Jazda na czołgistę

Wstajesz rano, wyglądasz przez okno, a tu znowu biało. Rzut oka na kalendarz... No tak, to połowa marca....

I co z tego, znów czeka cię mozolne skrobanie szyb w samochodzie. Zgodnie z prawem Murphy'ego takie rzeczy dzieją się zawsze wtedy, gdy zaspaliśmy, zamarudziliśmy w łazience i naprawdę musimy się spieszyć.

Zniecierpliwienie zmotoryzowanych rodaków widać po zmianie podejścia do zagadnienia porannego odśnieżania i odladzania pojazdów. W grudniu czyniliśmy to starannie, bez złorzeczeń, wymieniając żartobliwe uwagi z oddającymi się podobnemu zajęciu sąsiadami. Teraz, u progu wiosny, robimy to byle jak, wychodząc ze słusznego skądinąd założenia, że w ciągu dnia temperatura wzrośnie, szron i śnieg sam stopnieje, więc nie warto się wysilać. Rezultat: na ulicach spotykamy coraz więcej kierowców, praktykujących sposób jazdy "na czołgistę". Ludzie ci uznają, że do bezpiecznego poruszania się samochodem po ulicach wystarczy oczyszczenie przedniej szyby, konkretnie jej małego fragmentu na wysokości oczu. Skoro załoga "Rudego 102" obserwując świat przez taki wizjer dotarła do Berlina, więc i współczesnemu "czołgiście" uda się jakoś dojechać do pracy.

Przedłużająca się zima może irytować, ale nie pozostaje nam nic innego, jak zachowanie kamiennego spokoju. Warto też zastosować do znanej rady, że jeżeli czegoś nie potrafimy zwalczyć, to powinniśmy to polubić. Spróbujmy zatem znaleźć dobre strony obecnej pogody.

Szybciej amortyzują się nam opony zimowe. W czasie poprzednich, łagodnych zim mieliśmy niemiłe uczucie, że zakup i montaż takiego ogumienia to wyrzucanie pieniędzy w błoto, i to nawet nie pośniegowe. Sezon 2009/2010 przywrócił sens używania zimówek.

Poranna gimnanstyka ze skrobaczką do szyb i zmiotką do usuwania śniegu z karoserii zapewnia zgnuśniałym Polakom niezbędną porcję ruchu i może przyczynić się do poprawy zdrowotności społeczeństwa, spadku liczby osób cierpiących na schorzenia układu krążenia.

Konieczność wydobywania się z zasp i śnieżnych kolein uczy tak potrzebnej w każdej dziedzinie życia zaradności.

Teraz, u progu wiosny, robimy to byle jak, wychodząc ze słusznego skądinąd założenia, że w ciągu dnia temperatura wzrośnie, szron i śnieg sam stopnieje, więc nie warto się wysilać.

Kilkumiesięczna jazda po zaśnieżonych, śliskich szosach sprzyja wzrostowi umiejętności kierowców. Kiedy wreszcie zima ustąpi, poprawią się warunki na drogach, poczujemy się jak prawdziwi mistrzowie kierownicy. Bez krępujących ruchy ciepłych kurtek, ciężkich butów... Będzie bosko.

Krótkotrwała odwilż pokazała, co nas czeka wraz z nadejściem wiosny: dziury, gigantyczny śmietnik na poboczach... Czy jest się do czego spieszyć?

poboczem.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas