"Francuz" wciąż trzyma wysoki poziom
Pod maskę scenika III trafił nowy silnik 1.6 dCi o mocy 130 KM. Okazuje się, że jednostki napędowe o niewielkiej pojemności radzą sobie coraz lepiej.
Obecna generacja modelu oferowana jest od 2009 r. Podstawowa wersja kosztuje 69 350 zł. Testowaną wyceniono na 111 290 zł. To sporo, ale trzeba przyznać, że auto w tej cenie jest doskonale wyposażone. Do pełni szczęścia brakuje jedynie automatycznej skrzyni biegów, skórzanej tapicerki i panoramicznego okna dachowego.
Linia karoserii przypomina nieco... ciżemkę (rodzaj butów o wydłużonych noskach i płaskiej podeszwie, bardzo popularnych w XV wieku) i skutecznie maskuje sporą objętość wnętrza.
Znakiem czasu są dzienne światła LED, wkomponowane w dolną część przedniego zderzaka. Warto zaznaczyć, że jest on poprowadzony dość nisko i trzeba uważać, aby podczas manewrów parkingowych nie zahaczyć np. o krawężnik.
Cechą charakterystyczną modelu są wycieraczki rozchylające się na boki. Plusem tego rozwiązania jest oczyszczanie dużej powierzchni szyby. Minusem - utrudnione jej odśnieżanie (wycieraczek, które pozostały w dolnym położeniu, nie można unieść, aby wyjąć spod nich śnieg i lód). Szkoda, że na desce rozdzielczej nie zamontowano przycisku, który pozwalałby pozostawić na noc wycieraczki w górnej pozycji (tzw. tryb serwisowy).
Do otwierania auta służy znana wszystkim miłośnikom Renault karta, pracująca w trybie hands free. Podczas testu działała bez zarzutu - auto otwierało się po pociągnięciu za klamkę i zamykało po naciśnięciu małego guzika na jej zewnętrznej części. Rozruch silnika inicjuje naciśnięcie przycisku "start" na desce rozdzielczej (przy jednoczesnym wciśnięciu naciśnięciu sprzęgła i hamulca).
Scenic to oczko w głowie francuskiego producenta. Trudno się zatem dziwić, że pod względem funkcjonalności został wyjątkowo starannie dopracowany. Podczas testu udało się jednak znaleźć dwie drobne niedoskonałości. Pierwsza, to zbyt płytkie kieszenie w drzwiach bocznych. Zgodnie z oznaczeniem można w nich przewozić butelki. Pytanie tylko: jakie? Dwulitrowe są zbyt duże, litrowe także, a półlitrowe (oczywiście z wodą mineralną) zbyt małe.
Druga niedogodność to fakt, że między ekranem wyświetlacza nawigacji, a półeczką tuż przed nim jest szczelina, w którą mogą wpaść - prawdopodobnie na zawsze - drobne przedmioty, np. monety.
Poza tym wnętrze zbiera najwyższe oceny. Fotele są wygodne, podobnie jak system ich sterowania, choć trzeba przyznać, że regulacja kąta pochylenia oparcia fotela kierowcy działała dość ciężko. Bez żadnych problemów funkcjonowały natomiast dźwigienki do składania lub demontażu foteli tylnych. Duży plus należy się za zagłówki, które można bardzo precyzyjnie dopasować do indywidualnych potrzeb.
Zgodnie z tradycją, pod każdym fotelem scenika znajduje się szuflada, a w podłodze, pod dywanikami - dodatkowe schowki.
Testowaną wersję sygnowała firma Bose, a to oznacza, że została ona opracowana z myślą o melomanach. Na pokładzie znajduje się 9 głośników i dobrej klasy radioodtwarzacz.
Bardzo dobre wrażenie robi bagażnik o pojemności 437/1837 l regularnych kształtach.
Poprzednia generacja scenika zamiast tradycyjnych zegarów miała cyfrowe wyświetlacze. W obecnej projektanci wykonali kolejny krok do przodu i zastosowali kolorowy wyświetlacz TFT. Obligatoryjnie pokazuje się na nim wskazanie prędkości. Reszta zależy już od wybranej opcji. Do wyboru są klasyczne obrotomierze lub... niby-obrotomierze. Chwilowo wskazanie obrotów może być zastąpione przez grafikę pól monitorowanych przez czujniki parkowania, menu radioodtwarzacza lub komunikaty generowane przez samochód (o zapięciu pasów, oblodzeniu nawierzchni itp.). Żeby było jeszcze ciekawiej, kierowca może zmieniać kolory wyświetlacza (do wyboru: granatowy, żółty, zielony i niebieski). Parkowanie ułatwia kamera, której obraz przekazywany jest na ekran nawigacji. Działa bardzo dobrze zarówno w dzień, jak też nocą.
Pozycja za kierownicą jest wygodna, ale czuje się, że jedziemy vanem. Dość trudno wyczuć przód samochodu - kończy się "gdzieś tam" za olbrzymią przednią szybą.
Układ kierowniczy pracuje lekko. Być może nawet zbyt lekko, co w mieście jest zaletą, a na trasie, podczas szybkiej jazdy autostradą - wadą; zwłaszcza, że scenic jest wrażliwy na podmuchy bocznego wiatru, a zawieszenie zostało zestrojone komfortowo.
Pod maską testowanego samochodu znajdował się nowy silnik 1.6 dCi o mocy 130 KM wyposażony w łańcuch rozrządu. Jednostka ta pracuje cicho i kulturalnie. O swoim istnieniu przypomina dopiero powyżej 4 tys. obr./min, czyli w praktyce bardzo, bardzo rzadko. Scenikiem 1.6 dCi idealnie podróżuje się w przedziale od 1000 do 3000 obr./min. Owszem, na samym "dole" jest niewielka turbodziura, ale jeśli ktoś nie jeździ na czas, nie będzie na nią zwracał uwagi. Zresztą zadyszka może trwać tylko chwilkę - maksymalny moment obrotowy 320 Nm jest dostępny już przy 1750 obr.min. Sześciobiegowa ręczna skrzynia (plus wsteczny) jest świetnie zestopniowana, a lewarek pracuje zaskakująco precyzyjnie.
W porównaniu z poprzednikiem, producent wyciszył odgłosy pracy zawieszenia. W ogóle auto gwarantuje dość wysoki komfort akustyczny.
Samochód był wyposażony w system start/stop, który działał dyskretnie. Wyłączanie silnika na światłach nie irytowało, a ponowne uruchamianie odbywało się wystarczająco szybko, aby nie zwracać uwagi na całą operację.
Renault do perfekcji dopracowało automatykę elektrycznego hamulca pomocniczego. Jeśli kierowca zapomni go zwolnić podczas ruszania, zwolni się samoczynnie (ułatwia to ruszanie pod górkę). Co więcej, po zatrzymaniu pojazdu i wyłączeniu silnika ręczny "zaciągnie się" ponownie. Niestety, w czasie jazdy nie może zatrzymać samochodu. Jeśli kierowca jednocześnie nie będzie naciskał na pedał hamulca (np. zasłabnie), samo włączanie ręcznego przez siedzącego obok pasażera nic nie da.
Zużycie paliwa zależy od temperamentu kierowcy. Kurczowe trzymanie się prawego pasa zostanie wynagrodzone wynikiem ok. 5-6 l/ 100 km. Swobodna jazda z pełnym wykorzystaniem możliwości silnika oznacza podniesienie zapotrzebowania na olej napędowy do poziomu ok. 8-9 l/100 km.
Dla Renault, scenic jest jednym z kluczowych modeli. Dla kierowców - symbolem kompaktowego vana. Francuska konstrukcja wciąż trzyma wysoki poziom, a nowy silnik jest kolejnym, mocnym jej atutem. Osobom, dla których kwota ponad 111 tys. zł wydaje się zbyt wygórowana podpowiadamy, że najtańszą wersję wysokoprężną (dCi 110 KM) można obecnie kupić już za ok. 74 tys. zł.
Jacek Ambrozik
Cena egzemplarza testowanego: 111 290 zł
Cena testowanej wersji bez wyposażenia dodatkowego: 85 250 zł
Silnik: wysokoprężny, czterocylindrowy z turbodoładowaniem, o pojemności 1598 ccm
Osiągi:
0-100 km/h: 10,3 s
V max: 195 km/h
Spalanie w teście: 5-8 l/100 km
Moc max. 130 KM
Max mom. obr.: 320 Nm