lepiej od wielu facetów, mają do tego predyspozycje i smykałkę.

Są jednak i takie, które za kierownicą tracą cały swój wdzięk, mocując się z nią jakby trzymały byka za rogi, patrząc bezmyślnie na sytuację na drodze niczym przysłowiowe cielę na malowane wrota. Są takie, które potrafią walnąć w czyjś samochód i naskoczyć na jego kierowcę z okrzykiem: "po co pan mi tu stanął?!" albo słodkie idiotki, które przejadą komuś po nogach i z rozbrajającym uśmiechem oświadczają: "ojej, nie widziałam pana"...

Panie o wiele częściej mają problemy z parkowaniem, a także brak wyczucia gabarytów pojazdu i orientacji przestrzennej, a nawet zrozumienia kinematyki samochodu. Krótko mówiąc, nie zawsze wiedzą, w którą stronę kręcić kierownicą.

Gorsze są też ich wyniki na egzaminach na prawo jazdy. Znajomością przepisów także nie grzeszą w nadmiarze, chociaż i u wielu facetów ich wiedza to pomieszanie wtórnego analfabetyzmu i niedouczenia.

Bazując na danych statystycznych i obserwacjach stwierdzić można, iż kobiety jeżdżą bardziej zachowawczo, że o wiele rzadziej starają się zaimponować komuś szybką, brawurową i ryzykancką jazdą niż mężczyźni.    

Brakuje im za to szybkiej orientacji, spostrzegawczości, umiejętności błyskawicznej oceny sytuacji. Nierzadko są za kierownicą roztargnione, nieuważne, zwłaszcza jeśli zajmie je rozmowa przez komórkę, pisanie SMS-a albo pogawędka z jadącą obok koleżanką.

Zapewne właśnie dlatego częściej powodują wypadki z powodu nieustąpienia pierwszeństwa innemu pojazdowi niż mężczyźni. Jeżeli chodzi o nadmierną prędkość, to jednak tu proporcję są niemal takie same.

Mężczyźni znacznie częściej nieprawidłowo wyprzedzają, natomiast kobiety potrafią nie zauważyć pieszego na przejściu. Niestety, częste jest w tej grupie wykroczeń i przyczyn wypadków powodowanych przez niewiasty, jest omijanie pojazdu, który zatrzymał się przed przejściem, aby ustąpić pierwszeństwa pieszemu.

Prawdą jest natomiast, że generalnie skutki wypadków powodowanych przez kobiety są mniej groźne, niż tych, których sprawcami są mężczyźni. Wynika to z pewnością z bardziej defensywnej jazdy pań i braku skłonności do szaleństw na drodze. Panie o wiele rzadziej też zasiadają za kierownicą po spożyciu alkoholu. Potrafią też, w przeciwieństwie do wielu mężczyzn, powiedzieć "koniec z jeżdżeniem", kiedy w podeszłym wieku czują się już mniej sprawne.

Wasze najczęstsze błędy i wady

Sporządziłem zestawienie najczęstszych wad obserwowanych wśród kierowców płci żeńskiej i męskiej. Ciekawe, czy potwierdzicie moje wnioski?

Proponuję również urządzić sobie godzinę szczerości i przyjrzeć się sobie samemu/samej. Jeśli ty, kolego, odkryjesz w sobie zachowania charakterystyczne dla zmotoryzowanych kobiet, to zastanów się, czy jesteś jeszcze facetem... A jeżeli ty, droga koleżanko, zauważysz u siebie zachowania przypisane facetom, to może stajesz się już tzw. babo-chłopem?...

To wszystko się niedługo wyrówna

Myślę, że w ciągu kolejnych 10 lat liczba kobiet i mężczyzn z prawem jazdy stanie się bardzo zbliżona. Odejdą pokolenia starych kierowców, zaś młodzież wstępująca na motoryzacyjną ścieżkę nie będzie poddawać się stereotypom. A może nawet będzie więcej dziewczyn za kierownicą?

Wiele koleżanek opowiada mi, że ich koledzy są strasznie zniewieściali. Nie gustuję w facetach, ale rzeczywiście, to widać coraz częściej. Gorzej jednak, że coraz więcej pań przejmuje męski, czy raczej "samczy" styl jazdy. Dostrzec to można zwłaszcza u wielu dam kierujących służbowymi autami, albo tych ważniar, którym mąż albo kochanek zafundował kosztowne auto, najczęściej wielkiego SUV-a.  

Są niewiasty, które potrafią agresywnie zajeżdżać drogę, trąbić i wyzywać rynsztokowymi słowami, pokazywać środkowy palec. Jeżdżą po alkoholu albo innych świństwach. W dodatku niewiele przejmują się uszkodzeniami samochodu (bo firma albo mąż kupi drugi jakby co), a że uszkodzą przy okazji czyjeś auto? Co je to obchodzi.

No cóż, taki jest ten świat i chyba zmierza w złym kierunku. Ja jednak mam wciąż nadzieję, że różnica płci pozostanie.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy