Robert Kubica miał wypadek. Jego rajdówka dachowała. Video
Robert Kubica dojechał mocno uszkodzonym samochodem do mety drugiego etapu Rajdu Azorów, za którą znajduje się strefa serwisowa.
Zespół mechaników miał 45 minut, aby usunąć uszkodzenia i umożliwić kierowcy start do ostatniego, sobotniego etapu.
Zdaniem specjalistów jest to możliwe, bowiem wstępne oględziny wskazują, że nie została uszkodzona tzw. klatka bezpieczeństwa. Kubica wygrał pierwszy i drugi popołudniowy piątkowy OS, na trzecim minimalnie przegrał z Czechem Janem Kopecky'm, ale na kolejnym miał wypadek, który kosztował go ponad cztery minuty straty.
Po drugim dniu rajdu liderem jest Kopecky, wyprzedzając o 13,1 s Irlandczyka Craiga Breena i o 33,9 Portugalczyka Bruno Magalhaesa. Kubica jest dziewiąty, ze stratą 6.10,4, bowiem do jego czasu doliczono jeszcze minutę kary za spóźnienia na punkt kontroli czasu.
Do wypadku doszło mniej więcej w połowie jedenastego, jak się okazało ostatniego w piątek odcinka (dwunasty został odwołany z powodu fatalnego stanu trasy, mgły i deszczu). Auto polskiego kierowcy odbiło się od skarpy i dachowało. Na szczęście po dwóch obrotach samochód stanął na koła. Kubica wyskoczył ze swego Citroena, za nim wygramolił się z trudem pilot Maciej Baran, którego drzwi były zakleszczone.
Po krótkich oględzinach zniszczeń i naradzie wsiedli do auta i ruszyli w stronę mety. Dojechali do końca odcinka, ale stracili do najszybszych ponad cztery minuty.
Sam kierowca, opowiadając o tym, co się wydarzyło, nie ukrywał zdenerwowania i rozczarowania. "Nie wiem jak to się stało. A właściwie wiem - tył uciekł na prawym zakręcie, wjechaliśmy na skarpę, która była coraz wyższa. Auto przewróciło się na bok, rolowaliśmy dwa razy, ale stanęliśmy na kołach. Mechanicznie auto jest w porządku, co dalej zobaczymy" - powiedział na mecie.
Jeszcze przed wjazdem do strefy serwisowej mechanicy skupili się wokół Citroena Kubicy i choć nie wolno im było dotknąć auta, przy pomocy Maciej Barana starali się zdiagnozować, jakie części będzie trzeba błyskawicznie wymienić.
Po rolowaniu uszkodzony jest prawy bok, wyleciała tylna szyba, zgnieciona jest maska, powyginany dach, szwankuje przednie zawieszenie. Warunkiem dopuszczenia kierowcy do dalszej jazdy jest jednak w pierwszym rzędzie klatka bezpieczeństwa - system stalowych rur chroniących kierowcę i pilota podczas takich zdarzeń jak piątkowy wypadek Kubicy. Na szczęście klatka jest cała, a pozostałe uszkodzenia, nie mające wpływu na bezpieczeństwo, da się prowizorycznie naprawić.
Warunki na trasie piątkowego etapu były wyjątkowo trudne. Odcinki na położonych wyżej terenach odbywały się przy minimalnej widoczności, w gęstej mgle i deszczu. Szutrowe ścieżki prowadzą w wąskich wąwozach i szczytami wzniesień.
Sześć załóg odpadło z rywalizacji po wypadkach, kilka kolejnych po awariach aut. W rywalizacji pozostało już tylko 25 spośród blisko 40 startujących ekip. Na mecie etapu nie można było praktycznie zobaczyć samochodu, który nie nosiłby śladów kolizji. Dobrze znający miejscowe trasy Portugalczyk Bernardo Sousa powiedział na mecie ósmego OS, który Robert Kubica przejechał bardzo ostrożnie, tracąc do najlepszych półtorej minuty, że to była "szalona jazda". "Rąbnąłem o bandy co najmniej dwadzieścia razy. Mam jednak wszystkie cztery koła i to jest super" - opowiadał.
Pomimo utraty prowadzenia Kubica jest obiektem zainteresowania mediów i kibiców. Na każdym postoju jego samochód otoczony jest wianuszkiem fanów, w jego stronę kierują się mikrofony i kamery. Po piątkowym wypadku opowiadał jak do niego doszło w kilku językach - polskim, angielskim, włoskim.
Wśród widzów znajdują się także Polacy, na wyspie nie ma ich wielu, ale okazji do obejrzenia najbardziej znanego polskiego kierowcy nie opuścili marynarze ze statku, który przetransportował na Azory cały sprzęt startujących ekip i czeka teraz na redzie portu Ponta Delgada, aby załadować ponownie rajdowe auta, serwisowe ciężarówki i pozostały sprzęt.
W pobliżu biura rajdu zainstalowano profesjonalny rajdowy symulator, na którym wszyscy chętni mogą spróbować swych sił. Przed rozpoczęciem imprezy organizatorzy pokazu poprosili Roberta Kubicę, aby zasiadł na fotelu symulatora. Jego jazdę można było obserwować na kilku wielkich ekranach, a na wieść, że "jedzie" znany kierowca wokół stanowiska zgromadził się spory tłum.
Styl w jakim Kubica pokonywał idealnie odwzorowany odcinek specjalny jednego ze znanych rajdów zaimponował widzom, wśród których byli także członkowie wielu startujących ekip. Popis Polaka nagrodzony został długotrwałymi brawami.
Rajd Azorów kończy się w sobotę po południu.