Piłeś? Będziesz kopał rowy!

Rząd szykuje bat na pijanych kierowców. Ci, którzy zdecydują się na jazdę po kilku głębszych, będą mogli być kierowani do robót społecznych.

Piłeś? Będziesz kopać rowy!
Piłeś? Będziesz kopać rowy!INTERIA.PL

Czeka ich również czasowy zakaz opuszczania kraju i kary więzienia. Przygotowana przez rząd nowelizacja kodeksu karnego trafiła już do Sejmu. Nowe przepisy powinny zacząć obowiązywać od jesieni.

W myśl obowiązującego prawa za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu (0,2 - 0,5 promila) kierowcy grozi dziś kara od 50 zł do 5 tys. zł oraz zatrzymanie prawa jazdy na okres od 6 miesięcy do trzech lat. Jeżeli alkomat wskaże wynik większy niż pół promila, kierujący może się spodziewać dwuletniego pozbawienia wolności oraz grzywny. W praktyce jednak niewiele osób trafia za kratki. Kary najczęściej orzekane są w zawieszeniu.

Jeżeli nowe przepisy wejdą w życie, do więzienia trafiać mogą wszyscy ci, którzy mają już na koncie jazdę po pijanemu. Niewykluczone również, że w nowelizacji pojawi się zapis o dożywotnim odbieraniu prawa jazdy.

Trzeba przyznać, że rządowy projekt to krok w dobrym kierunku. W Polsce wciąż panuje bowiem pewne przyzwolenie na siadanie za kierownicą po alkoholu. Tylko w zeszłym roku policja zatrzymała aż 150 tys. rodaków, którzy prowadzili samochód "pod wpływem".

INTERIA.PL

Jako gorzkie pocieszenie można potraktować fakt, że Polacy to niechlubni "mistrzowie jazdy po kielichu". Dla przykładu w 2005 roku policjanci zatrzymali niemal 200 tys. nietrzeźwych kierujących. Jak przyznają stróże prawa, to mniej więcej 1/3 wszystkich pijanych jeżdżących po naszych drogach.

Można więc zakładać, że każdego roku za kierownicę siada 600 tysięcy nieodpowiedzialnych kierowców. Co ciekawe, w 2005 roku uczestniczyli oni w 4 tysiącach wypadków (co nie znaczy, że je spowodowali), czyli co 150. pijany kierowca rozbił samochód. To niewiele więcej niż pół procenta.

Chociaż marne to pocieszenie, zdecydowanie więcej osób traci w Polsce życie przez koszmarny stan nawierzchni, kwalifikowany przeważnie jako "niedostosowanie prędkości do warunków na drodze", i brak autostrad, który sprawia że 300-kilometrowa podróż staje się całodniową, potęgującą zmęczenie wyprawą.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas