Rowerzysta pędził po przejściu dla pieszych. Przejazd miał opłakany finał
Jechał na pewniaka i szybko się doigrał. Kamery miejskiego monitoringu uchwyciły moment, w którym młody rowerzysta z impetem wjechał w bok samochodu osobowego na przejściu dla pieszych. Ten brawurowy przejazd sporo go kosztował.
W miniony piątek przed godz. 6.00 na skrzyżowaniu ulicy Partyzanckiej i Sikorskiego w Łodzi doszło do kolizji 18-letniego rowerzysty ze srebrnym oplem. Na nagraniu uchwyconym przez kamery miejskiego monitoringu widać, że kierujący jednośladem nie zważał na pozostałych uczestników ruchu. Świadczy o tym nie tylko prędkość, z jaką się poruszał, ale i pewność, jaka towarzyszyła mu podczas pokonywania przejścia dla pieszych.
Brawurowy przejazd kosztował młodego cyklistę sporo zdrowia, bowiem przeprawa przez przejście dla pieszych zakończyła się dla 18-latka bolesnym spotkaniem z drzwiami srebrnego opla. Zgodnie z tym, co przekazała łódzka policja, mężczyzna z ogólnymi potłuczeniami został przetransportowany do szpitala karetką pogotowia.
Kierującemu autem, 75-letniemu mieszkańcowi Mrągowa, nic się nie stało.
Winny całego zdarzenia jest młody rowerzysta i ta decyzja funkcjonariuszy nie powinna nikogo dziwić. Jak widać na nagraniu, kierujący jednośladem nie zachował szczególnej ostrożności, a na dodatek zamiast przeprowadzić rower przez przejście dla pieszych, czego wymagają przepisy, wjechał na nie z dużą prędkością. W efekcie za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym policjanci ukarali go mandatem karnym.
W takiej sytuacji 18-latek będzie również zobowiązany do pokrycia kosztów naprawy uszkodzeń na karoserii auta. Cyklistów - tak samo jak kierowców - obowiązuje ten sam taryfikator, co oznacza, że za wymuszenie pierwszeństwa i spowodowanie kolizji młodzieniec mógł zostać ukarany mandatem karnym wysokości nawet 1500 zł.
Nie jest to pierwsza sytuacja, w której rowerzysta wymusza pierwszeństwo na prawidłowo jadącej osobówce. Całkiem niedawno do podobnego zdarzenia doszło w Warszawie na Wybrzeżu Helskim przy ZOO pod Mostem Gdańskim. Poruszający się wówczas bardzo drogim rowerem mężczyzna, także nie zachował szczególnej ostrożności zbliżając się do przejścia dla pieszych.
Warszawiak, podobnie jak 18-latek z Łodzi, wjechał na jezdnię ze świadomością, że jest uprzywilejowany. Niestety, gdy rozwiązywaniem sporu zajęła się policja, okazało się, że winny kolizji jest rowerzysta. Mężczyzna nie tylko roztrzaskał profesjonalny sprzęt, którego wartość szacuje się na ponad 40 tys. złotych, ale także został zobowiązany do pokrycia kosztów naprawy auta.