Za samochody płacą więcej niż za życie. Zaskakujące statystyki
Według najnowszych danych UFG ubezpieczyciele w Polsce wypłacają coraz większe odszkodowania za uszkodzone pojazdy, podczas gdy odszkodowania dla ofiar wypadków są niższe niż dziewięć lat temu. Skąd rosnący rozdźwięk między tymi odszkodowaniami?
Jak możemy dowiedzieć się z najnowszego raportu Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, w 2023 roku ubezpieczyciele wypłacili odszkodowania z polis OC za szkody nieosobowe (czyli uszkodzenia pojazdów, ale też na przykład infrastruktury drogowej) ponad 8,1 mld zł. Jest to rekordowa kwota i ponad dwukrotnie większa, niż w 2015 roku, kiedy odszkodowania takie wyniosły 3,8 mld zł.
Z kolei jeśli chodzi o szkody osobowe (czyli odszkodowania za zranienie w wyniku wypadku, trwały uszczerbek na zdrowiu lub śmierć) wypłacono w ubiegłym roku 1,38 mld zł. Jest to mniej niż w 2015 roku, kiedy wypłacono 1,41 mld zł. Pełne zestawienie znajdziecie poniżej.
W pierwszej chwili można by odnieść wrażenie, że ubezpieczyciele chętnie wypłacają wysokie odszkodowania, kiedy trzeba naprawić samochód, lecz ludzka krzywda jest dla nich o wiele mniej warta. Jak bowiem wyjaśnić tak duży wzrost różnicy w wypłatach odszkodowań za szkody osobowe i nieosobowe?
Warto przy okazji wspomnieć, o ile spadła liczba wypadków drogowych w Polce w tym okresie. Według danych Komendy Głównej Policji w 2015 roku doszło do 32 967 wypadków, w których zginęło 2938 osób, a 39 778 zostało rannych. Tymczasem w 2023 roku wypadków było 20 936, zabitych 1893, zaś rannych 24 125 osób.
Oznacza to, że jest mniej przypadków, w których zasądzane są odszkodowania dla ofiar wypadków. Mimo to wysokość wypłaconych zadośćuczynień pozostaje na zbliżonym poziomie, co można jednak tłumaczyć rosnącymi cenami, a więc i kosztami hospitalizacji.
Wypadki drogowe w Polsce. Tragiczny I kwartał 2024 roku
Jak jednak wyjaśnić ponad dwukrotny wzrost wypłat odszkodowań za uszkodzone pojazdy? Otóż odpowiedź na to pytanie brzmi "nowoczesność".
Opisany wcześniej wzrost wypłat odszkodowań za uszkodzone samochody, można łatwo wyjaśnić coraz nowocześniejszymi rozwiązaniami, jakie trafiają do samochodów. To przez nie nawet drobna stłuczka może okazać się horrendalnie droga w naprawie.
W starszym aucie niewielkie uszkodzenie przodu nie generowało dużych kosztów. Wymiana zderzaka, osłony chłodnicy czy reflektora, oznaczała zwykle wydatki po kilkaset złotych od części plus ewentualne lakierowanie. Obecnie nowy reflektor LED to koszt kilku tysięcy złotych, szczególnie gdy są to diody matrycowe. Co drogiego może być w zderzaku? Oprócz czujników parkowania, często znajdziemy tam głowicę radaru do adaptacyjnego tempomatu. To również wydatek kilku tysięcy złotych.
Alternatywnie radar może znajdować się na osłonie chłodnicy - niektórzy producenci zamiast umieszczać tam klasyczny znaczek marki, stosują płytkę z namalowanym znaczkiem, która pełni rolę głowicy. Z kolei za osłona chłodnicy mogą kryć się automatycznie sterowane żaluzje, które otwierają się lub zamykają w razie potrzeby, aby poprawiać aerodynamikę pojazdu. To też kosztuje. No i nie zapominajmy o kamerze parkowania, która również może znajdować się z przodu.
Nie można też zapominać, że w ciągu ostatnich kilku lat ceny nowych samochodów drastycznie wzrosły - niektórych modeli nawet dwukrotnie w przeciągu 5-6 lat. Powoduje to, że posiadacze kilkuletnich aut mogą za nie otrzymać na rynku wtórnym nawet tyle samo, ile zapłacili w salonie. Wzrosła więc wartość pojazdów oraz koszty ich napraw.