Gdy samochód wita nas przyjemnym ciepłem...
Jednym z podstawowych elementów wyposażenia samochodów w ostatnich lata stała się klimatyzacja.
Jeśli przejrzymy foldery reklamowe producentów, to okaże się, że pozbawione tego udogodnienia są właściwie tylko bazowe wersje aut. Nie ma się jednak co dziwić - każdy, komu przydarzyło się jechać w 30-stopniowym upale w kilkusetkilometrową trasę wie, że bez "klimy" ani rusz.
Klimatyzacja ma jednak to do siebie, że działa tylko z włączonym silnikiem. Z tego powodu w lecie musi minąć trochę czasu, zanim nagrzane wnętrze schłodzi się do akceptowalnej temperatury. Również ogrzewanie nigdy nie jest aż tak wydajne, by natychmiast zagrzać samochód zimą, gdy na zewnątrz panują mrozy.
Jednak istnieje rozwiązanie tego problemu. To ogrzewanie postojowe (potocznie, od nazwy jednego z producentów, określane jako webasto) i znajduje się na wyposażeniu naszego testowego mercedesa viano.
Jak to działa? W samochodzie zamontowany jest dodatkowy agregat, który podgrzewa płyn chłodniczy. Po uzyskaniu temperatury około 80 stopni, włączany jest wentylator, który nagrzewa wnętrze. Również rozgrzany silnik nie ma problemu z zapaleniem oraz krócej pracuje w warunkach gorszego smarowania zimnym olejem.
Każda wersja ogrzewania postojowego ma możliwość zaprogramowania czasu włączenia, a lepsze instalacje mają m.in. pilota. W "naszym" mercedesie pilota nie ma, można za to zapisać w pamięci trzy różne godziny uruchomienia systemu, a następnie wybrać jedną z nich, jako aktywną.
Programowania dokonuje się za pomocą przycisków na kierownicy, a system włącza się specjalnym przyciskiem.
Efekty są rewelacyjne. Wystarczy 20 minut pracy ogrzewania (system zużywa około 0,5 l paliwa na godzinę), by nawet przy minusowych porannych temperaturach we wnętrzu panowało przyjemne 20 stopni. To oznacza także, że nie ma konieczności odmrażania szyb, a najczęściej również - odśnieżania.