Hamilton: To było wyjątkowe okrążenie

​Lewis Hamilton z teamu McLaren nie krył euforii po zwycięstwie kwalifikacji do niedzielnego GP Australii. To 19. pole position w karierze Brytyjczyka.


Po trzeciej sesji treningowej na torze Albert Park, wiadome było, że Hamilton, wraz z partnerem z teamu Jensonem Buttonem w ten weekend będą należeć do ścisłego grona faworytów. Obiektywnie patrząc, nie było w dniu dzisiejszym nikogo, kto mógł realnie zagrozić dwójce kierowców McLarena.

Red Bull Racing od momentu przyjazdu do Melbourne walczył z własnymi słabościami. Problemy ubiegłorocznych mistrzów świata uwidoczniły się także przy okazji sobotnich kwalifikacji. Mark Webber w finałowej rozgrywce miał kłopoty z system KERS (odzyskiwaniem energii kinetycznej), a Sebastian Vettel, chyba jeszcze nie przestawił się na prowadzenie samochodu bez tylnego docisku, który zapewniał dmuchany spalinami dyfuzor. Skończyło się na piątym miejscu Webbera i szóstym Vettela.

Reklama

Kompromitacją zakończył się występ włoskiej scuderii Ferrari. Dość napisać, że kierowcy w czerwonych bolidach nie potrafili zakwalifikować się do finałowej dziesiątki "czasówki".

Trzeci Romain Grosjean (Lotus), przy całym szacunku dla młodego Francuza (ubiegłoroczny zwycięzca serii GP2), który wykonał fantastyczną robotę, nie jest jeszcze kierowcą z półki Hamiltona czy Buttona.

Nie dziwi zatem dublet stajni z Woking i indywidualne zwycięstwo mistrza świata z 2008 roku - Lewisa Hamiltona. Tym bardziej, że bolid MP4 - 27 sprawował się bez zarzutów, a co najważniejsze był bardzo szybki. Na konferencji prasowej auto komplementował zwycięzca sobotniej rywalizacji.

"Udowodniliśmy dziś, że mamy nie tylko najpiękniejszy, ale również najszybszy samochód w Formule 1! Oczywiście jutro nadal czeka nas długa droga, dbanie o opony będzie kluczowe. Jesteśmy na najlepszej pozycji przed rozpoczęciem wyścigu. Moje pierwsze okrążenie w Q3 było wyjątkowe - pod koniec pomyślałem, że będę zaskoczony jeśli komuś uda się wcisnąć przede mnie. W trakcie ostatniego okrążenia starałem się pojechać jeszcze szybciej, ale przed pierwszym zakrętem zahamowałem trochę za późno i miałem już tylko nadzieję, że nikt nie pojedzie szybciej. Uwielbiam kwalifikacje zwłaszcza jeśli uda się dobrze poskładać okrążenie, gdy wszystko przebiega płynnie, opony pracują jak należy i pod każdym względem udaje się trafić w dziesiątkę. Jest jak w niebie" - przekonywał Lewis Hamilton.
Podwójne zwycięstwo w kwalifikacja na inaugurację sezonu pozwala Hamiltonowi optymistycznie patrzeć w przyszłość. Brytyjczyk nie zapomina jednak, jak wiele w Formule 1 zależy od dyspozycji i morale całego zespołu.

"Jestem niesamowicie dumny z zespołu. Całą zimę pracowaliśmy niestrudzenie - nigdy się nie poddaliśmy, a każdy po prostu naciskał i naciskał. Za nami kilka trudnych lat, ale cały zespół chce sukcesu, chce być najlepszy. Jestem dumny, że mogłem dla nich wykonać tę pracę" - stwierdził zwycięzca pole position przed GP Australii - Lewis Hamilton.

Robert Galiński

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy