Rowerzysta czyli wróg!
Poniżej prezentujemy list, jaki otrzymaliśmy od jednego z mieszkańców Wrocławia. Jeżeli chcielibyście podzielić się swoimi uwagami na temat szeroko pojętej motoryzacji, zapraszamy.
Jeżeli problem, który poruszysz, uznamy za interesujący, list opublikujemy na łamach naszego serwisu.
Jako użytkownik wrocławskich dróg , często spotykam się z bzdurami w oznakowaniu. Na zdjęciu sytuacja u zbiegu ulic Prudnickiej i Hubskiej. Po Wrocławiu poruszam się głównie rowerem, toteż spotykam na co dzień sytuacje dowodzące, że władze miasta oraz służby drogowe traktują rowerzystów jak wroga.
Służby miejskie notorycznie ignorują zaparkowane auta na ścieżkach. Kilka tygodni temu widziałem dwóch policjantów maszerujących po ścieżce rowerowej tuż przy komisariacie policji, choć po lewej stronie mieli 3 metry asfaltowego chodnika.
W przypadku naruszenia jakichkolwiek przepisów rowerzysta traktowany jest jako użytkownik drogi publicznej (chodnik to wg przepisów prawa także droga publiczna na równi z ulicą). Natomiast ochrona i prawa rowerzysty to jedynie pobożne życzenia.
Na wrocławskich ścieżkach rowerowych zdarzają się dziury i progi w miejscach nieoświetlonych, co grozi poważnym uszkodzeniem ciała ze śmiercią włącznie. Tu jednak nikt nie odpowiada, bo w końcu rower to nie samochód.
Wciąż mamy do czynienia z terrorem aut. W zeszłym roku wrocławska Masa Krytyczna (ruch społeczny rowerzystów dążący do rozbudowy sieci ścieżek) podpisała z prezydentem Wrocławia R. Dutkiewiczem porozumienie w sprawie zmiany planów remontu ulicy Jedności Narodowej (ważna arteria miejska). Porozumienie dotyczyło zbudowania po jednej stronie remontowanej ulicy ścieżki rowerowej. Remont zakończono, i...nie ma tam rzecz jasna ani centymetra ścieżki.
Tak więc p. prezydent oszukał dużą grupę ludzi dowodząc tym samym, że jest prezydentem jedynie zamożnych inwestorów. Jako uzupełnienie dodam, iż na okładce wydawnictwa promującego miasto (za naszą kasę wydanego) jest zdjęcie młodzieńca na wrocławskim rynku opartego o rower. A prezydent...wprowadził zakaz poruszania się rowerami na Rynku, ha!
Hasło tegoż i innych wydawnictw? "Wrocław miastem spotkań" - chyba jedynie szemranych gości w limuzynach.