Taki scenariusz marzy się chyba każdemu miłośnikowi motoryzacji. Długie promienie porannego słońca zalewają okolicę ciepłym światłem, leniwy szum liści przetykany jest radosnymi, ptasimi trelami, a samotny cumulus na niebie tylko podkreśla bezkres czystego błękitu. I nagle tą sielankową scenę, niczym z kiczowatej akwareli, nagle przeszywa głośny ryk, a następnie przeciągły, głuchy warkot. Wystraszone ptaki czmychają z okolicznych drzew, pies sąsiada zaczyna ujadać, a sam sąsiad zaniepokojony wygląda przez okno z poranną kawą w ręce.
Ty zaś cieszysz się pierwszymi promieniami słońca na twarzy, czekając aż dach schowa się za twoimi plecami i napawasz odgłosami godnymi pierwotnej bestii, jakie wydaje z siebie zimny silnik. Po chwili ruszasz, leniwie muskając gaz, niespiesznie sunąc przez puste ulice, do wtóru przyjemnie pieszczącego uszy warkotu. Po niedługim czasie opuszczasz miejskie tereny, suniesz drogami wśród pól i lasów, ciesząc się wiatrem we włosach i muzyką z nagłośnienia godnego profesjonalnego studia nagrań. Aż wreszcie docierasz do krętej górskiej drogi. Wyłączasz muzykę, aktywujesz sportowy tryb, poprawiasz chwyt na kierownicy... i puszczasz się w wir ostrych zakrętów, wprasowujących w fotel przyspieszeń, odbierających dech dohamowań, a wszystko to do wtóru ogłuszającego ryku, odbijającego się echem po okolicy. Czysta motoryzacyjna ekstaza, atakująca każdy zmysł i piekielnie uzależniająca.
Właśnie do realizowania takich marzeń, stworzono bohaterów tego porównania. Pomimo tego, że ich konstruktorzy całkowicie inaczej podeszli do tego zadania.
Tak jak wspomnieliśmy na początku, obaj bohaterowie testu mają różne rodzaje nadwozia, ale znajdziemy tu też pewien wspólny mianownik - klasykę motoryzacji. Audi R8 to supersamochód z wielkim, centralnie umieszczonym silnikiem, co jest klasycznie europejskim podejściem do samochodów marzeń i bardzo wpływa na prezencję. Mamy tu więc stosunkowo krótki przód i kabinę oraz wyjątkowo długą część przeznaczoną na silnik, która zdaje się zajmować niemal połowę długości samochodu. Widać to szczególnie po zdjęciu dachu, kiedy R8 staje się jeszcze smuklejsze, niższe i nieproporcjonalnie wręcz szerokie (co szczególnie widać patrząc na nie z tyłu).
Z kolei Porsche 911 wygląda jak... jak Porsche 911. Często w kontekście tego modelu mówi się, że jest "legendarny", ale w jego przypadku nie są to tylko puste słowa, używane z braku pomysłu na bardziej oryginalny epitet. To model prawdziwie legendarny, tak samo jak jego linia nadwozia, a szczególnie ceniona jest właśnie odmiana Targa. Stworzona jako odpowiedź na groźbę zaostrzenia przepisów bezpieczeństwa dotyczących kabrioletów, przez wielu uważana jest za najbardziej zjawiskową i stylową. W pełni rozumiemy ten punkt widzenia i także uważamy, że jeśli ktoś kupuje 911 (zabytkowe czy współczesne) głównie z uwagi na prezencję oraz legendę marki, powinien wybrać właśnie Targę. Zaokrąglona tylna szyba wygląda niczym szklana kopuła, powielająca charakterystyczne obłości tyłu 911, a srebrny pałąk to bezpośrednie nawiązanie do dawnych, klasycznych dziś modeli. Wady? Takie częściowo tylko otwarte nadwozie wcale nie chroni lepiej przed wiatrem, niż 911 Cabriolet, za to nie daje takiego poczucia bezkresu przestrzeni, dach jest materiałowy, więc wymaga pielęgnacji jak w kabriolecie, a ze względu na skomplikowanie konstrukcji, operować możemy nim tylko na postoju (cała operacja trwa 19 sekund).
Supersamochody nie kojarzą się raczej z komfortowymi warunkami podróżowania, więc zajęcie miejsca za kierownicą Audi R8 potrafi przyjemnie zaskoczyć. Nie wpadamy tu do twardych kubełków (choć fotele przypominające kubełkowe są też dostępne), lecz siadamy na bardzo wygodnych fotelach z wszechstronną elektryczną regulacją. Atmosferze luksusu sprzyja fakt, że właściwie całe wnętrze testowanego R8 pokryte było skórą, a kilka elementów ozdobnych (jak otoczenie nawiewów oraz zestawu wskaźników) wykonano z włókna węglowego.
W oczy rzuca się także minimalizm deski rozdzielczej - Audi dla podkreślenia sportowego charakteru swojego modelu, zrezygnowało z ekranu multimediów i wszystkie funkcje przejął na siebie ekran wirtualnych wskaźników. Ciekawy zabieg, wywołujący nostalgiczne wspomnienia czasów, kiedy samochody miały na desce ledwie kilka przycisków i nikomu to nie przeszkadzało, bo ważne były wrażenia z jazdy, a nie gadżety. Nie ma też obaw co do wygody obsługi, ponieważ między fotelami znajduje się pokrętło oraz przyciski funkcyjne, więc po menu poruszamy się tak samo, jak w Audi wyposażonych w centralny ekran.
Niestety wnętrze R8 ma jeden, bardzo poważny problem - jest zbyt ciasne i to dla wielu kierowców! Za kierownicą optymalnie czuć będą się osoby o wzroście do 170 cm (!). Wyżsi kierowcy też tu oczywiście usiądą, ale będą odczuwali większy lub mniejszy dyskomfort. Siedzi się też zbyt wysoko jak na supersamochód, co dodatkowo pogarsza odczucia.
Sytuacja w Porsche 911 jest nieporównywalnie lepsza. Tutaj mamy wrażenie, że siadamy dosłownie centymetr nad asfaltem, a miejsca jest po prostu całe mnóstwo. Na tyle dużo, że nawet w przypadku wysokich kierowców fotel odsuwa się do tyłu po otwarciu drzwi (a kolumna kierownicza podnosi się), aby ułatwić wsiadanie i wysiadanie. Oczywiście 911 z racji umieszczenia silnika za tylną osią pozwala na wygospodarowanie większej ilości miejsca (w tym również drugiego rzędu siedzeń), ale od R8 bardziej przestronny jest nie tylko 718 Boxster, ale nawet Mazda MX-5!
Podobnie jak w Audi również w Porsche wita nas wszechobecna skóra wysokiej jakości, ale model z Zuffenhausen punktuje o wiele bogatszym wyposażeniem. Głównie takim z zakresu systemów wspomagania kierowcy - podczas gdy w R8 musimy zadowolić się zwykłym tempomatem, 911 potrafi jechać częściowo autonomicznie i może być wyposażone w system Night Vision (jak testowany egzemplarz). Do tego dochodzą także drobniejsze rzeczy, jak możliwość zamówienia wentylacji foteli, dwustrefowa klimatyzacja zamiast jednostrefowej, itd. Słowem podczas gdy R8 nastawione jest na bycie klasycznym supersamochodem, 911 kontynuuje tradycję sportowego auta, z którego komfortowo możemy korzystać na co dzień, nie rezygnując z żadnych gadżetów.
Spokrewnione z Lamborghini Huracanem Audi R8 jest jednym z ostatnich samochodów, który można kupić z wolnossącym silnikiem. I to jakim! 5,2-litrowa jednostka V10 kręci się do niemal 9 tys. obr./min, wydając przy tym z siebie piekielne dźwięki i hipnotyzując niekończącym się wspinaniem na obroty. Temu prychającemu ogniem i buzującemu testosteronem brutalowi, Porsche przeciwstawia niezwykle sprawnego, acz na pierwszy rzut oka, trochę niepozornego atletę. Jednostka niewspomagana opcjonalnym sportowym wydechem (jak testowany egzemplarz), brzmi całkiem interesująco i swoim warkotem oraz sapnięciami, przywodzi na myśl dawne "dźewięćsetjedenastki", ale nigdy nie traci dobrych manier.
Umieszczony tradycyjnie za tylną osią 6-cylindrowy bokser ma "tylko" 3 litry pojemności, chociaż wspomaganych dwoma turbinami. Generowane przez niego 450 KM robi wrażenie, ale Audi R8 przeciwstawia im aż 540 narowistych rumaków. Ustawiamy więc oba auta obok siebie, zapala się zielone światło i... zaskoczenie! O wiele słabsze Porsche okazuje się szybsze od R8!
No dobrze, nie jest to aż takie zaskoczenie. Według danych technicznych Targa 4S przyspiesza do 100 km/h w 3,6 s, natomiast Spyder V10 RWD w 3,8 s. Ponadto Audi ma napęd wyłącznie na tylne koła, co w realnych warunkach drogowych oznacza spore problemy z trakcją, stąd różnice zwykle są większe. W przypadku wersji quattro (mającej 570 KM) sprint do 100 km/h trwa 3,5 s.
Mniejsza jednak o ułamki sekund, ponieważ oba samochody okazują się piekielnie szybkie i bezlitośnie wciskają w fotel. Parę mocniejszych przyspieszeń, ruszenie z procedury startu oraz kilka szybszych zakrętów wystarczą, by wywołać wypieki niezdrowej ekscytacji na twarzy każdego miłośnika samochodów oraz przerazić każdego nie-miłośnika. Są bardzo podobne do siebie pod względem ostrości w reakcjach na gaz, co jest zasługą błyskawicznie działających skrzyń dwusprzęgłowych. Podwójnie doładowana jednostka 911 nie pozwala sobie na słabości takie jak turbodziura, ale brutalnością i wrażeniami dźwiękowymi, nie może równać się z wolnossącym V10.
Oba modele bardzo różnią się także zachowaniem na drodze. Porsche ponownie stawia na bogactwo opcji i dodatków, wśród których znajdziemy adaptacyjne zawieszenie, aktywne stabilizatory niwelujące przechyły i skrętną tylną oś, które w połączeniu z bardzo sprawnym napędem na wszystkie koła, tworzą wrażenie, że 911 wręcz nagina prawa fizyki. Zachowuje się niezwykle zwinnie oraz neutralnie, jakby utrata przyczepności mogła nastąpić jedynie na wyraźne życzenie kierowcy i wyłącznie dla jego uciechy.
R8 z kolei oferuje sportowe zawieszenie i... tyle. Żadnych dodatkowych gadżetów ani systemów - nawet adaptacyjne amortyzatory nie są dostępne (dostaniemy je dopiero w topowej 620-konnej wersji). Supersamochód Audi ponownie więc sprowadza nas do dawnych czasów, kiedy auto było konfigurowane tylko raz - na linii produkcyjnej. Kierowca dostaje do dyspozycji zaskakująco analogowy pojazd, na którego prowadzenie wpływa wyłącznie to, jak poradzi sobie z 540 KM rzucanymi na tylną oś. Daje to oczywiście ogromną frajdę, ale wymaga znacznie więcej doświadczenia i pewniejszej ręki, niż w przypadku Porsche.
Tak jak wspomnieliśmy na samym początku, Audi R8 Spyder V10 RWD oraz Porsche 911 Targa 4S to kompletnie różne samochody, a nasze porównanie tylko to potwierdza. Chociaż oba mają mocarne silniki, otwarte nadwozia i są prawdziwymi samochodami marzeń, dzieli je niemal wszystko. Oczywiście można zestawić je w bardziej pasującej do siebie konfiguracji, stawiając naprzeciwko siebie R8 Spyder V10 performance quattro oraz 911 Turbo S Cabriolet, ale to nadal byłoby porównanie brutalnego, analogowego (jak na dzisiejsze czasy) supersamochodu z unikalnym połączeniem supersportowych osiągów z luksusem i przyjaznością w codziennym użytkowaniu.
Trudno więc wskazać wygranego tego porównania, ponieważ to auta o różnym charakterze. Z łatwością wyobrażamy sobie jeżdżenie Audi R8 na co dzień, ponieważ frajda jaką to auto daje, pozwala z łatwością wybaczyć niższy komfort i mniej gadżetów niż w Porsche. Niewybaczalna jednak jest ciasnota wnętrza, przez którą nawet testującym mającym "pospolite" 180 cm wzrostu, było zwyczajnie niewygodnie, co trochę przekreśla sens kupowania takiego auta (dodajmy, że pierwsza generacja R8 nie miała podobnych problemów), co piszemy z wielkim żalem.
Porsche 911 Targa 4S to z kolei auto na właściwie każdą okazję. Można nim wygodnie jeździć na co dzień, sprawi mnóstwo frajdy podczas weekendowej wycieczki, dwie osoby zmieszczą w nim bagaże nawet na wakacyjny wyjazd, a jeśli ktoś wpadnie na pomysł, żeby wybrać się na tor... może liczyć na świetną zabawę. Polecamy jedynie dokupienie sportowego wydechu, który bardzo poprawia wrażenie słuchowe i nadaje autu więcej ostrego charakteru.
Michał Domański