Policyjną Insignią dogonili Focusa RS!
Sportowe samochody nie gwarantują bezkarności. Przekonał się o tym 23-letni kierowca, który krajową drogę nr 17 pomylił z torem wyścigowym.
W poniedziałek przed godziną 16-tą policjanci z garwolińskiej drogówki pełniący służbę w nieoznakowanym radiowozie Opel Insignia, na krajowej "siedemnastce" zauważyli osobowego sportowego Forda Focusa, którego kierujący wyprzedzał inne pojazdy na podwójnej ciągłej, "na trzeciego" po pasie wyłączonym z ruchu.
Ponadto, gdy policjanci zmierzyli prędkość z jaką Ford się poruszał, okazało się, że najwyższa jaką wykazał wideorejestrator to blisko 220 km/h. Gdy policjanci dali wyraźny sygnał do zatrzymania, kierowca zignorował go, rozpoczynając ucieczkę. Najwyraźniej uwierzył, że 2,5-litrowy silnik turbo, generujący 305 KM i 440 Nm momentu obrotowego pozwolą zostawić Insignię w tyle... W sumie były podstawy by tak sądzić, Ford rozpędza się do 100 km/h w 5,9 s, a jego prędkość maksymalna wynosi 263 km/h. Na tym tle osiągi napędzanej dwulitrowym, doładowanym silnikiem o mocy 220 KM Insigni wyglądają blado: samochód rozpędza się do "setki" w 7,6 s i może osiągnąć prędkość 242 km/h.
Jednak polskie drogie to nie tor wyścigowy, a kierowca Focusa to nie Sebastian Ogier... Gdy sytuacja na drodze zmusiła kierowcę RS-a do zwolnienia, skręcił z "krajówki" w stronę pobliskiej miejscowości, gdzie również nie stosował się do przepisów, ścinają zakręty i znacznie przekraczając prędkość. Mimo tego, nie mógł zgubić śledzącego go radiowozu. W końcowym efekcie uciekający Ford wjechał w pole uprawne, a kierujący zaczął uciekać pieszo, tym razem kładąc ufność we własnych nogach.
Znów jednak musiał przeżyć rozczarowanie. Funkcjonariusze szybko zatrzymali kierowcę. Był trzeźwy. W trakcie kontroli okazało się, że zamieszkały w województwie lubelskim 23-latek nie miał przy sobie ani ubezpieczenia auta, ani dowodu rejestracyjnego. Kierowca stracił prawo jazdy, a całą sprawą zajmie się teraz sąd.