Absurd?
Niedawno na łamach naszego serwisu prosiliśmy Was o nadsyłanie drogowych absurdów (to TUTAJ). Tymczasem jeden znaleźliśmy sami.
Przyglądnij się znakom drogowym na zdjęciu i napisz do nas co sądzisz o sposobie ich ustawienia.
Dla ułatwienia podpowiemy wam, że znaki te stoją przy jednej z dróg dochodzących do dwupasmowej trasy Katowice - Warszawa.
PS.
Uwaga. Nie twierdzimy, że te znaki stanowią błąd logiczny, czy że wzajemnie się wykluczają. Twierdzimy natomiast, że takie rozwiązanie ruchu w tym miejscu jest co najmniej dziwne. Wdaje się bowiem, że większe zagrożenie istnieje w momencie przejazdu na wprost (między pasami brakuje pasa zieleni, gdzie możnaby się schować), gdy trzeba przeciąć cztery pasy niż podczas skrętu w prawo, gdy aby bezpiecznie wykonać manewr konieczne jest tylko miejsce na jednym pasie. Poza tym logika uznająca za niebezpieczny skręt w prawo praktycznie wykluczałaby możliwość włączenia się do ruchu.
A oto niektóre nadesłane przez Was przykłady drogowych absurdów.
Łódź. Jest tak: jadę rowerem Piotrkowską od Żwirki, jestem na wysokości Centralu. Chcę jechać dalej Piotrkowską, którą wolno mi jechać rowerem (nie obowiązuje mnie znak zakazu ruchu). Ale przy Centralu mam nakaz jazdy w lewo lub prawo. Skręcam w lewo, zawracam przy Kościuszki, dojeżdżam z powrotem do Piotrkowskiej i... zakaz skrętu w lewo!!! No to inaczej: przy Centralu skręcam w prawo w Piłsudskiego, przecinam CZTERY PASY jadąc rowerem, dojeżdżam do Sienkiewicza i zawracam w Piłsudkiego, znowu przecinam CZTERY PASY, dojeżdżam do Piotrkowskiej i skręcam w prawo!!! Jeżeli przeżyłem to lawirowanie wśród samochodów i przecinanie 2x4 pasów, mogę sobie spokojnie jechać dalej Piotrkowską...
Katowice. Trasa Katowice - Piotrowice, dwupasmówka od strony Mikołowa - szeroka, równiutka, żadnych kolein, bardzo dobra widoczność i od samego wjazdu do Piotrowic mamy 50 km/h aż do OBI, podobnie w przeciwną stronę (zresztą za przystankiem za salonami samochodowymi jest ulubione miejsce drogówki do ustawiania fotoradaru), - Katowice - Chorzowska wzdłuż Parku - o wiele wężej niż na Mikołowskiej, kilka wzniesień ograniczających widoczność, wyjazdy z parku i osiedla tysiąclecia, koleiny takie że można zahaczyć podwoziem - mamy ograniczenie tylko do 70 km/h, Porównując te dwa przypadki stwierdzam że coś jest nie tak.
Konin. Miejscowość Lisiec mały - koło Koninia - pod znakiem (zielonym) miejscowości umieszczono - znak ograniczenie do 60km/h - na końcu miejscowości - znak z jednej strony koniec miejscowości Lisiec Mały a z drugiej koniec ograniczenia do 60km/h. Gdy odwiedziłem kierownika firmy odpowiedzialnej za tą drogę i zapytałem się jak to możliwe przecież na końcu miejscowości nie potrzebny jest już znak kończący ograniczenia - bo wystarczy znak końca miejscowości - ten kierownik odpowiedział mi że tak musi być - bo tak jest w przepisach - a dyrektor do tego był instruktorem nauki jazdy P.S. Firma odpowiedzialna za tą drogę - to Zarząd Dróg Powiatowych - polecam odwiedzić.
Lublin Jest w Lublinie na ulicy Głębokiej przejście dla pieszych uruchamiane na tzw. guzik - tzn stoją sygnalizatory, nie ma tam skrzyżowania ulic jedynie przejście dla pieszych. Kiedyś po wciśnięciu guzika wystarczyło poczekać maxymalnie minutę i zielone dla pieszych się zapalało i wszystko było ok. Ostatnio przejście zostało zmodernizowane i teraz na zielone trzeba czekać około 5 minut czasem nawet więcej. Skutek tego jest taki, że ludzie w pewnym momencie tracą nadzieje na zapalenie się zielonego światła i przechodzą sobie beztrosko między pędzącymi samochodami na czerwonym, a gdy już wszyscy przejdą - ruch zostaje zatrzymany i zapala się zielone. Kierowcy złorzeczą bo muszą się zatrzymywać na przejściu przez które nikt nie przechodzi, piesi zniecierpliwieni narażają swoje zdrowie i życie przechodząc na czerwonym przez bardzo ruchliwą ulicę - dodatkowo ryzykując mandatem, bo policja urządza tam czasem polowania, co gorsza niektórzy kierowcy nie widząc pieszych przejeżdżają na czerwonym.
Więcej przykładów drogowych absurdów znajdziesz TUTAJ.