Wszystkie auta się psują!

Wg danych Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, samochody są obecnie najbardziej awaryjnym produktem na rynku.

Czy auta faktycznie psują się na potęgę i czy słuszne jest twierdzenie, że starsze samochody wykonane były solidniej?

W internecie bez trudu znaleźć można dane na temat awaryjności samochodów używanych. Statystyki takie prowadzą m.in. ADAC, TUV czy Dekra. My, na podstawie danych publikowanych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, pokusiliśmy się o zestawienie usterek samochodów nowych, wykrytych przez producentów. Jakie marki miały w ubiegłym roku najwięcej niedoróbek?

Niechlubny rekordzista

W roku 2009 zgłoszono aż 48 akcji serwisowych (niektóre obejmowały po kilka modeli aut) dotyczących nowych samochodów. Co ciekawe, niechlubną rekordzistką w tej dziedzinie okazała się firma Volvo. Pojazdy tej marki przywoływano do serwisów aż osiem razy. Nieco lepiej, chociaż wciąż niezbyt imponująco, wygląda sytuacja Fiata, Forda i Renault. Pojazdy tych marek wzywano do warsztatów sześciokrotnie. Cztery razy na naprawę swoich samochodów wzywało klientów Mitsubishi, po trzy razy Nissan i Skoda. Dwukrotnie do serwisów wzywano właścicieli Suzuki. Po jednej akcji nawrotowej ogłosiły w ubiegłym roku: Dacia, Honda, Kia, Opel i Saab.

Reklama

Jakie elementy i układy zawodziły najczęściej?

Okazuje się, że najwięcej groźnych problemów stwarzają zwykłe niedoróbki. Fiat (punto) i Renault (koleos) wzywały do serwisu z powodu wadliwego dokręcenia kolumny kierowniczej. Ten ostatni producent miał też problemy z nieprawidłowym dokręceniem foteli (renault master) czy pasów bezpieczeństwa (renault traffic).

Wiele usterek dotyczyło również nieprawidłowego mocowania przewodów instalacji elektrycznej czy paliwowej. Z pękającym czy przecierającym się "powrotem" paliwa zmagały się m.in. Mitsubishi (lancer evo X - przetarcie przewodu groziło pożarem), a także Fiat (panda) czy Saab 95. Te ostatnie przypadki dotyczyły jednak aut z silnikiem diesla, więc nie zachodziło bezpośrednie zagrożenie zapłonem. Wadliwe zamontowanie przewodów elektrycznych było przyczyną akcji serwisowej Suzuki. W modelu grand vitara przewody ocierały się bowiem o osłonę rozrządu.

Stosunkowo dużo kłopotów sprawiał też producentom układ hamulcowy. Z powodu nieprawidłowego działania hamulców (pompa hamulcowa, serwo) na nieplanowany postój w serwisie zjawić się musieli właściciele m.in. land roverów defender, a także fordów - modele: focus, C-max, kuga, mondeo, S-max czy galaxy. Usterka związana z nieprawidłowym działaniem hamulców (przy zimnym silniku) przywołała też do warsztatów właścicieli volvo (C30, S40, V50, C70, V70 i S80) i mitsubishi (modele lancer i outlander z automatyczną skrzynią biegów oraz pajero).

Wielu producentów ma też problemy ze szczelnością poszczególnych układów. Olej wyciekał np. z land rovera defendera, z nieszczelnością układu wspomagania miało problem Volvo (model XC 90). Płyn chłodniczy wyciekał m.in. z fiata ducato czy forda focusa. Zwłaszcza ten ostatni producent kilkukrotnie wzywał do serwisów swoje pojazdy z uwagi na korozję elementów układu chłodzenia (fordy wciąż nie przepadają za solą na drogach).

Wiele figli płata elektronika

Samochody różnych producentów często powstają w tych samych fabrykach, na sąsiednich liniach montażowych. Awaria jednej maszyny może więc powodować problem kilku marek. Tak było np. w przypadku bliźniaczych fiata 500 i forda KA. Producenci musieli wezwać do serwisu oba modele, z powodu wadliwego dokręcenia tarczy kotwicznej hamulców do tylnej belki.

Wiele figli płata również wszechobecna elektronika. Volvo wzywało właścicieli S80, XC70 i V70 w celu zmiany oprogramowania wycieraczek, Skoda (superb II, octavia) borykała się ze wadliwym sterownikiem przekładni DSG, a Renault z wadliwym oprogramowaniem układu wspomaganie kierownicy (scenic). Z powodu usterki instalacji elektrycznej do serwisów wezwani zostali również właściciele Dacii (logan i sandero). Usterka dotyczyła kontrolki układu ABS.

Auta na "F" i inne mity

Czy na podstawie tych danych można twierdzić, że samochody jednej marki wykonane są lepiej niż innej? Czy podział na auta włoskie, francuskie, japońskie i niemieckie ma jeszcze jakiś sens?

Faktem jest, ze zarówno Fiat jak i Renault mają na koncie po sześć akcji serwisowych. Trzeba jednak pamiętać, że stosunkowo duża ilość podyktowana jest również szeroką paletą oferowanych przez tych producentów modeli. Powody do radości mogą mieć fani samochodów niemieckich - w ubiegłym roku Audi, BMW, Mercedes czy Volkswagen nie ogłosiły w Polsce ani jednej akcji serwisowej. Wypada jednak zauważyć, że to samo powiedzieć można też o Alfie Romeo, Citroenie czy Peugeocie. Dlatego właśnie dzielenie marek wg kraju pochodzenia wydaje się nieco lekkomyślne.

To, do jakiego koncernu należy obecnie dana marka i z jakiego kraju się wywodzi, niewiele dziś znaczy. Rdzennie japońskie samochody produkowane są od lat w Wielkiej Brytanii, niemieckie auta powstają w Austrii, szwedzkie (czy raczej chińskie) w Belgii, a francuskie - jak chociażby peugeot 4008 czy citroen c-crosser - w Japonii. Niepokojącym wyjątkiem od tej reguły może być jedynie przykład Hondy. Jedyna akcja serwisowa ogłoszona przez tego producenta na polskim rynku dotyczyła wytwarzanej w Chinach hondy jazz. W autach brakowało m.in. śrub stabilizujących kurtyny powietrzne...

Samochodowa globalizacja już dziwi

Samochodowa globalizacja nikogo nie powinna już dziwić. Priorytetowym celem jest przecież minimalizacja kosztów. Przenosząc produkcję do innych krajów wytwórcom udaje się zaoszczędzić nie tylko na tańszej sile roboczej, ale też obejść przepisy dotyczące ceł i importu.

Podobne zjawisko dotyczy również części, które montowane są w pojazdach. Gdy jakiś producent ogłasza akcję serwisową, w świat idzie jedynie informacja, że naprawy wymagają pojazdy tej czy innej marki. Nikt nie informuje jednak, ze winę za feler w większym stopniu ponosi jeden z podwykonawców wykonujący konkretną część, jak np. Bosch, Magneti Marelli, Sagem czy ZF.

Nie można też twierdzić, że nowe samochody wykonane są z mniejszą starannością, niż ich poprzednicy. To, że auta określić można jako najbardziej awaryjny produkt dostępny na rynku nie oznacza jeszcze, że psują się one na potęgę. Pamiętajmy, że samochody jako towar w statystykach zgłoszeń produktów niebezpiecznych rywalizują z zabawkami, długopisami, pralkami czy lokówkami do włosów. Stopień skomplikowania technicznego wszystkich tych przedmiotów nie może się w żadnym stopniu równać ze współczesnymi pojazdami.

Nie jest też prawdą, że kilkanaście lat temu auta psuły się rzadziej. Nie było wówczas tylu instytucji nadzorujących jakość produktów i mało kto prowadził podobne statystki. Usterki, przez które producenci samochodów zmuszeni są do uruchamiania akcji serwisowych, kilkanaście lat temu uznano by za przypadłości typowe dla konkretnego modelu. W serwisie, zamiast bezpłatnej wymiany, usłyszelibyśmy co najwyżej "ten typ tak ma".

Paweł Rygas

Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mitsubishi | Fiat | pojazdy | Volvo | samochody | Auta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy