Spóźnione kombi
Konia z rzędem temu, kto potrafi wytłumaczyć, dlaczego dopiero 20 lat po rozpoczęciu produkcji poloneza pomyślano o wersji kombi tego modelu.
O taką aż się prosiło od początku. Na drogach pełno było polonezów jeżdżących z niedomkniętymi tylnymi drzwiami, przewożącymi różne przedmioty o gabarytach większych niż mógł pomieścić niewielki bagażnik tego auta. Nic dziwnego, że pojawiły się nawet piąte drzwi w kształcie nastawki kombi, które - reklamowane zresztą w "Motorze" - zaczęły się znakomicie sprzedawać.
Decyzję o przygotowaniu Poloneza w wersji kombi podjął dopiero nowy dyrektor FSO, Andrzej Tyszkiewicz, po wprowadzeniu na rynek modelu MR 91 Caro. Makieta powstała w modelarni Zakładu Doświadczalnego FSO w Falenicy w roku 1992, a rok później zaprezentowano ją szerokiej publiczności na II Międzynarodowych Targach Motoryzacji w Poznaniu. Wszyscy oglądający ją w stoisku FSO pytali o jedno: dlaczego tak późno i kiedy będzie można kupić Poloneza kombi. Padała odpowiedź, że być może już za dwa lata - "prace konstrukcyjne trwają".
W rzeczywistości makieta nie była nawet dopracowanym studium. Styliści Antoni Kasznicki i Mirosław Kowalczuk dopiero je tworzyli. Opracowanie konstrukcyjne projektu zlecono firmie Ruecker Polska. Zaproponowała ona konstrukcję mieszaną. Do tylnego słupka był to seryjny, z wyjątkiem dachu, polonez atu plus, który wszedł na taśmę w 1996 roku, a dalej nadwozie pokryto elementami z tworzywa sztucznego mocowanymi do stalowego szkieletu. Stalowo-plastikowe były także piąte drzwi. Na dachu przewidziano relingi.
Polonez kombi mógł przewieźć 5 osób i 210 kg bagażu lub w wersji van 2 osoby i 430 kg ładunku, gdyż zastosowano w nim wzmocniony tylny most (z osobowo-towarowego modelu cargo), a zawieszenie zasilono resorem trzypiórowym. Produkcję rozpoczęto dopiero w 1998 roku.
Zbigniew D. Skoczek