Jeździmy najszybszą limuzyną świata.To BMW M5!

Warto było czekać... BMW trzymało nas długo w niepewności, ale wreszcie wszystko jest jasne. Oto nowe M5.

article cover
Informacja prasowa (moto)
Informacja prasowa (moto)

Ponieważ, jak wiadomo, M5 to "najszybsza limuzyna świata", BMW zabrało dziennikarzy na tor wyścigowy Ascari pod Sewillą w Hiszpanii. Stworzony jako połączenie najsłynniejszych i najtrudniejszych fragmentów innych torów wyścigowych, "Ascari" doskonale nadaje się na takie premiery, jeśli producent prezentowanego samochodu jest naprawdę pewny jego możliwości. Po ćwierćwieczu doświadczeń w konstruowaniu "najszybszych limuzyn" BMW nie miało wątpliwości.

Informacja prasowa (moto)

Nowy samochód znów jest "naj". Znów rzuca na kolana. Podobnie jak sedan klasy wyższej, na bazie którego powstała, "emka" numer 5 jest ogromnie elegancki i luksusowy, znakomicie wyposażony i bezpieczny - całą techniką i technologią, jakie mają dziś do dyspozycji inżynierowie, którym księgowi nie rzucają kłód pod nogi. Wymienianie wszystkich nowinek, jakie w nowym M5 wykorzystano, zajmuje kilkanaście stron prezentacji prasowej, ale i tak wszystkich interesuje tylko kilka najważniejszych faktów.

BMW M5 2011 jako trzecie (po X5 i X6) "M" ma turbodoładowany silnik V8, który dzięki krzyżowemu połączeniu dwuślimakowych sprężarek z wylotami cylindrów przeciwnych rzędów, wtryskowi bezpośredniemu i w pełni zmiennym fazom rozrządowym dolotu, osiąga z 4,4 l moc 560 KM i 680 Nm. Ale nie tylko te wartości są imponujące - w przeciwieństwie do silnika w poprzedniej generacji (pięciolitrowy, wolnossący V10 o mocy 507 KM), tu cała siła pojawia się już tuż powyżej wolnych obrotów - o ile maksymalna moc jest dostępna od 6000 do końca obrotomierza (maks. 7200 obr./min), to o krzywej momentu obrotowego trzeba mówić "prosta" - 680 Nm jest do dyspozycji kierowcy od 1500 obr/min aż po 5750 obr./min!

Informacja prasowa (moto)

W połączeniu z dwusprzęgłową, 7-stopniową skrzynią M Drivelogic DKG i mechanizmem różnicowym ze "szperą" (0-100 proc.!) oraz pod opieką najszybszej na rynku elektroniki pozwala rozpędzić się do 100 km/h w 4,4 s (do 200 - w 13,0!) i maksymalnie jechać 305 km/h. Ta ostatnia prędkość wymaga wykupienia specjalnego kursu, po którym zdjęty zostaje ogranicznik (z 250 km/h).

Powiecie, że takie osiągi to dziś żaden szał? Tak, ale kiedy człowiek to auto prowadzi, dochodzi do wniosku, że nowa "emka" jest samochodem przerażająco wręcz szybkim. Problem w tym, że w tej limuzynie w ogóle nie czuć prędkości. To fantastyczne osiągnięcie podwoziowców (i karoseryjników, bo wyciszenie jest niesamowite), ale potrafi być zwodnicze - a więc i niebezpieczne.

BMW M5

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Na szczęście to auto trzyma się drogi jak gekon szyby, i to właściwie w każdych okolicznościach - prosta, zakręt, szybki łuk, hamowanie, zryw... Układ jezdny tego modelu stanowi znów niedościgły wzorzec - tym bardziej, że w przeciwieństwie do swego poprzednika, M5 serii F10, potrafi też zachwycić komfortem jazdy. Mimo ekstremalnych walców na kołach (seryjnie 265/40 ZR19 z przodu i 295/35 ZR19 z tyłu; specjalny, ultranowoczesny produkt Michelina, Pilot Super Sport, oparty na kompozytowym oplocie TWARON i dwuskładnikowym bieżniku), nawet jazda po nawierzchni w typie "Polska B, 3. kolejność odśnieżania" nie powoduje najmniejszych niemiłych doznań. Co ciekawe, nawet w trybie M (nastawy torowe) nie ma mowy o wybijaniu plomb z zębów...

Informacja prasowa (moto)

Powiecie, że to laurka? Owszem, ale nie do końca. Bo nawet jeśli mamy do czynienia z pojazdem rzeczywiście bliskim perfekcji, to jego doskonałość wywołuje dziwne skojarzenia. Poprzednik - brutalny, krzykliwy, ultranowoczesny, ale arogancki i agresywny - miał mnóstwo charakteru. A nowa "emka", choć w porównaniu z E60 lepsza pod każdym względem, jest zbyt grzeczna jak na "bandytę". W moich oczach to wada, choć np. E39 (M5 nr 3 z lat 1988-98) też była tak grzeczna, że aż ulizana, a znalazła najwięcej nabywców w historii modelu, prawie 21 000. Może więc i "Pani Idealna" trafi w gusta?

INTERIA.PL

Z całą pewnością jest ofertą dla najbardziej uświadomionych ekologicznie fanów serii M. Rozwijając o 10 proc. wyższą moc i o 30 proc. wyższy moment obrotowy, zużywa o 30 proc. mniej paliwa niż poprzedniczka, średnio 9,9 l/100 km. Te buńczuczne przechwałki BMW znalazły potwierdzenie w pierwszych jazdach: z 301 km pokonanych w dniu premiery, 240 przypadło na zwykłą drogę (bardzo dokładnie "zmieszaną": miasto/trasa/autostrada), a 61 na tor wyścigowy. Na zwykłej drodze uzyskałem 10,1 l/100 km, na torze - 21 l/100 km. Jak widać na zdjęciu, łączna średnia wyszła na poziomie ciut powyżej 16 l/100 km. Nie wiem, co te wszystkie konie jedzą, bo benzynę cedzą, jak przez słomkę.

W Polsce samochód ten pojawi się w styczniu przyszłego roku. Cena: 479 900 zł.

Maciej Pertyński

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas