Dubaj 2017. Pech polskiego zespołu z Kubicą w składzie

Nie ma już szans na dobry wynik polskiego zespołu Förch Racing podczas 24-godzinnego wyścigu na torze Dubai Autodrome.

Kraksa nie wyglądała na groźną, ale uszkodzenia samochodu okazały się spore
Kraksa nie wyglądała na groźną, ale uszkodzenia samochodu okazały się sporeFot. Wojciech MajewskiINTERIA.PL
.Fot. Wojciech MajewskiINTERIA.PL

Po bardzo dobrym początku Roberta Lukasa  kolejny kierowca,  Meksykanin  Santiago Creel niestety tracił  już przewagę, plasując się na 15-16 miejscu w generalce.

Na domiar złego podczas  trzeciej zmiany, kiedy to za kierownicą znajdował się  Marcin Jedliński (jechał głównie podczas "kodu 60") Porsche 911 GT3 R polskiego zespołu zostało na jednym z zakrętów uderzone w tył przez inną wyścigówkę. Wydawało się jednak, że uszkodzenia nie przeszkadzają w jeździe. Gdy po tankowaniu za kierownicę usiadł Kubica wszyscy spodziewali się, że Robert będzie odrabiał straty czasowe.   Stało się jednak inaczej. Po jednym okrążeniu Kubica zjechał z toru, bowiem auto  nie dało się skutecznie prowadzić. Zniszczenia po kraksie Jedlińskiego okazały się poważniejsze niż się spodziewano - uszkodzony został  m.in dyfuzor.

Czasami samochód trzeba naprawić młotem...Fot. Wojciech MajewskiINTERIA.PL

Po długim postoju, podczas którego naprawiano wyścigówkę, za kierownicę zasiadł ponownie Robert Kubica. Na odrabianie strat nie było jednak  już szans. Zwłaszcza, że kolejna sesja w wykonaniu Roberta Lukasa i kolejne problemy z samochodem, tym razem z przepustnicami i komputerem.

Jeszcze przed północą, po przejechaniu zaledwie 242 okrążeń  zespół  Förch Racing wycofał się z rywalizacji. Wcześniej ten sam los spotkał inne porsche w polskich barwach. 

.Fot. Wojciech MajewskiINTERIA.PL

Podobny los spotkał drugi polski samochód - pucharowe Porsche 911 GT3 z numerem 81. W 4 godzinie wyścigu po pokonaniu 78 okrążeń pojazd uczestniczył w poważnej kolizji z zawodnikami jadącymi BMW i KTM-em. Niestety naprawa samochodu w warunkach torowych okazała się niemożliwa przez co team podjął decyzję o jego wycofaniu.

Polacy na podium

W klasyfikacji generalnej wygrał zespół Herberth Motorsport (Porsche 991 GT3 R) w składzie Allemann, Bohn, Renauer, Renauer i Hartley, który przejechał 578 okrążeń  w czasie 24:02:01.224.

Na drugim miejscu sklasyfikowano  team Manthey Racing jadący Porsche 991 GT3 R (576 okrążeń w czasie 24:02:31) w składzie Klohs, Müller, Cairoli i Krumbach.

Black Falcon i ich Mercedes AMG GT3. za kierownicą Michał BroniszewskiFot. Wojciech MajewskiINTERIA.PL

Na trzecim stopniu podium  znalazł się zespół Black Falcon (575 okrążeń w czasie 24:02:01) w składzie: Al Faisal, Haupt, Buurman, Michał Broniszewski i Engel).

- Miejsce w pierwszej trójce to zawsze duży sukces, zwłaszcza w tak prestiżowym wyścigu w bardzo mocnej i licznej obsadzie  - powiedział Michał Broniszewski po zakończeniu wyścigu.  Przed startem marzyliśmy po cichu nawet o zwycięstwie, ale dwie załogi Porsche były nie do pokonania. Niewiele zabrakło nam do drugiego miejsca. Pomimo to, jestem bardzo zadowolony zarówno z wyniku, jak i z tempa, którym jechaliśmy. Samochód był bardzo szybki i niezawodny. Podczas wyścigu mieliśmy bardzo dużo okresów neutralizacji, nazywanych w Dubaju "Code 60". Mocno przeszkadzało to w utrzymaniu koncentracji, ale to nie do uniknięcia, gdy startuje prawe 100 samochodów o bardzo zróżnicowanych osiągach.

W klasie TCR   Petrol Touring Cars 2000cc Supercharged)  wygrała ekipa Cadspeed Racing (w składzie Kaye-Griffin-Holstein-Hutchison)  jadąca  Audi RS3 LMS TCR. Przejechali 513 okrążeń w czasie 24:03:53.617 ze średnią prędkością 115.09 km/h

Na drugim miejscu sklasyfikowano team Modena Motorsports (w składzie Shen-Shen-Tjia-Beche) jadący  Seatem Leonem  TCR V 2 SEQ. Przejechali 511 okrążeń w czasie 24:02:10.086 ze średnią prędkością 114.78 km/h.

Na podium ekipa Zest Racecar Engineering w składzie której jechała Małgorzata RdestFot. Wojciech MajewskiINTERIA.PL

Na trzecim stopniu podium (52. miejsce w generalce) stanął zespół  Zest Racecar Engineering (w składzie Ulivieri,  Małgorzata Rdest, Allen,  Coupal i Weisberg) jadący Seatem  Leonem  TCR V 2 DSG. Przejechali 483 okrążeń w czasie 24:02:49.129  ze średnią prędkością 108.44  km/h. W klasie tej sklasyfikowano tylko 4 teamy.

"To był trudny wyścig. Wyścig 24-godzinny to ogromne zmęczenie, niemal walka o przetrwanie. Miałam cztery wyjazdy, w tym cztery godziny jechałam w nocy. Pomiędzy zmianami spałam tak naprawdę bardzo niewiele. Na początku mój zmiennik zaliczył dwa kontakty. Cieszę się, że pomimo trudności udało nam się dowieźć auto do mety w jednym kawałku. Jestem ogromnie szczęśliwa, że udało nam się wjechać na podium" - powiedziała Rdest tuż po wyścigu.

Wyścig w Zjednoczonych Emiratach Arabskichm to pierwszy etap cyklu 24h Endurance Series. Kolejne zawody odbędą się we Włoszech na torze Mugello, gdzie w marcu ubiegłego roku Kubica zajął 44. miejsce w wyścigu 12-godzinnym. W sumie zaplanowano siedem rund. To seria, która w wyścigowym świecie cieszy się umiarkowanym prestiżem.  W dużej mierze startują w niej kierowcy - amatorzy, których stać na poniesienie sporych kosztów. Dla zawodowców zaś (takowych w Dubaju pojawiło się zaledwie  kilkunastu)  to jedynie trening przed prawdziwymi zawodami.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas