Najszybszy Niemiec. Ale nie ten...

Robert Kubica z teamu Renault rozpocznie z siódmego miejsca niedzielny wyścig o Grand Prix Brazylii, 18. z 19 eliminacji tegorocznych mistrzostw świata Formuły 1.

Z pole position na torze Interlagos wystartuje Niemiec Nico Huelkenberg z Williamsa.

Huelkenberg po raz pierwszy w karierze wygrał kwalifikacje. Poprzednio najlepszy wynik odnotował na wiosnę przed GP Malezji, gdy na torze Sepang startował z piątej pozycji. To osiągniecie nabiera dodatkowej wartości, biorąc pod uwagę, że 23-letni Niemiec tym sezonie debiutuje w Formule 1.

Pod koniec trzeciego, decydującego etapu kwalifikacji tor nagle zaczął przesychać i cała dziesiątka kierowców zdecydowała się na założenie opon typu slick. Było to zagranie dość ryzykowne, bowiem ogumienie pozbawione bieżnika utrudniało utrzymanie kontroli nad bolidami.

Reklama

Boleśnie przekonał się o tym m.in. Kubica, który na pomiarowym okrążeniu wpadł w poślizg i wykonał piruet, zanim kontynuował jazdę. Tuż przed końcem Q3 Polak zdążył jeszcze rozpocząć kolejną rundę pomiarową, ale nie ustrzegł się błędów i nie zdołał poprawić pierwszego czasu, który dał mu siódmą lokatę. "

To były bardzo trudne kwalifikacje, szczególnie Q3. Dobrze wybraliśmy opony na końcówkę, ale to nie wystarczyło do uzyskania lepszego wyniku. Tak naprawdę, gdy kończyłem swoje najszybsze okrążenie pomiarowe na slickach, to cieszyłem się po prostu, że nie popełniłem większych błędów, bo miałem spore kłopoty z utrzymaniem samochodu na torze. Największym kłopotem było wystarczające dogrzanie miękkich opon, a nie pomogło nawet ustawienie docisku na suchą nawierzchnię. Właściwie dopiero po sesji można na spokojnie dostrzec, co można było zrobić lepiej. Mimo wszystko uważam, że jutro może być dobry wyścig dla nas" - powiedział Kubica.

Polak był najszybszy na przedpołudniowym treningu, a w pierwszych dwóch etapach kwalifikacji zajmował czwartą i trzecią pozycję. Obie rozgrywano przy padającym deszczu, na mokrym torze. W Q3 Huelkenberg wyprzedził faworyzowanych kierowców teamu Red Bull-Renault: Niemca Sebastiana Vettela i Australijczyka Marka Webbera, Brytyjczyka Lewisa Hamiltona z McLaren-Mercedes oraz Hiszpana Fernando Alonso z Ferrari, czyli czwórkę głównych pretendentów do tytułu mistrza świata.

Przed Kubicą znalazł się jeszcze Brazylijczyk Rubens Barrichello z Williams-Cosworth, natomiast obok niego miejsce w czwartej linii startowej zajmie w niedzielę siedmiokrotny mistrz świata Niemiec Michael Schumacher z Mercedes GP-Petronas. Za ich plecami rozpoczną rywalizację Brazylijczyk Felipe Massa z Ferrari oraz drugi kierowca Renault - Rosjanin Witalij Pietrow.

Największym przegranym kwalifikacji jest jednak Brytyjczyk Jenson Button z McLaren-Mercedes, który w Q2 był jedenasty, a z czołowej dziesiątki został wypchnięty w ostatniej chwili przez Massę. 11. miejsce na starcie raczej uniemożliwi Buttonowi odniesienie zwycięstwa w GP Brazylii, a bez tego nie obroni tytułu mistrza świata.

Na dwa starty przed końcem sezonu jego szanse są i tak raczej iluzoryczne, bo traci do lidera 44 punkty. Jest nim Alonso, który także nie może być do końca zadowolony z wyników kwalifikacji. Jeśli nie uda mu się od razu wyprzedzić Hamiltona, to będzie musiał podążać za Brytyjczykiem licząc, że ten nie straci dystansu do bolidów Red Bull-Renault.

Cała czwórka liczy się w walce o triumf w MŚ. Hiszpan, który dwukrotnie był najlepszym kierowcą sezonu (w latach 2005-06), wyprzedza na dwa starty przed końcem rywalizacji Webbera o 11 punktów, a Hamiltona o 21. Największą przewagę ma nad Vettelem - 25 pkt.

Z prognoz meteorologów wynika, że niedzielna GP Brazylii powinna się odbywać przy dość wysokiej temperaturze, sięgającej 23-24 stopni Celsjusza oraz przy słonecznej pogodzie.

PS. Zkończymy już sprawdzanie waszych typów (dostaliśmy 2381 maili) w konkursie, który ogłosiliśmy w czwartek. Nikt nie przewidział kolejność kwalifikacji. Trudno się dziwić...

Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy