Skoda Karoq i Mitsubishi Eclipse Cross – pojedynek modnych nowości

Niedawno na polskim rynku pojawiły się dwa nowe modele w bardzo popularnej klasie kompaktowych SUVów – Skoda Karoq i Mitsubishi Eclipse Cross. Chociaż obaj producenci byli już wcześniej obecni w tym segmencie, to nasi bohaterowie nie są bezpośrednimi następcami oferowanych wcześniej aut. Mają więc wiele wspólnego, ale, jak się okazuje, wiele również ich dzieli.

Oferowana od 2009 roku Skoda Yeti miała wiele zalet, ale budziła też pewne kontrowersje swoim pudełkowatym, "minivanowatym" nadwoziem oraz "czterookim" przodem. Auto zastąpiono więc modelem większym i o bardziej klasycznym designie - Karokiem.

Z kolei Mitsubishi ASX (na rynku od 2010 roku) to auto o klasycznym wyglądzie i nadal jest oferowane. Japończycy uznali jedna, że przyda im się model nieco większy i o znacznie bardziej przyciągającej wzrok stylistyce - tak powstało Eclipse Cross.

Oba nowe modele pojawiły się w Polsce na początku tego roku i poza podobną genezą stojącą za ich projektem (chęć nowego otwarcia w segmencie, w którym dany producent jest już obecny), mają również bardzo zbliżone wymiary. Obydwa modele mierzą około 4,4 m długości i mają niemal identyczny rozstaw osi (Mitsubishi mając 2670 mm wygrywa o 32 mm). Możemy więc chyba spodziewać się zbliżonych wymiarów wnętrza i podobnej praktyczności?

Reklama

To, że niekoniecznie musi tak być, sugeruje wygląd obu modeli. Karoq ma nadwozie typowego SUVa i pozbawione jest stylistycznej ekstrawagancji (największa to tylne światła, których tylko górna część zachodzi na klapę bagażnika). Z kolei Eclipse Cross stara się nawiązywać do dawnego modelu Eclipse, który był sportowym coupe. Dlatego też ma on mocno pochylony słupek C, pozbawiony przeszklenia i mocno pochyloną tylną szybę, przedzieloną na dwie części spojlerem. To, że bardziej przyciąga on uwagę na ulicy, niż Skoda, jest bezsprzeczne. Ma to jednak swoją cenę, ale o tym za chwilę.

Wnętrza porównywanych modeli odzwierciedlają częściowo ich charakter manifestowany na zewnątrz. Skoda proponuje bardzo stonowaną deskę rozdzielczą, wzorowo rozplanowaną i wykonaną z dobrych jakościowo materiałów. Mitsubishi z kolei ma więcej załamań oraz nietypowych kształtów i więcej srebrnych wstawek. Jego system multimedialny korzysta z wolnostojącego ekranu, który możemy obsługiwać zarówno dotykowo, jak i przy pomocy gładzika między fotelami. To ostatnie rozwiązanie nie należy do najwygodniejszych, choć starano się jak najbardziej wykorzystać jego potencjał, implementując rozpoznawanie gestów (podobnie jak w gładzikach stosowanych w laptopach), pozwalając w łatwy sposób np. wyświetlić kolejny ekran lub zmienić głośność. Sam system nie jest jednak tak intuicyjny i dobrze wykonany jak w Skodzie, a do tego, nawet za dopłatą, nie może mieć on nawigacji. Jakość tworzyw we wnętrzu też ustępuje tym w Karoq, choć tylko nieznacznie.

Oba modele oferują podobną ilość miejsca w obu rzędach siedzeń, a tylne kanapy mają opcję przesuwania. Skoda ma nieco lepsze fotele z przodu i trochę więcej miejsca nad głową z tyłu, ale w Mitsubishi będzie się wygodniej podróżowało w komplecie pasażerów, dzięki znacznie niższemu tunelowi środkowemu. Czeski model wyróżnia się także możliwością zastąpienia kanapy trzeba osobnymi fotelami, które nie tylko można złożyć, ale także zupełnie wyjąć.

Prawdziwa przepaść między modelami, znajduje się w bagażnikach. Mitsubishi, z racji nietypowego ukształtowania tylnej części nadwozia, ma jedynie 341 l pojemności - to niewiele mniej od... miejskiego Volkswagena Polo. Skoda może pochwalić się prawdziwie rodzinnym kufrem - 521 l (lub 479 l w wersji z osobnymi fotelami z tyłu).

Testowane samochody napędzane były silnikami o podobnej mocy i konstrukcji. To doładowane konstrukcje o pojemności 1,5 l i mocy 150 KM (Skoda) oraz 163 KM (Mitsubishi), obie rozwijające 250 Nm maksymalnego momentu w szerokim zakresie obrotów. Okazuje się jednak, że podobieństwo nie jest wcale takie duże, jak sugerują to powyższe dane. Wystarczy spojrzeć na osiągi. Karoq rozpędza się do 100 km/h w 8,4 s, natomiast Eclipse Cross w... 10,3 s. Skąd tak duża różnica? Nie mamy pojęcia. Co ciekawe, częściowo się ona zaciera, kiedy wybierzemy wersje z automatyczną skrzynią biegów. Karoq z 7-biegowym DSG potrzebuje 8,6 s na osiągnięcie 100 km/h, a Eclipse Cross z przekładnią CVT już tylko 9,3 s.

Subiektywne wrażenia z jazdy nie odbiegają od tego, co sugerują dane techniczne. Skoda ma zdecydowanie bardziej dynamiczną naturę i chętniej reaguje na ruchy prawej stopy. Mitsubishi, podczas spokojnej jazdy, sprawia podobne wrażenie, ale po mocniejszym wciśnięciu gazu nie rozpędza się tak chętnie, jak czeski konkurent. Testowany egzemplarz miał natomiast przewagę w postaci napędu 4x4, który co prawda pogarsza trochę osiągi (sprint do 100 km/h w 9,8 s), ale zapewnia świetną trakcję. Skoda nie daje możliwości zamówienia napędu na wszystkie koła do benzynowych wersji Karoqa (zmieni się to dopiero z wprowadzeniem wersji Scout i Sportline).

Skoda punktuje też w kategorii zużycie paliwa, chociaż spalanie zauważalnie odbiega od tego deklarowanego przez producenta. W ruchu miejskim musimy liczyć się z wartościami rzędu 9 l/100 km, natomiast w przypadku Mitsubishi jest to nawet 11 l/100 km.

Obaj konkurenci prezentują zbliżony poziom pod względem zachowania na drodze. Ich zawieszenia dość dobrze radzą sobie z wybieraniem nierówności, ale 18-calowe felgi sprawiają, że poprzeczne nierówności są wyraźnie wyczuwalne. Oba SUVy dobrze sobie radzą w zakrętach, ale trudno mówić o dużej przyjemności z pokonywania nimi ostrych łuków. Nieco lepiej w takich warunkach odnajduje się Skoda, która dłużej pozostają stabilna. W przeciwieństwie do Mitsubishi, Czesi dają też możliwość zamówienia adaptacyjnego zawieszenia oraz wyboru trybów jazdy, wpływających na działanie układu jezdnego, kierowniczego raz silnika, co pozwala powiększyć przewagę nad Eclipsem Crossem tak w kwestii prowadzenia, jak i komfortu/

W przypadku cen, to obaj konkurencji startują z podobnego, dość wysokiego, pułapu. Za czeskiego SUVa z silnikiem 1.5 TSI zapłacimy przynajmniej 95 400 zł, natomiast propozycja japońska to wydatek 93 990 zł. Zbliżone jest także seryjne wyposażenie - automatyczna klimatyzacja, alufelgi, tempomat, system ostrzegający przed ryzykiem kolizji światła do jazdy dziennej oraz tylne LED, a także radio. Mitsubishi dokłada do tego jeszcze asystenta pasa ruchu oraz przyciemniane tylne szyby, a Skoda Bluetooth i czujniki cofania. Warto też zauważyć, że radio w Karoq ma kolorowy ekran dotykowy 6,5 cala (w Eclipsie Crossie to zwykłe radio 2DIN), klimatyzacja jest dwustrefowa, a felgi o rozmiar większe (17").

Należy też pamiętać, że porównywalne wersje silnikowe, kiedy wybierzemy napęd na przednie koła i skrzynie manualne, dzieli duża różnica w osiągach. Na tyle duża, że Mitsubishi bliżej do bazowej odmiany Skody - 1.0 TSI o mocy 115 KM, rozpędzającej się do 100 km/h w 10,6 s. Takie auto kosztuje 87 900 zł. Tutaj dochodzimy też do problemu z gamą japońskiego modelu, która przewiduje tylko jeden silnik (w planach jest wprowadzenie diesla 2.2 DID 150 KM). Skoda oferuje dwa benzynowe oraz dwa diesle (moce 115 i 150 KM), do których niedługo dołączą dwie kolejne jednostki (obie mające 190 KM). Dla osób, które lubią mieć wybór (a szczególnie jeśli chcą wybrać diesla), tylko Karoq jest wart brania pod uwagę.

Nie ma co do tego wątpliwości, że obaj nasi bohaterowie dobrze wywiązali się z postawionymi przed nimi zadania - pokazali nową jakość w segmencie, w którym ich producenci już wcześniej byli obecni. Pod wieloma względami są to konkurenci prezentujący wyrównany poziom, ale przewaga propozycji Skody, nad Mitsubishi, okazuje się wyraźna. Karoq jest przede wszystkim bardziej praktyczny i sprawdzi się w roli rodzinnego samochodu, czego o Eclipsie Crossie nie da się powiedzieć. Czeski model oferuje też lepsze multimedia, bardziej przemyślaną obsługę, a także nieco lepsze właściwości jezdne oraz osiąg. Mitsubishi natomiast zdecydowanie wyróżnia się stylistyką, która zwraca uwagę na ulicy - więcej w tym modelu "lifestylu", niż pragmatyki. Oferuje też napęd na wszystkie koła, na który w benzynowych Karoqach będziemy musieli dopiero poczekać. To jednak za mało, aby wygrać z bardzo przemyślanym i dopracowanym konkurentem z Czech.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy