Pamiętacie Ogórka? Jego historia zaczęła się 60 lat temu

Mija właśnie równe 60 lat od pozyskania przez Polskę licencji na budowę w Jelczańskich Zakładach Samochodowych międzymiastowego autobusu Skoda 706 RTO. W ten sposób narodził się jeden ze stałych elementów drogowego krajobrazu PRL - Jelcz 043, zwany powszechnie "ogórkiem".

Sama decyzja o pozyskaniu licencji nie jest do końca jasna. Rok wcześniej w Sanoku opracowano, bazujący na samochodzie ciężarowym Żubr, prototyp autobusu o nazwie Odra A81. Mimo tego prace rozwojowe nad polską konstrukcją wstrzymano decydując się na zakup produkowanego już w kooperacji z Karosą (nadwozia) czeskiego autobusu Skoda 706 RTO.

Mierzące 10,8 m nadwozie wykonane było ze spawanych profili stalowych (ze stalowym poszyciem montowanym na nity). Karoseria bazowała na nitowanej ramie podłużnicowej. W początkowym okresie Czesi zobowiązali się dostarczać do polskich zakładów kompletne podwozia. W Jelczu prowadzone były jedynie prace karoseryjne. Z biegiem czasu, gdy usprawniono procesy technologiczne, udział polskich komponentów systematycznie się zwiększał.

Reklama

Źródłem napędu był czechosłowacki diesel Skoda 706 RT o pojemności 11 l. Jednostka generowała moc 160 KM i sprzęgana byłą z ręczną, pięciostopniową, niezsynchronizowaną, skrzynią biegów. W konstrukcji zawieszenia zastosowano dwie sztywne osie (z tyłu sztywny most) na resorach piórowych wpieranych przez amortyzatory ramieniowe. Wóz mógł się pochwalić układem kierowniczym (oczywiście z przekładnią ślimakową) ze wspomaganiem.

Gotowy do drogi Jelcz 043 legitymował się masą własną 8,7 tony. W klasycznej - międzymiastowej - odmianie pomiędzy osiami montowane były pojedyncze, otwierane ręcznie drzwi. Drugie znajdowały się na tylnym zwisie. Pojazd wyposażono też w osobne drzwi kierowcy.

Wnętrze pomieścić mogło do 42 pasażerów na miejscach siedzących (obite dermą ławeczki) i dodatkowych 10 na miejscach rozkładanych. Pasażerowie mieli też do dyspozycji skromne bagażniki podłogowe i aluminiowe półki na bagaż podręczny w kabinie. O komfort dbały dwa otwierane okna dachowe, przesuwne "lufciki" okien bocznych oraz dwie nagrzewnice.

Jelcz 043 i pokrewne konstrukcje, jak chociażby miejskie Jelcz 272 MEX, Jelcz AP-02 i Jelcz 021, czy turystyczne Jelcz 014 Lux/Jelcz 015 Lux przez wiele lat stanowiły podstawę drogowego transportu pasażerskiego w Polsce. Miano "króla polskich autobusów" odebrał "ogórkowi" dopiero sprzedażowy hit Autosanu - zaprezentowany w 1968 roku rewolucyjny Autosan H9 (z tej konstrukcji Polacy naprawdę mogą być dumni - przyp. red).

Z czasem "ogórek" doczekał się licznych modernizacji. Odświeżony model - Jelcz 044 - mógł się już np. pochwalić licencyjnym (Leyland) silnikiem SW 680 o mocy ok. 200KM i licencyjną (ZF) skrzynię biegów o sześciu przełożeniach. Miał też węgierski (Raba) most napędowy ze zwolnicami.

Mimo archaicznej konstrukcji, jak to często w PRL bywało, model 043/044, zwany  niekiedy Jelczem RTO, przetrwał w ofercie jelczańskiej firmy przez rekordowo długi okres. Ostatnie egzemplarze zjechały z linii montażowej w 1986 roku - w 28 lat od podpisania umowy licencyjnej ze Skodą.

PR


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy