Kierowca Formuły 1 o Kubicy i działce w Polsce

Heikki Kovalainen przyznał, że w przerwie między wyścigami Formuły 1 najlepiej odpoczywa mu się w Polsce, grając w golfa na podelbląskim polu.

Fiński kierowca kupił działkę w Pasłęku, gdzie zamierza często bywać, gdy przejdzie na sportową emeryturę.  

Skąd się wzięła pana pasja do gry w golfa?

Heikki Kovalainen: - Nagle i niespodziewanie. Nie sądziłem, że poza wyścigami na torze jest jeszcze coś, co mnie tak wciągnie. Jak twierdzi mój ojciec, pierwsze słowo, jakie wypowiedziałem w życiu brzmiało: "auto". Jednak ponad trzy lata temu, kilka dni przed wyścigiem w Malezji jeden z trenerów zabrał mnie na driving range. Wybiłem kilka piłek i spodobało mi się na tyle, że teraz staram się w każdym tygodniu znaleźć czas na przynajmniej dwie rundy.

Reklama

- Przyznam szczerze, że ta gra jest dla mnie trudniejsza niż rywalizacja w Formule 1.

Czy inni kierowcy również są pasjonatami tej "zielonej" dyscypliny? 

- Niewielu ich jest, najczęściej chodzę sam na pole. Nieźle radzi sobie Lewis Hamilton; jego handicap wynosi około 16. Grywa też Fernando Alonso.

- Dla mnie ten sport jest wyzwaniem. Mentalnie podobny do Formuły, bo na torze podczas wyścigu też trzeba być długo skoncentrowanym. To jest dla mnie czymś naturalnym, bo tak postępuję od wielu lat, ale trudno mi pozostać skupionym przez 18 dołków i wciąż wykonywać dobre uderzenia.

Co sprawia panu najwięcej przyjemności w tej grze? 

- Skuteczne uderzenia. Mam niesamowitą satysfakcję, gdy widzę, że piłka leci dokładnie w miejsce, które sobie zaplanowałem. Może fajnie jest czasami posłać piłkę na imponujące odległości, ale nie sprawia mi to frajdy, że poleci daleko, gdzieś w bok od celu. 

Jest pan po raz kolejny w Polsce... 

- ... i nie ostatni. Będę tu przyjeżdżał częściej, zwłaszcza gdy przejdę na sportową emeryturę. Kupiłem nawet działkę tuż obok pola golfowego. Będę miał tu wakacyjny dom z widokiem na fairway dziewiątego dołka. Lubię Polskę, ludzie są bardzo przyjaźni i chyba mam tu dość dużo fanów, chociaż...

- Gdy jadłem kolację w centrum Elbląga, nikt nie podszedł do mnie i nie prosił o zdjęcie czy autograf. W Finlandii tak łatwo bym nie przemknął. Na szczęście na co dzień w Szwajcarii, gdzie mieszkam, ludzie nie zaczepiają mnie na ulicy zbyt często.

Ogląda pan transmisje z igrzysk olimpijskich w Londynie? 

- Staram się, chociaż bardziej wciąga mnie gra w golfa. W piątek zabrakło mi czasu, a tak bardzo chciałem zobaczyć relację z lekkoatletycznych zawodów. Fascynuje mnie ta dyscyplina. Na pewno zasiądę przed telewizorem, gdy będzie finał biegu na 100 m mężczyzn i konkurs rzutu oszczepem, bo to przecież fińska konkurencja. Przyznam, że nie mam ulubionego sportowca, któremu bym kibicował.

Co pan powie na temat Roberta Kubicy? 

- Odnoszę wrażenie, że całe nasze środowisko za nim tęskni. Nie miałem ostatnio kontaktu z Robertem. Chyba nikt do końca nie wie, jak obecnie wygląda jego sytuacja.

- A jeśli chodzi o polskich sportowców, to dwa lata temu spotkałem w Bischofshofen Adama Małysza. Super gość. Kojarzę też wspaniałego żużlowca Tomasza Golloba, ale nie miałem okazji z nim porozmawiać. 

A co pan będzie robił po zakończeniu krótkich wakacji w Polsce?

- Lecę na miesiąc do Finlandii, gdzie będę aż do Grand Prix Belgii. Muszę wrócić do intensywnych zajęć sportowych. Rutynowy trening kierowcy obejmuje bowiem ćwiczenia wytrzymałościowe - jak bieganie, jazdę na rowerze - siłowe oraz pracę nad szybkością, wykonywaną na stadionie lekkoatletycznym.

- Póki co skupiam się na turnieju golfowym, w którym udział bierze 79 zawodników, także z mojego kraju. W piątek średnio mi poszło, w dodatku przeszedłem tylko dwie 18-dołkowe rundy. Chciałbym wygrać, to byłoby wspaniałe osiągnięcie, zwłaszcza, że turniej jest mojego imienia. 

Rozmawiała: Anna Maria Kalinowska (PAP) 

Heikki Kovalainen urodził się 19 października 1981 roku w Suomussalmi. Od 2007 roku jest kierowcą Formuły 1. Początkowo jeździł w Renault, w latach 2008-2009 w McLarenie, następnie w sezonach 2010-2011 w Lotusie, a od tego roku jest kierowcą Caterhama. Dotychczas odniósł jedno zwycięstwo - w Grand Prix Węgier 2008. 


 

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy