Polskie drogi

W wypadkach zginęło "tylko" 36 osób. Sukces? Z pamiętnika młodszego aspiranta

Od piątku na drogach doszło do 443 wypadków, w których rannych zostało 541 osób, a zginęło 36. Ofiar śmiertelnych jest o 19 mniej niż w ubiegłym roku w analogicznym okresie. Widać zdecydowaną poprawę - podkreślił Antoni Rzeczkowski z Komendy Głównej Policji.

Jak wynika ze statystyki policji, w czasie przerwy świątecznej (tj. od 21 grudnia do 26 grudnia) na drogach doszło do 443 wypadków - o 115 mniej niż w roku ubiegłym. W wypadkach zginęło 36 osób, aż 19 mniej niż w poprzednim roku.

Od piątku do środy rannych w wypadkach zostało 541 osób (o 141 mniej niż w analogicznym okresie rok temu). Policja zatrzymała 1275 pijanych kierowców.

"Widać zdecydowaną poprawę, 19 osób mniej zginęło, to wymaga przede wszystkim podkreślenia" - ocenił Antoni Rzeczkowski z KGP.

Od piątku do środy trwała policyjna akcja ruchu drogowego "Świąteczny weekend - bezpieczne Boże Narodzenie", polegająca na wzmożonych kontrolach na drogach. Brało w niej udział około 5 tys. funkcjonariuszy z drogówki.

Reklama

Z pamiętnika młodszego aspiranta

27 grudnia, czwartek. Uff... Święta święta i po świętach. Dzisiaj mam wolne, więc mogę spokojnie usiąść i napisać parę słów.

Trochę oddechu po dwóch dniach służby mi się należy jak psu micha, choć prawdę mówiąc za dużo roboty to nie mieliśmy. W telewizji powiedzieli, że to było najspokojniejsze Boże Narodzenie od wielu lat. Nasz rzecznik coś tam bredził, że poprawę bezpieczeństwa na drogach zawdzięczamy zwiększeniu liczby policyjnych patroli na drogach, ale moim zdaniem nie ma się z czego cieszyć.

Człowiek stoi przy drodze, macha suszarką, sprawdza dokumenty, każe dmuchać w alkomat, łapy marzną, wieje jak diabli, a urobek żaden. Kiedy wróciłem wieczorem do domu i opowiedziałem co i jak, żona nie była zadowolona, oj nie była. Szef jutro na odprawie pewnie też nas nie pochwali. Żeby tylko nie walnął po kieszeni. Jeszcze przecież nie zwariowałem jak ten koleś, który sam się ukarał mandatem ze strachu, że jak wróci z pustymi rękami to mu obetną premię. Albo wpakują do radiowozu ekipę telewizyjną.

Janek i Fredek podpadli kiedyś komendantowi.

Wezwał ich do siebie i mówi: "Słuchajcie, nasza jednostka została wytypowana do udziału w realizacji programu edukacyjnego, poświęconego zwalczaniu zjawiska piractwa drogowego. Jesteście fotogeniczni, macie dobrą dykcję. Oddelegowuję was na tydzień do tej pracy". Cały komisariat śmiał się z chłopaków, że mają parcie na szkło, że będą robić za gwiazdy, ale w duchu im współczuliśmy. Wiecie jak to jest jeździć z dziennikarzem i kamerą na tylnej kanapie. Obowiązuje pełny wersal. "Panie kierowco, zgodnie z taryfikatorem muszę pana ukarać mandatem w wysokości...". I tak dalej. Straconej dniówki szkoda, a co dopiero całego tygodnia!

Co za święta... Nawet pijaków za kółkiem usiadło trochę mniej niż zwykle. Nawiasem mówiąc, wszyscy się zastanawiają, jak zmniejszyć liczbę wypadków, a rozwiązanie jest proste, przynajmniej zimą. Wystarczy nie odśnieżać i nie odladzać dróg. Ludzie zostaną w chałupach, nikt nie będzie ryzykował jazdy w takich warunkach i statystyki wypadkowości zaraz się poprawią. Proste? Proste, ale nie mam zamiaru nikomu tego podpowiadać. Nie będę podcinał gałęzi, z której żyję. I bez tego czasy są coraz cięższe.

Najpierw zakazali nam łapać kierowców z ukrycia. Podobno policji w wolnej, demokratycznej Polsce nie wypada kryć się po krzakach. Mamy być z daleka widoczni. To tak, jakby ubrać tajniaków w odblaskowe kamizelki z napisem "agent policji" i dziwić się, że nikt nie pozwala się im się podejść. Nam też od razu wskaźnik mandatofunkcjonariuszodniówki spadł na łeb na szyję, a planów bynajmniej nie obniżyli.

Normalnie odechciewa się pracować. Chyba pójdę na urlop. Lub znowu na L4. A potem na emeryturę.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy