Nowe auta w Polsce jeszcze nigdy nie były tak drogie. Ceny wbijają w ziemię
Czwarty raz z rzędu średnia cena nowych samochodów w Polsce przekroczyła pułap 180 tys. zł. W czerwcu 2024 za nowe auto płaciliśmy w kraju średnio aż 181 586 zł. Rekordowe wartości to nie tylko efekt podwyżek, ale też - paradoksalnie - bogacenia się społeczeństwa. Mimo wszystko, jeśli ktoś planuje zakup nowego auta w najbliższych miesiącach warto się pospieszyć.
Na horyzoncie widać już kolejną falę podwyżek, która dotknie głownie tańsze, popularne wśród klientów indywidualnych, modele. 179 702 zł - tyle średnio płaciliśmy w Polsce za nowy samochód w pierwszym półroczu 2024 roku. To aż o 6 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Chociaż rekordowe wartości nie wynikają wyłącznie z podwyżek, chętnym na zakup nowego samochodu radzimy się spieszyć. Wraz z nadejściem nowego roku ceny - zwłaszcza popularnych modeli - mogą skokowo wzrosnąć, a niektóre auta najpewniej w ogóle znikną z cenników.
Jak wynika z analizy IBRM Samar, średnia cena nowego samochodu w Polsce wyniosła w czerwcu już 181 586 zł - o 3,4 proc. więcej niż przed rokiem. Analitycy Samaru zauważają jednak, że - bazując na cenach katalogowych - na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy średnia podwyżka cen wyniosła zaledwie 1,5 proc. Rozbieżność bierze się stąd, że dane miesięczne - jak chociażby te czerwcowe - bazują na informacjach o rejestracji pojazdów, a nie pozycjach z cennika. Mówiąc wprost - im więcej drogich aut kupujemy, tym szybciej rośnie cena rejestrowanych w Polsce samochodów. Śmiało można więc zakładać, że duży udział w rekordowym wyniku ma rosnący udział w rejestracji aut segmentu premium. W czerwcu zwiększył się on o kolejne 2,2 proc, i odpowiadał już za - uwaga - 24 proc. rejestracji. Oznacza to, że jeden na cztery rejestrowane w Polsce nowe samochody to nowe Audi, BMW, Mercedes, Lexus, Volvo lub pojazd innej marki uznawanej za "luksusową". Średnia cena samochodów z tej grupy wyniosła w czerwcu - uwaga - aż 294 431 zł
Nie zmienia to jednak faktu, ze samochody systematycznie drożeją, a wzrost cen - z grubsza - odpowiada inflacji. Przykładowo cena aut popularnych osiągnęła w czerwcu wielkość 145 586 zł (+4,3 proc. rok do roku). "Poziom powyżej 140 tysięcy złotych dla marek popularnych utrzymuje się 10 miesiąc z rzędu i wszystko wskazuje na to, że osiągnięcie pułapu 150 tys. zł jest tylko kwestią czasu - informuje Samar. Eksperci prognozują, że kolejna psychologiczna granica - 150 tys. zł - może zostać przekroczona jeszcze przed końcem roku.
Prognozy dotyczące kolejnych podwyżek nie są przypadkowe. Przypominamy, że w styczniu 2025 roku wchodzą w życie nowe limity dotyczące średniej emisji CO2, jaką legitymować się mają sprzedawane w UE samochody.
Nowa średnia dla całego rynku (każdy producent otrzymuje swój indywidualny limit) wynosić ma od stycznia 93,6 grama na kilometr dla pojedynczego samochodu osobowego. Dla porównania, np. w Niemczech, gdzie bezemisyjne samochody elektryczne odpowiadają obecnie za 12 proc. sprzedaży, średnia emisja dla nowych aut przekracza dziś 122 gramy na kilometr. Producenci nie mają złudzeń, że nowy limit skutkować będzie skokową podwyżką cen. W jednym z niedawnych wywiadów Jacek Pawlak - szef Toyoty Central Europe - prognozował, że w przypadku przeciętnego auta spalinowego, emitującego około 140 gramów na kilometr, naliczana przez UE kara wynieść może blisko 5 tys. euro, czyli około 22 tys. zł. W efekcie część tańszych samochodów, sprzedawanych z niewielkimi marżami, może całkowicie zniknąć z oferty, a ceny pozostałych - zauważalnie wrosnąć.