Button i Vettel zachwyceni, Hamilton rozczarowany

​Wczoraj, na torze Albert Park w Melbourne, odbył się rozpoczynający tegoroczny sezon wyścig królowej sportów motoryzacyjnych - Formuły 1.

Po niemal dwugodzinnej walce, jako pierwszy linię mety minął bolid McLarena prowadzony przez Jensona Buttona. Na drugiej pozycji przyjechał Sebastian Vettel z Red Bull Renault. Na najniższym stopniu podium sklasyfikowano Lewisa Hamiltona z McLarena.

Po wyścigu zadowolenia nie krył zwłaszcza Button. Brytyjczyk cieszył się z dobrej formy swojego zespołu i dziękował całej ekipie pracującej nad opracowaniem tegorocznego bolidu. "Każde zwycięstwo znaczy dla nas wiele, ale dzisiejsze pokazuje, jak ważne są zimowe przygotowania. Chłopaki na torze i cała ekipa w Woking wykonali niewiarygodną pracę".

Reklama

 Button przyznał, że po udanym starcie jego największym zmartwieniem był wyjazd na tor samochodu bezpieczeństwa. "Miałem całkiem niezłą, dziesięciosekundową przewagę, gdy na tor wyjechał safety car. O godzinie osiemnastej, gdy słońce znika za chmurami, bardzo ciężko jest utrzymać właściwą temperaturę opon. Było to dla mnie dużym zmartwieniem, ale udało mi się utrzymać temperaturę ogumienia i zaoszczędzić nieco paliwa, co było dla nas bardzo ważne."

Optymizmem tryskał również - drugi na mecie - Sebastian Vettel. "Jestem z siebie bardzo zadowolony - myślę, że zdobyliśmy dziś wszystko, co można było osiągnąć. Czułem się dobrze w bolidzie, jeszcze przed wyjazdem na tor samochodu bezpieczeństwa udało nam się wypracować dobrą pozycję do ataku na Lewisa. Myślę, że nawet gdyby na torze nie pojawił się safety car, udałoby mi się go wyprzedzić." Młody Niemiec, całkiem szczerze, gratulował zwycięstwa Buttonowi. "Jenson pojechał fantastyczny wyścig i pokonanie go było dzisiaj niemożliwe." Vettel przyznał również, że z optymizmem patrzy w przyszłość. "Jestem dziś bardzo szczęśliwy z drugiego miejsca - zdobyliśmy dużo punktów i pokazaliśmy, że nasz bolid ma duży potencjał. Dziękuję wszystkim członkom zespołu, którzy ciężko zapracowali na ten wynik".

Mniej zadowolony był drugi z kierowców McLarena - Lewis Hamilton. "Gratulacje dla Jensona i całego zespołu za dzisiejszy wynik. Jestem nieco rozczarowany, że nie udało się zamienić pole position w pierwsze miejsce na mecie, ale nie jestem przygnębiony. Jest jeszcze sporo wyścigów i możliwości zdobycia punktów. Walczyłem, ale to nie był mój dzień. Najważniejsze, że pokazaliśmy, że dysponujemy naprawdę szybkim samochodem".

Wyścigu w Melbourne do udanych nie zaliczy na pewno zespół Ferrari. Piąte miejsce Alonoso i wypadek Felipe Massy (kierowca zderzył się z Bruno Senną i nie ukończył wyścigu) sugerują, że rozpoczynający się sezon nie będzie dla Włochów łatwy. "Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudny weekend i jestem zadowolony, że udało mi się wywalczyć kilka punktów" - powiedział na konferencji prasowej po wyścigu Alonso. Hiszpan nie krył uznania dla Wenezuelczyka Pastora Maldonaldo z Whilliamsa, z którym toczył na torze zaciekły pojedynek. "Byłem wolniejszy od niego i jedyne, co mogłem zrobić to bronić swojej pozycji przy użyciu KERS. Żal mi go, bo to prawdziwy wstyd zakończyć wyścig w taki sposób (Maldonaldo - jadąc na szóstej pozycji - nie opanował bolidu na ostatnim okrążeniu i zakończył wyścig uderzając o betonowy mur). Z pozytywnych aspektów - auto spisywało się dziś lepiej niż wczoraj i jesteśmy bliżej czołówki. Wciąż mamy jednak jeszcze dużo do zrobienia, by dogonić tych, którzy są przed nami - nie tylko McLarena i RedBulla, ale też Mercedesa i Lotusa.

Na swój bolid narzekał drugi z kierowców Ferrari Felippe Masa. Brazylijczyk stwierdził, że był to dla niego "naprawdę kiepski weekend". Kierowca narzekał na złe wyważenie samochodu, które zaowocowało bardzo szybkim zużywaniem się opon. "Nie powiem, żebym jechał agresywnie, a mimo to opony zużywały się w bardzo szybkim tempie - nie mogłem nic zrobić".

Przeciętnie wypadł powrót na tory Formuły 1 Kimiego Raikkonena, który zastąpił Roberta Kubicę w bolidzie Lotus-Renault. Słaba postawa w kwalifikacjach  sprawiła, że Fin wystartował do wyścigu z odległej, osiemnastej pozycji. Mimo tego prowadzony przez Raikkonena bolid minął metę jako siódmy, dzięki czemu kierowca zapisał po sześć punktów na konto swoje i zespołu. "W kwalifikacjach popełniłem kilka błędów, które dużo nas kosztowały, więc łatwo mi było pokazać się z lepszej strony w wyścigu. Miałem dobry start, ale po wypadku jadących z przodu bolidów w pierwszym zakręcie znów straciliśmy kilka pozycji. Ogólnie weekend był daleki od ideału, ale w samochodzie czułem się dobrze, awansowałem na siódme miejsce i wyjechaliśmy z Melbourne z punktami".


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama