Motocykl z małą sikawką

Gaszenie pożarów to zadanie dla dużych chłopców z dużymi sikawkami.

W standardzie jest też 30 metrowy wąż z lancą
W standardzie jest też 30 metrowy wąż z lancąInformacja prasowa (moto)

Problem w tym, że z racji swych rozmiarów, te ostatnie montowane są przeważnie na dużych samochodach, które w zatłoczonych miejskich aglomeracjach sprawdzają się średnio. Ciężarówkami trudno jest manewrować, o omijaniu korków często nie może być mowy. W efekcie pożar auta, który początkowo stłumić mogły dwa wiaderka wody często trawi pojazd doszczętnie. Okazuje się jednak, że tego typu sytuacjom można zaradzić. W dość oryginalny sposób do problemu podeszli ostatnio Brytyjczycy.

Informacja prasowa (moto)

Jak donoszą angielskie media, na ulicach Liverpoolu już wkrótce zobaczyć można będzie dwa ciekawe pojazdy. Tamtejsza straż pożarna zakupiła bowiem przeciwpożarowe... motocykle!

Maszyny to dwa BMW R1200RT, które firma Firexpress przystosowała do gaszenia niewielkich pożarów. Jednoślady wyposażone są w dwa 25 litrowe zbiorniki - jeden na wodę, drugi na pianę chemiczną. Na stanie znalazł się też trzydziestometrowy wąż i sprężarka wytwarzająca ciśnienie 20 barów, dzięki czemu zasięg strumienia wynosi 11 metrów. Maksymalny czas pracy - do wyczerpania się zapasów wody i piany - wynosi od dwóch do trzech minut. Na laikach nie robi to, być może, wrażenia, ale trzeba pamiętać, że przy pomocy takiego sprzętu niewielki pożar auta ugasić można w 20 sekund.

Największą zaletą sprzętu ma być jego mobilność. Motocykle napędzane są 1,2 litrowym silnikiem o mocy 110 KM (115 Nm) i potrafią rozpędzić się do prędkości 180 km/h. Dzięki temu dojazd do pożaru jest znacznie krótszy niż w przypadku wozu strażackiego. Maszyny mają jednak pewną wadę - są sprzętem "jednorazowego użytku". Ze względów bezpieczeństwa producent zabudowy zastrzega, że jazda odbywać się może wyłącznie, jeśli zbiorniki motocykla są pełne lub puste. W czasie każdej akcji jednoślad musi się więc pozbyć całego "ładunku".

Informacja prasowa (moto)

Jeden pojazd kosztował angielskiego podatnika 30 tysięcy funtów. To dużo, ale strażacy z Liverpoolu są przekonani, że to dobry interes. Aż 60% interwencji straży pożarnej w tym mieście dotyczy niewielkich pożarów koszy na śmieci czy samochodów, które nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla ludzi i budynków. Do tej pory, w tego typu przypadkach interweniować musiały duże, 17-tonowe auta ratunkowe. Tego typu akcje są nie tylko kosztowne, ale też wiążą sprzęt, który można by wykorzystać w innym miejscu.

Na razie motocykle poddane zostaną sześciomiesięcznej próbie. Jeśli sprawdzą się w akcji, wkrótce pojawią się zapewne w innych angielskich miastach.

Chociaż pomysł wykorzystania motocykla w charakterze wozu gaśniczego wydawać się może innowacyjny, nie jest nowy. Od dłuższego czasu z podobnych motocykli korzystają już strażacy w Danii, Hong Kongu, Grecji, Szwecji czy Turcji. Niestety, póki co, o podobnym sprzęcie, polscy strażacy mogą jedynie pomarzyć.

Zobacz w akcji motocykl greckiej straży pożarnej:

Zdjęcia: Firexpress.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas