Polskie ciężarówki nadal jeżdżą z towarami na Wschód
Nie tylko rosyjskie i białoruskie ciężarówki jadą z towarami na Wschód. Przez przejścia graniczne wyjeżdżają również ciężarówki polskie. Wszystkie wożą towary, które - przynajmniej do tej pory - nie zostały objęte sankcjami. Polscy przedsiębiorcy nie zamierzają rezygnować z tej działalności.
- To do rządu i UE należy podjęcie decyzji o wstrzymaniu transportu towarów na Wschód, nie można zrzucać tej decyzji na polskich przedsiębiorców, którzy przewożą towary nieobjęte sankcjami - mówi prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek.
Jak zaznaczył prezes Zrzeszenia, w mediach pojawiły się apele o zamknięcie granicy i wstrzymanie wymiany towarowej, pojawiły się doniesienia o blokowaniu ruchu ciężarówek na przejściach granicznych przez ukraińskich obywateli. "Z drugiej strony mamy pytania od kontrahentów z całej Europy, kiedy ich towar, który nie jest objęty sankcjami, zgodnie z umową trafi do miejsc przeznaczenia" - wskazał.
Jak dodał, przewoźnicy zdają sobie sprawę z zagrożeń wynikających z obecnej sytuacji, bardzo często podejmują ryzyko, żeby zapewnić wypłaty pracownikom, również ukraińskim oraz dokonać spłat rat leasingowych za ciężarówki. "Rozumieją dramat narodu ukraińskiego, ale nie można oczekiwać, że nie będą wykonywać zawartych dawno umów na przewóz towarów, bo zapłacą drakońskie kary umowne, ponadto bezpowrotnie stracą klientów. W obu przypadkach doprowadzi to do ich bankructwa, gdyż nie mają po prostu alternatywy" - powiedział Buczek.
Jak podkreślił, przewożone są wyłącznie towary nieobjęte sankcjami.
Według eksperta, decyzja o wstrzymaniu transportu towarów do Rosji i Białorusi to prerogatywa polskiego rządu i władz Unii Europejskiej, a nie przewoźników, którzy są tylko i wyłącznie usługodawcami. "Jeżeli taka decyzja zapadnie, decydenci powinni wziąć przy tym pod uwagę, rekompensatę dla firm przewozowych" - zaznaczył.
Przypomniał, że przed agresją rosyjską na Ukrainę ok. 2 tys. polskich przewoźników drogowych woziło towary na Wschód - na Białoruś i do Rosji oraz dalej, m.in. do Kazachstanu czy Mongolii, innych krajów Azji Środkowej czy krajów kaukaskich. Można to przeliczyć na mniej więcej 15 tys. pojazdów, czyli ok. 20 tys. kierowców. "Obecnie za wschodnią granicą znajduje się kilka tysięcy polskich ciężarówek. "Są wśród nich samochody wracające z tras na Daleki Wschód oraz przewożące towary nieobjęte embargiem a transportowane w ramach długoterminowych umów, przede wszystkim z krajów Europy Zachodniej" - zaznaczył.
Według prezesa Buczka, w akcję pomocy Ukrainie włączyła się cała branża. "Są firmy, które większość swojego potencjału wykorzystują obecnie do przewozów humanitarnych" - wskazał. Dodał, że wielu członków Zrzeszenia przyjęło pod swój dach ukraińskie rodziny, tym bardziej muszą zadbać o przetrwanie firm, aby utrzymać swoich najbliższych i zapewnić odpowiednie warunki osobom, którym udzielili schronienia" - zaznaczył Buczek.
Dodał, że jest to coraz trudniejsze nie tylko ze względu na wojnę u naszego wschodniego sąsiada, ale też ze względu na wzrost kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw w wyniku niekorzystnych zmian podatkowych wprowadzonych w Polskim Ładzie, wzrostu cen paliw czy wdrożenia Pakietu Mobilności. "O tym wszystkim napisaliśmy w liście do premiera Mateusza Morawieckiego. Apelujemy w nim o wsparcie polskich przewoźników, w przeciwnym razie przegrają konkurencyjną walkę na rynku Unii Europejskiej, a z nimi przegra polska gospodarka" - ocenił.
24 lutego br. Rosja napadła na Ukrainę. Od tego dnia, funkcjonariusze Straży Granicznej odprawili na przejściach granicznych ok. 1,8 mln osób, które wyjechały z Ukrainy do Polski.
GDDKiA informowała w poniedziałek, że przed wjazdem na teren przejścia granicznego na drodze krajowej nr 68 trwa protest przeciwko transportowi towarów do Rosji i Białorusi.
Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc
***