Kolejny wypadek Tesli. Tym razem utonęła w basenie. I to nie z winy autopilota

Ostatnio nie brakuje przykrych wiadomości z udziałem pojazdów marki Tesla. Jak podają amerykańskie media – dwie osoby dorosłe i dziecko ucierpiały na skutek wjechania samochodu do basenu. Co zaskakujące – tym razem nie była to wina autopilota.

 

Informacja o niecodziennym zdarzeniu wraz z fotografią ukazującą zatopioną Teslę, została opublikowana na Twitterze Straży Pożarnej w Pasadenie.

Z opisu pod zdjęciem wynika, że dwie osoby dorosłe, oraz 4-letnie dziecko zostały wyciągnięte z samochodu, który niespodziewanie wjechał do basenu na terenie jednej z lokalnych szkół w pobliżu amerykańskiego miasta. Jak do tego doszło?

Tym razem nie zawinił autopilot

Nie ma się co oszukiwać. Zapewne większość z nas w pierwszej chwili pomyślał o "słynnym" autopilocie Tesli. Otóż nie tym razem.

Powodem całego zajścia miało być zwykłe roztargnienie kierowcy, który pomylił pedał gazu z hamulcem i zamiast zahamować, gwałtownie ruszył. Reakcją na to, że auto przyspiesza, zamiast zwalniać, było najprawdopodobniej mocniejsze wciśnięcie gazu. Jadąca z impetem Tesla najpierw przebiła ścianę budynku, a następnie zanurkowała w wodzie.

Reklama

Obyło się bez poważnych obrażeń

Na szczęście na pomoc szybko ruszyli pracownicy placówki, którzy wskoczyli do basenu i wyciągnęli z wody wszystkie osoby z auta. Według oficjalnych informacji - nie zgłoszono żadnych poważnych obrażeń, a cała "przygoda" zakończyła się na siniakach, strachu i... rzecz jasna utopionej Tesli.

Jak podała stacja NBC Los Angeles - wrak pojazdu został niedługo później wyciągnięty przy pomocy specjalnego, drogowego dźwigu.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tesla | wypadek | Autopilot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy